Perspektywa
Klauna...
Powoli
wszedłem do środka i otworzyłem drzwi od kabiny prysznica. Diana
nie wystraszyła się, ale bardzo niepewnie odwróciła się w moim
kierunku. Kiedy mnie ujrzała. Jej oczy jeszcze bardziej się
powiększyły. Czułem jak bardzo chce uciec ale nie ma jak. Woda
moczyła zarówno jej ciało jak i moje. Ona stała goła a ja w
ciuchach. Nie powiem zjadałem ją wzrokiem. Tak bardzo pragnąłem
jej i tak bardzo tęsknie a ona teraz stoi przede mną jak taki
anioł. Spróbowała mnie ominąć ale nie pozwoliłem jej na to.
Przysunąłem się do niej i złapałem za dłonie. Nie protestowała,
wsunąłem jej dłonie pod moja koszulkę i przyłożyłem do serca
które bije bardzo mocno i szybko przy niej.
-Ono
jest tylko Twoje i nie przyjmuje odmowy dlatego przestań się
gniewać – szeptałem jej do ucha.
Widziałem
że jej to nie przekonało jednak zdjąłem z siebie ciuchy tak by
ona sama się nie krępowała. Przyjrzała mi się od góry do dołu
i przytaknęła z uznaniem głową. Zaśmiałem się i mocno się do
niej przytuliłem. Wtuliła się w moje ciało i delikatnie zaczęła
całować moje barki. Trwaliśmy tak razem przez chwilę po czym
Blanka spojrzała mi w twarz i wyszeptała „Kocham Cię”.
Powiedziała to cicho ale z takim uczuciem, że aż moje serce jakby
drgnęło charakterystycznie.
-Michał
musimy stąd wyjść, bo mi tak niewygodnie – odezwała się.
No
faktycznie opierała się o ścianę i o moje jedno kolana bo nie
miała protezy.
-Jak
sobie księżniczka życzy – odezwałem się zadowolony i porwałem
ją w ramiona – Jednak idziemy do mnie.
Nie
protestowała, po chwili leżała w moim łóżku i napajała się
mym pięknym zapachem perfum. Uwielbiała to robić. Nie pierwszy raz
ją na tym złapałem. Tak słodko wtedy wyglądała. Leżałem i
cały czas jej się przyglądałem. Ona jest cała moja i nikomu jej
nie oddam. Należy tylko do mnie i kocham ją nad życie.
-Diana
ja Cię naprawdę bardzo przepraszam – odezwałem się do niej.
-A
masz za co? - uniosła na mnie brwi.
-Z
ręką na sercu Ci powiem, że Milena to tylko moja przyjaciółka,
spała tylko koło mnie a ty wszystko źle zrozumiałaś i błagam
cię zaufaj mi bardziej bo inaczej nie dojdziemy do ładu. Jesteś
dla mnie wszystkim uwierz i nie chcę Cię zranić dlatego nie myśl
ciągle o tym.
-Dobrze,
to ja przepraszam że nie dałam sobie nic powiedzieć, ale jak tak
Ciebie zobaczyłam z nią w tym łóżku no to wiesz miałam tylko
jedna wizję i to wiem źle trafioną.
-Nic
się już nie stało, najważniejsze, że teraz jest już dobrze –
pocałowałem ją.
Leżeliśmy
tak rozebrani, przykryci kołdrą do pasa i śmialiśmy się cały
czas całują. Bardzo nam brakowało swojej bliskości. Wiem dobrze
jak Diana mnie kocha, ale ja też jestem pewien, że mocno kocham ją.
Zjechałem
dłońmi do jej nadgarstków od razu schowała je pod kołdrę.
-Jak
zaczynam o tym myśleć to aż gorąco mi się robi – zacząłem.
-Dlatego
proszę nie mówmy o tym, bo mi się też robi gorąco. To co złe
już za nami i proszę cię bardzo zapomnijmy o tym.
