sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 10 - Szczęśliwe zakończenie.

Perspektywa Klauna...
Powoli wszedłem do środka i otworzyłem drzwi od kabiny prysznica. Diana nie wystraszyła się, ale bardzo niepewnie odwróciła się w moim kierunku. Kiedy mnie ujrzała. Jej oczy jeszcze bardziej się powiększyły. Czułem jak bardzo chce uciec ale nie ma jak. Woda moczyła zarówno jej ciało jak i moje. Ona stała goła a ja w ciuchach. Nie powiem zjadałem ją wzrokiem. Tak bardzo pragnąłem jej i tak bardzo tęsknie a ona teraz stoi przede mną jak taki anioł. Spróbowała mnie ominąć ale nie pozwoliłem jej na to. Przysunąłem się do niej i złapałem za dłonie. Nie protestowała, wsunąłem jej dłonie pod moja koszulkę i przyłożyłem do serca które bije bardzo mocno i szybko przy niej.

-Ono jest tylko Twoje i nie przyjmuje odmowy dlatego przestań się gniewać – szeptałem jej do ucha.

Widziałem że jej to nie przekonało jednak zdjąłem z siebie ciuchy tak by ona sama się nie krępowała. Przyjrzała mi się od góry do dołu i przytaknęła z uznaniem głową. Zaśmiałem się i mocno się do niej przytuliłem. Wtuliła się w moje ciało i delikatnie zaczęła całować moje barki. Trwaliśmy tak razem przez chwilę po czym Blanka spojrzała mi w twarz i wyszeptała „Kocham Cię”. Powiedziała to cicho ale z takim uczuciem, że aż moje serce jakby drgnęło charakterystycznie.

-Michał musimy stąd wyjść, bo mi tak niewygodnie – odezwała się.
No faktycznie opierała się o ścianę i o moje jedno kolana bo nie miała protezy.
-Jak sobie księżniczka życzy – odezwałem się zadowolony i porwałem ją w ramiona – Jednak idziemy do mnie.

Nie protestowała, po chwili leżała w moim łóżku i napajała się mym pięknym zapachem perfum. Uwielbiała to robić. Nie pierwszy raz ją na tym złapałem. Tak słodko wtedy wyglądała. Leżałem i cały czas jej się przyglądałem. Ona jest cała moja i nikomu jej nie oddam. Należy tylko do mnie i kocham ją nad życie.

-Diana ja Cię naprawdę bardzo przepraszam – odezwałem się do niej.
-A masz za co? - uniosła na mnie brwi.
-Z ręką na sercu Ci powiem, że Milena to tylko moja przyjaciółka, spała tylko koło mnie a ty wszystko źle zrozumiałaś i błagam cię zaufaj mi bardziej bo inaczej nie dojdziemy do ładu. Jesteś dla mnie wszystkim uwierz i nie chcę Cię zranić dlatego nie myśl ciągle o tym.
-Dobrze, to ja przepraszam że nie dałam sobie nic powiedzieć, ale jak tak Ciebie zobaczyłam z nią w tym łóżku no to wiesz miałam tylko jedna wizję i to wiem źle trafioną.
-Nic się już nie stało, najważniejsze, że teraz jest już dobrze – pocałowałem ją.

Leżeliśmy tak rozebrani, przykryci kołdrą do pasa i śmialiśmy się cały czas całują. Bardzo nam brakowało swojej bliskości. Wiem dobrze jak Diana mnie kocha, ale ja też jestem pewien, że mocno kocham ją.
Zjechałem dłońmi do jej nadgarstków od razu schowała je pod kołdrę.

-Jak zaczynam o tym myśleć to aż gorąco mi się robi – zacząłem.
-Dlatego proszę nie mówmy o tym, bo mi się też robi gorąco. To co złe już za nami i proszę cię bardzo zapomnijmy o tym.
-Jak wolisz, ale wiem, że tak będzie lepiej – pocałowałem ją w czoło.