-Jak
wolisz, ale wiem, że tak będzie lepiej – pocałowałem ją w
czoło.
Leżeliśmy
rozmawiając dlaczego w ogóle się tutaj znalazła kiedy w moim
pokoju pojawiło się pół reprezentacji. Część jak tylko
zobaczyła Dianę obok mnie to od razu wyszła, ale druga część
stała i patrzyła na nią z wielkim zachwytem. Przykryłem ją
mocniej kołdrą i nie wiedziałem co powiedzieć.
-E
no bo my przyszliśmy tutaj i no ten tam było – zaczął bardzo
zawstydzony Kubiak.
-Nie
chce wiedzieć dlaczego, bo to i tak już nieważne. Poczekajcie my
się ogarniemy i zaraz do was przyjdziemy – poprosiłem.
-Też
jestem za tym – odezwała się Diana.
-Oki
to my wychodzimy – odparł Wlazły i wszyscy wyszli.
Wstałem
by się ubrać kiedy stałem już na ziemi drzwi się raz jeszcze
otworzyły i stanął w nich Zibi.
-Ale
tak a propo to bardzo się cieszymy, że znowu jesteście razem –
powiedział co miał powiedzieć i uciekł do reszty.
-Co
za wariaci – Diana zaczęła się śmiać.
-Wariacie,
ale uwierz że kochani tak samo jak ja. Musisz się ubrać i iść ze
mną, bo powiedziałem że do nich razem dołączymy.
-Dobrze,
dobrze – wyjęczała – Jednak no kochany to Ty nie jesteś więc
no nie obrażaj ich – odezwała się i uciekła w stronę łazienki.
Nie
chciałem jej już ganiać bo widziałem, że ma coś problem z tą
proteza dzisiaj. Tak więc odpuściłem i dalej się ubierałem.
Później i tak ją jeszcze złapie. Ciekaw jestem tylko co wymyśliła
zgraja tych moich mamutów za drzwiami. Na pewno coś mało ważnego
skoro przyszli wszyscy a nie tylko jeden przedstawiciel.
Diana
wyszła z łazienki już ubrana i przytuliła się do mnie mocno.
-Co
pani sobie życzy? - zapytałem obrażony.
-A
nic tak sobie chciałam mojego chłopaka przytulić którego kocham
nad życie – wymruczała.
-Kocham
Cię mocno Blanka i obiecaj że nie uciekniesz mi już nigdy –
trzymałem jej twarz w dłoniach.
-Obiecuje,
będę przy Tobie cały czas i też mocno cię kocham – wpiłem się
w jej usta.
Diana
chciała ruszyć w stronę drzwi ale bardzo niewygodnie było jej coś
z tą protezą.
-Ja
Ciebie naprawdę podziwiam jak ty z tym grasz – odezwałem się.
-Jakoś
tak to samo idzie i nie mam z tym problemu ale od wczoraj jakoś
mnie to drażni – tłumaczyła.
-Nie
ma problemu – wziąłem ją na ręce i wyniosłem na korytarz.
-Misiek
proszę cie ja nie jestem piórkiem a Ty nie możesz sobie niczego
nadwyrężyć – odparła.
-Daj
spokój jestem prawie Pudzian dwa więc luzik – puściłem do niej
oczko i zbiegłem po schodach.
Perspektywa
Diany...
Zeszłam
z Michałem na dół przed budynek. Szedł cały czas z ręką na
moich ramionach dumny jak paw. Każdy nam się przyglądał, a oni
ładnie się uśmiechał w moją stronę. Przy bramie wjazdowej stała
grupka chłopaków. Kiedy siatkarze nasz zauważyli od razu zaczęli
gwizdać i wiwatować z radości.
-Wszyscy
razem jesteśmy dumni z tego, że poszliście po rozum do głowy-
odezwał się Kubiak.
-Dziękuje
Ci Michałku – pogłaskałam go po ramieniu i zaczęłam się
śmiać.