Leżeliśmy rozmawiając dlaczego w ogóle się tutaj znalazła kiedy w moim pokoju pojawiło się pół reprezentacji. Część jak tylko zobaczyła Dianę obok mnie to od razu wyszła, ale druga część stała i patrzyła na nią z wielkim zachwytem. Przykryłem ją mocniej kołdrą i nie wiedziałem co powiedzieć.
-E no bo my przyszliśmy tutaj i no ten tam było – zaczął bardzo zawstydzony Kubiak.
-Nie chce wiedzieć dlaczego, bo to i tak już nieważne. Poczekajcie my się ogarniemy i zaraz do was przyjdziemy – poprosiłem.
-Też jestem za tym – odezwała się Diana.
-Oki to my wychodzimy – odparł Wlazły i wszyscy wyszli.
Wstałem by się ubrać kiedy stałem już na ziemi drzwi się raz jeszcze otworzyły i stanął w nich Zibi.
-Ale tak a propo to bardzo się cieszymy, że znowu jesteście razem – powiedział co miał powiedzieć i uciekł do reszty.
-Co za wariaci – Diana zaczęła się śmiać.
-Wariacie, ale uwierz że kochani tak samo jak ja. Musisz się ubrać i iść ze mną, bo powiedziałem że do nich razem dołączymy.
-Dobrze, dobrze – wyjęczała – Jednak no kochany to Ty nie jesteś więc no nie obrażaj ich – odezwała się i uciekła w stronę łazienki.

Nie chciałem jej już ganiać bo widziałem, że ma coś problem z tą proteza dzisiaj. Tak więc odpuściłem i dalej się ubierałem. Później i tak ją jeszcze złapie. Ciekaw jestem tylko co wymyśliła zgraja tych moich mamutów za drzwiami. Na pewno coś mało ważnego skoro przyszli wszyscy a nie tylko jeden przedstawiciel.
Diana wyszła z łazienki już ubrana i przytuliła się do mnie mocno.
-Co pani sobie życzy? - zapytałem obrażony.
-A nic tak sobie chciałam mojego chłopaka przytulić którego kocham nad życie – wymruczała.
-Kocham Cię mocno Blanka i obiecaj że nie uciekniesz mi już nigdy – trzymałem jej twarz w dłoniach.
-Obiecuje, będę przy Tobie cały czas i też mocno cię kocham – wpiłem się w jej usta.

Diana chciała ruszyć w stronę drzwi ale bardzo niewygodnie było jej coś z tą protezą.
-Ja Ciebie naprawdę podziwiam jak ty z tym grasz – odezwałem się.
-Jakoś tak to samo idzie i nie mam z tym problemu ale od wczoraj jakoś mnie to drażni – tłumaczyła.
-Nie ma problemu – wziąłem ją na ręce i wyniosłem na korytarz.
-Misiek proszę cie ja nie jestem piórkiem a Ty nie możesz sobie niczego nadwyrężyć – odparła.
-Daj spokój jestem prawie Pudzian dwa więc luzik – puściłem do niej oczko i zbiegłem po schodach.


Perspektywa Diany...
Zeszłam z Michałem na dół przed budynek. Szedł cały czas z ręką na moich ramionach dumny jak paw. Każdy nam się przyglądał, a oni ładnie się uśmiechał w moją stronę. Przy bramie wjazdowej stała grupka chłopaków. Kiedy siatkarze nasz zauważyli od razu zaczęli gwizdać i wiwatować z radości.
-Wszyscy razem jesteśmy dumni z tego, że poszliście po rozum do głowy- odezwał się Kubiak.
-Dziękuje Ci Michałku – pogłaskałam go po ramieniu i zaczęłam się śmiać.
-Jaki program na dzisiejszy wieczór? - zapytał Winiar.
-Idziemy do karczmy tam gdzie zawsze, ale jest również ognisko – odpowiedział Igła.
-Jesteście wielcy chłopcy za to – odparł uradowany Misiek.