-Jaki
program na dzisiejszy wieczór? - zapytał Winiar.
-Idziemy
do karczmy tam gdzie zawsze, ale jest również ognisko –
odpowiedział Igła.
-Jesteście
wielcy chłopcy za to – odparł uradowany Misiek.
Spojrzałam
się po nich i mało wiedziałam o czym mówią, ale Michał mnie
przytulił i szliśmy zresztą cała czas się śmiejąc. Rozmawiałam
z siatkarzami jednak co jakiś czas zerkałam na Winiara. Na to jak
rusza ustami, jak się śmieje, obserwuje i w ogóle każdy jego ruch
był dla mnie czymś ważnym. Jakby to powiedzieć on mnie w jakimś
stopniu podniecał i pobudzał moje ciało. Niby nic takiego, ale dla
mojej duszy coś bardzo ważnego. W końcu musiał to spostrzec, bo
kiedy patrzyłam na jego twarz, spojrzał mi głęboko w oczy i
ładnie się uśmiechnął.
-Nie
patrz tak na mnie, bo jeszcze się zakochasz – zażartował.
-Już
na to za późno kocham Cię nad życie – uśmiechnęłam się do
niego i wpiłam w jego usta oddając w tym całą siebie.
Po
jakiś 15 minutach doszliśmy na miejsce. Powiem szczerze, że
widziałam wiele fajnych rzeczy ale ta była chyba najlepsze. Śliczny
drewniany domek stał pośród drzew i zieleni, w nim ciepłe koce,
kominek, piwo, trudnki mocniejsze, ale również ciepłe kakao. A
przed chatkę wielkie ognisko. Przy nim siedział już Anastasi i
Gardini i reszta sztabu szkoleniowego i medycznego. Kiedy Michał
szedł przytulony do mnie wujek nie mógł się na nas napatrzeć i
szeptał coś do lekarza Sowy. Puściłam mu oczko po czym weszłam z
chłopakami do chatki. Przy wysokim drewnianym barze stał przystojny
barman. Staliśmy z chłopakami i podziwialiśmy stare zdjęcia a on
cały czas mi się przyglądał. Nie zwracałam na niego uwagi znaczy
się starałam tego nie robić, jednak było to znaczniej trudne niż
mi się wydawało. W końcu podeszliśmy do baru i każdy z nas coś
zamawiał. Chłopaki wzięli sobie po małym piwie dlatego że
przesadzić nie mogą ja za to nie chciałam nic.
-Witamy
w Spale znowu – odezwał się barman do mojego Miśka i ładnie do
mnie uśmiechnął.
-No
przyjechałem ale z trudem – Michał spojrzał na niego z ukosa.
Widziałam
jakby twarz barmana miała spotkać się zaraz z jego pięścią.
Pomyślałam, że Winiar zauważył jak ten barman lustruje mnie
wzrokiem.
-Dlaczego
z trudem – chłopak dalej dążył pragnęłam stamtąd wyjść
żeby nie skończyło się to bójką.
-Z
powodu takiego barmana – odpowiedziała a ja po tych słowach
myślałam że się osunę na nogach.
-Barman
jak człowiek każdy równy – powiedział kolega za barem.
-Tak
tylko ten który stoi przede mną zawsze, ale to zawsze mnie upije i
źle to się kończy – zaakcentował ostatnie słowa i przybił
piątkę z Michałem.
Nie
wiedziałam czy mam śmiać się czy płakać. Oni sobie żartowali a
ja mało co nie padłam na zawał. Nie lubię takich akcji, bo nigdy
nie wiem czego mam się spodziewać.
-Zawsze
ale to zawsze Winiar musi sobie żartować – odparł wesoło
barman.
-A
no co Krystianku takie moje wesoło życie też Ci to polecam –
odparł wesoło i pocałował mnie w czoło.
-Widzę
że to wybranka serca? - spojrzał charakterystycznie w moją stronę.