Spojrzałam się po nich i mało wiedziałam o czym mówią, ale Michał mnie przytulił i szliśmy zresztą cała czas się śmiejąc. Rozmawiałam z siatkarzami jednak co jakiś czas zerkałam na Winiara. Na to jak rusza ustami, jak się śmieje, obserwuje i w ogóle każdy jego ruch był dla mnie czymś ważnym. Jakby to powiedzieć on mnie w jakimś stopniu podniecał i pobudzał moje ciało. Niby nic takiego, ale dla mojej duszy coś bardzo ważnego. W końcu musiał to spostrzec, bo kiedy patrzyłam na jego twarz, spojrzał mi głęboko w oczy i ładnie się uśmiechnął.

-Nie patrz tak na mnie, bo jeszcze się zakochasz – zażartował.
-Już na to za późno kocham Cię nad życie – uśmiechnęłam się do niego i wpiłam w jego usta oddając w tym całą siebie.

Po jakiś 15 minutach doszliśmy na miejsce. Powiem szczerze, że widziałam wiele fajnych rzeczy ale ta była chyba najlepsze. Śliczny drewniany domek stał pośród drzew i zieleni, w nim ciepłe koce, kominek, piwo, trudnki mocniejsze, ale również ciepłe kakao. A przed chatkę wielkie ognisko. Przy nim siedział już Anastasi i Gardini i reszta sztabu szkoleniowego i medycznego. Kiedy Michał szedł przytulony do mnie wujek nie mógł się na nas napatrzeć i szeptał coś do lekarza Sowy. Puściłam mu oczko po czym weszłam z chłopakami do chatki. Przy wysokim drewnianym barze stał przystojny barman. Staliśmy z chłopakami i podziwialiśmy stare zdjęcia a on cały czas mi się przyglądał. Nie zwracałam na niego uwagi znaczy się starałam tego nie robić, jednak było to znaczniej trudne niż mi się wydawało. W końcu podeszliśmy do baru i każdy z nas coś zamawiał. Chłopaki wzięli sobie po małym piwie dlatego że przesadzić nie mogą ja za to nie chciałam nic.

-Witamy w Spale znowu – odezwał się barman do mojego Miśka i ładnie do mnie uśmiechnął.
-No przyjechałem ale z trudem – Michał spojrzał na niego z ukosa.
Widziałam jakby twarz barmana miała spotkać się zaraz z jego pięścią. Pomyślałam, że Winiar zauważył jak ten barman lustruje mnie wzrokiem.
-Dlaczego z trudem – chłopak dalej dążył pragnęłam stamtąd wyjść żeby nie skończyło się to bójką.
-Z powodu takiego barmana – odpowiedziała a ja po tych słowach myślałam że się osunę na nogach.
-Barman jak człowiek każdy równy – powiedział kolega za barem.
-Tak tylko ten który stoi przede mną zawsze, ale to zawsze mnie upije i źle to się kończy – zaakcentował ostatnie słowa i przybił piątkę z Michałem.
Nie wiedziałam czy mam śmiać się czy płakać. Oni sobie żartowali a ja mało co nie padłam na zawał. Nie lubię takich akcji, bo nigdy nie wiem czego mam się spodziewać.
-Zawsze ale to zawsze Winiar musi sobie żartować – odparł wesoło barman.
-A no co Krystianku takie moje wesoło życie też Ci to polecam – odparł wesoło i pocałował mnie w czoło.
-Widzę że to wybranka serca? - spojrzał charakterystycznie w moją stronę.
-Tak moja jedyna – Winiar pstryknął mi w nos – Dobra dawaj mi małe piwko i idę do reszty bo zaraz czas nam się skończy wiesz jak to jest.
-Znam to dobrze wiesz, a nocnych akcji już nie będzie? - nie wiem o co on zapytał.
-Pokój mam z Dianą a Wlazły jest obok, więc nie wiem, czy coś się uda, ale jeśli tak to puścimy Ci strzałkę i wbijaj.
-Załatwione – przytaknął i podał mi piwo – A pani czego sobie życzy? - zapytał bardzo oficjalnie.
-Ja mam wszystko – odparłam i skierowałam się w stronę drzwi w objęciach Michała.

Usiedliśmy w kółku koło ogniska i każdy się śmiał. Chłopcy byli tacy normalni, nikt nie był zadufany w sobie, że jest sportowcem najlepszej klasy i tak dalej. Po prostu byli takimi słodkimi chłopaczkami którzy uwielbiają się pobawić i pożartować. Przychodziło im to naprawdę łatwo i z wielkim dobrem. Siedziałam owinięta w koc i trzymałam nogi na nogach Michała. Wujek cały czas zerkał na mnie i kręcił głową z uznaniem, że znowu miał rację co do tego co mówił. Musiałam zdjąć protezę bo tak bardzo niewygodnie było mi siedzieć. Kiedy tylko nie miałam nogi, widziałam w Michała oczach żal, ale nie taki że mi czegoś brakuje czy jestem gorsza. Ale żal współczucia w którym oddał by mi swoją nogę i chciał zrobić wszystko bym tej nogi nigdy nie straciła. Wtedy od razu przytulałam go i szeptałam że wszystko jest dobrze i jestem do tego już przyzwyczajona, pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć i trzeba z nimi żyć.
Po chwili Misiek przełożył mojego nogi na nogi Wlazłego i powiedział bym się do niego przytuliła, bo on musi coś zrobić. Nie protestowałam, Mariusz też, bo wiedział po co to. Misiek wbiegł do chatki a po chwili wyszedł z gitarą. Wszyscy zaczęli bić brawa a ja zaczęłam się śmiać. Misiek puścił mi buziaka i usiadł kawałek ode mnie tak by było mu wygodnie grać.

-To co panowie jaki repertuar dzisiaj? - zapytał zadowolony z siebie.
-Wilki jak zawsze te piosenki mają duszę – odparł Kubiak.
Misiek nic nie odpowiedział tylko patrzył gdzieś przed siebie. Po czym zaczął delikatnie grać i spojrzał w moje oczy.

-Gdybyś powiedziała mi, że kiedyś będą tutaj wszyscy
Nigdy bym nie zwątpił w to co mam
Gdybym dostrzegł cię u mego boku w mojej bitwie wcześniej
Wtedy czułbym, że nie jestem sam
-Przerzuć kartkę, zaryzykuj, bądź dziwakiem -dodał Igła.
-Nie idź ścieżką, własną depcz, otwórz głowę – wtrącił się Wlazły.
-Zanim powiesz, zrozum, bądź. Nigdy nie burz, buduj, twórz – usłyszałam Kubiaka.
-Smakuj, milcz, myśl i czuj – odezwał się nawet Bartman.

-Zrozumiałem - by żyć musisz chwytać dzień- Piter wy nucił delikatnie.
Słuchałam ich i wiedziałam, że muszę również dołączył, kocham tą piosenkę a ich wykonanie było jeszcze lepsze od oryginału.

-Wstań by biec, bo istnieć nie znaczy żyć. Weź się w garść, ten dzień jest twoim dniem. A wierzę, że będzie dla każdego z nas piękno w naszych sercach -patrzyłam w twarz Michała cały czas.

Wszyscy nucili, a ja cały czas się śmiałam. Byłam taka zadowolona jak nigdy. Michał również mnie obserwował i chciał by ta chwila trwała wiecznie. Chłopaki śpiewali dalej, a ja rozglądałam się dookoła. Noc była taka ładna a drzewa tym bardziej dodawały uroku tej chwili. Zrobiło mi się zimno, Mariusz pomógł mi założyć protezę i pokazałam że idę po coś ciepłego. Nie miałam ochoty na grzane piwo, ale na kakao. Chłopak który miał na imię Krystian barman z którym rozmawiał Michał wesoło się do mnie uśmiechnął.

-Czyli jednak czegoś potrzebujesz? - zaczął kiedy mnie zobaczył.
-Troszkę zmarzłam – odpowiedziałam.
-Obstawiam, że taka mała dziewczyna jak Ty nie ma teraz ochoty na piwko, ale na coś z innej półki – mówił tajemniczo.
-Jeśli masz na myśli drinki to również nie i nie jestem mała– dodałam od razu.
-Rozumiem, rozumiem – poniósł ręce w geście obrony za tą małą -Ja myślę o czymś jeszcze innym – poszedł na zaplecze i przyniósł gorące mleko, kakao i kubek który trzyma ciepło.
-Nic z tego nie rozumiem – odezwałam się.
-Spokojnie, o dziewczyny kumpli muszę dbać, kiedy oni sami są zajęci czymś ważniejszym – co za czaruś pomyślałam.