-Tak
moja jedyna – Winiar pstryknął mi w nos – Dobra dawaj mi małe
piwko i idę do reszty bo zaraz czas nam się skończy wiesz jak to
jest.
-Znam
to dobrze wiesz, a nocnych akcji już nie będzie? - nie wiem o co on
zapytał.
-Pokój
mam z Dianą a Wlazły jest obok, więc nie wiem, czy coś się uda,
ale jeśli tak to puścimy Ci strzałkę i wbijaj.
-Załatwione
– przytaknął i podał mi piwo – A pani czego sobie życzy? -
zapytał bardzo oficjalnie.
-Ja
mam wszystko – odparłam i skierowałam się w stronę drzwi w
objęciach Michała.
Usiedliśmy
w kółku koło ogniska i każdy się śmiał. Chłopcy byli tacy
normalni, nikt nie był zadufany w sobie, że jest sportowcem
najlepszej klasy i tak dalej. Po prostu byli takimi słodkimi
chłopaczkami którzy uwielbiają się pobawić i pożartować.
Przychodziło im to naprawdę łatwo i z wielkim dobrem. Siedziałam
owinięta w koc i trzymałam nogi na nogach Michała. Wujek cały
czas zerkał na mnie i kręcił głową z uznaniem, że znowu miał
rację co do tego co mówił. Musiałam zdjąć protezę bo tak
bardzo niewygodnie było mi siedzieć. Kiedy tylko nie miałam nogi,
widziałam w Michała oczach żal, ale nie taki że mi czegoś
brakuje czy jestem gorsza. Ale żal współczucia w którym oddał by
mi swoją nogę i chciał zrobić wszystko bym tej nogi nigdy nie
straciła. Wtedy od razu przytulałam go i szeptałam że wszystko
jest dobrze i jestem do tego już przyzwyczajona, pewnych rzeczy nie
da się przeskoczyć i trzeba z nimi żyć.
Po
chwili Misiek przełożył mojego nogi na nogi Wlazłego i powiedział
bym się do niego przytuliła, bo on musi coś zrobić. Nie
protestowałam, Mariusz też, bo wiedział po co to. Misiek wbiegł
do chatki a po chwili wyszedł z gitarą. Wszyscy zaczęli bić brawa
a ja zaczęłam się śmiać. Misiek puścił mi buziaka i usiadł
kawałek ode mnie tak by było mu wygodnie grać.
-To
co panowie jaki repertuar dzisiaj? - zapytał zadowolony z siebie.
-Wilki
jak zawsze te piosenki mają duszę – odparł Kubiak.
Misiek
nic nie odpowiedział tylko patrzył gdzieś przed siebie. Po czym
zaczął delikatnie grać i spojrzał w moje oczy.
-Gdybyś
powiedziała mi, że kiedyś będą tutaj wszyscy
Nigdy bym nie zwątpił w to co mam
Gdybym dostrzegł cię u mego boku w mojej bitwie wcześniej
Wtedy czułbym, że nie jestem sam
Nigdy bym nie zwątpił w to co mam
Gdybym dostrzegł cię u mego boku w mojej bitwie wcześniej
Wtedy czułbym, że nie jestem sam
-Przerzuć
kartkę, zaryzykuj, bądź dziwakiem -dodał Igła.
-Nie
idź ścieżką, własną depcz, otwórz głowę – wtrącił się
Wlazły.
-Zanim
powiesz, zrozum, bądź. Nigdy nie burz, buduj, twórz – usłyszałam
Kubiaka.
-Smakuj,
milcz, myśl i czuj – odezwał się nawet Bartman.
-Zrozumiałem
- by żyć musisz chwytać dzień- Piter wy nucił delikatnie.
Słuchałam
ich i wiedziałam, że muszę również dołączył, kocham tą
piosenkę a ich wykonanie było jeszcze lepsze od oryginału.
-Wstań
by biec, bo istnieć nie znaczy żyć. Weź się w garść, ten dzień
jest twoim dniem. A wierzę, że będzie dla każdego z nas piękno w
naszych sercach -patrzyłam w twarz Michała cały czas.
Wszyscy
nucili, a ja cały czas się śmiałam. Byłam taka zadowolona jak
nigdy. Michał również mnie obserwował i chciał by ta chwila
trwała wiecznie. Chłopaki śpiewali dalej, a ja rozglądałam się
dookoła. Noc była taka ładna a drzewa tym bardziej dodawały uroku
tej chwili. Zrobiło mi się zimno, Mariusz pomógł mi założyć
protezę i pokazałam że idę po coś ciepłego. Nie miałam ochoty
na grzane piwo, ale na kakao. Chłopak który miał na imię Krystian
barman z którym rozmawiał Michał wesoło się do mnie uśmiechnął.
-Czyli
jednak czegoś potrzebujesz? - zaczął kiedy mnie zobaczył.
-Troszkę
zmarzłam – odpowiedziałam.
-Obstawiam,
że taka mała dziewczyna jak Ty nie ma teraz ochoty na piwko, ale na
coś z innej półki – mówił tajemniczo.
-Jeśli
masz na myśli drinki to również nie i nie jestem mała– dodałam
od razu.
-Rozumiem,
rozumiem – poniósł ręce w geście obrony za tą małą -Ja myślę
o czymś jeszcze innym – poszedł na zaplecze i przyniósł gorące
mleko, kakao i kubek który trzyma ciepło.
-Nic
z tego nie rozumiem – odezwałam się.
-Spokojnie,
o dziewczyny kumpli muszę dbać, kiedy oni sami są zajęci czymś
ważniejszym – co za czaruś pomyślałam.
Obserwowałam
go zrobił kakao ale dodał do niego chili aż się zlękłam ale
było mi to obojętne. Ważne żeby zrobiło mi się cieplej.
-Proszę
Cię bardzo – podał mi kubek.
Upiłam
łyka i o dziwo to było pyszne. Uśmiechnęłam się w jego stronę
i lekko schyliłam.
-Maestro
we własnej osobie – zaśmiałam się – A co z kubkiem bo coś
czuje że nie jest dodatkiem do tego – zapytałam.
-Jest
mój – odpowiedział – Jednak oddasz mi go przy okazji a teraz
będziesz miała chociaż ciepłe kakao.
-Dziękuję
Ci raz jeszcze – skinęłam głową i poszłam w stronę drzwi.
Jednak
idąc usłyszałam jeszcze jak mnie woła, więc się wróciłam.
-Coś
nie tak? - zapytałam.
-Mogę
coś Ci powiedzieć? Ale nie obraź się ani nic złego sobie nie
pomyśl, Michał to mój kolega i mam swoje zasady tylko muszę Ci to
powiedzieć – tłumaczył się jednak mu szybko przerwałam.
-Spokojnie
jeśli nie wyznasz mi tutaj miłości to nie masz się czego bać,
mogę Ci obiecać że zostawię to bez komentarza a Ty powiesz i
będzie Ci łatwiej.
-Dobrze
– przytaknął – Tak więc chcę Ci powiedzieć że masz śliczną
figurę i bardzo zgrabne nogi – odparł na jednym wdechu.
-A
dziękuję bardzo – uśmiechnęłam się – W nogi można
wprowadzić poprawki ale dziękuję.
-Szczęściarz
z Michała – powiedział i pomachał mi.
Lekko
się zaczerwieniłam ale też byłam zadowolona, że nie widać tego,
że mam protezę albo Krystian źle widzi. Jednak mam nadzieję że
chodzi o to pierwsze. Usiadłam obok chłopaków i dalej słuchałam
jak sobie żartują. Michał w końcu odłożył gitarę i przyszedł
do mnie. Chwycił kubek który miałam w dłoni i