Obserwowałam go zrobił kakao ale dodał do niego chili aż się zlękłam ale było mi to obojętne. Ważne żeby zrobiło mi się cieplej.

-Proszę Cię bardzo – podał mi kubek.
Upiłam łyka i o dziwo to było pyszne. Uśmiechnęłam się w jego stronę i lekko schyliłam.
-Maestro we własnej osobie – zaśmiałam się – A co z kubkiem bo coś czuje że nie jest dodatkiem do tego – zapytałam.
-Jest mój – odpowiedział – Jednak oddasz mi go przy okazji a teraz będziesz miała chociaż ciepłe kakao.
-Dziękuję Ci raz jeszcze – skinęłam głową i poszłam w stronę drzwi.
Jednak idąc usłyszałam jeszcze jak mnie woła, więc się wróciłam.
-Coś nie tak? - zapytałam.
-Mogę coś Ci powiedzieć? Ale nie obraź się ani nic złego sobie nie pomyśl, Michał to mój kolega i mam swoje zasady tylko muszę Ci to powiedzieć – tłumaczył się jednak mu szybko przerwałam.
-Spokojnie jeśli nie wyznasz mi tutaj miłości to nie masz się czego bać, mogę Ci obiecać że zostawię to bez komentarza a Ty powiesz i będzie Ci łatwiej.
-Dobrze – przytaknął – Tak więc chcę Ci powiedzieć że masz śliczną figurę i bardzo zgrabne nogi – odparł na jednym wdechu.
-A dziękuję bardzo – uśmiechnęłam się – W nogi można wprowadzić poprawki ale dziękuję.
-Szczęściarz z Michała – powiedział i pomachał mi.

Lekko się zaczerwieniłam ale też byłam zadowolona, że nie widać tego, że mam protezę albo Krystian źle widzi. Jednak mam nadzieję że chodzi o to pierwsze. Usiadłam obok chłopaków i dalej słuchałam jak sobie żartują. Michał w końcu odłożył gitarę i przyszedł do mnie. Chwycił kubek który miałam w dłoni i napił się.
-Mmm pyszne – wymruczał – Skąd to masz? - zapytał.
-Twój kolega stwierdził, że musi się zaopiekować dziewczyną kolegi kiedy on sam zajmuje się na razie ważniejszymi sprawami – wytłumaczyłam.
-Oj z Krystiana zawsze był czaruś – powiedział ze śmiechem – Ale dobrze, że tak o Ciebie zadbał.

Posiedzieliśmy jeszcze chwile i każdy udał się do ośrodka. Zrobiło się już późno a jutro chłopaki już mają trening więc nie mogli więcej balować.
Weszłam do pokoju i od razu skierowałam się do łazienki. Marzyłam o prysznicu i ciepłym łóżeczku w objęciach Miśka. Kąpałam się i słyszałam jak Michał rozmawia z kimś przez telefon.
-Za 5 minut – odparł i rozłączył się.
Po chwili dało się już słyszeć jak otwiera drzwi do łazienki i mierzy mnie wzrokiem.
-Diana a mówiłem Ci że jesteś moja pięknością? - zapytał i pożerał mnie wzrokiem.
-Mówiłeś, ale to nie znaczy że możesz patrzeć na mnie jak się kąpie.
-Właśnie to znaczy – zamknął drzwi i już wchodził do mnie pod prysznic kiedy ktoś zapukał. 
Zrobił smutne oczka i poszedł otworzyć...
*** 
Jest rozdział, ale co mam powiedzieć to nie wiem. Sami oceńcie ja coś sama nie mogę tego ogarnąć. Pozdrawiam i czekam na komentarze :)

1 komentarz:

  1. Jejku jak ja lubię taką sielankę ;))
    Ciekawe kto tam się dobija :D
    Mi rozdział się mega podoba ;)
    Pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń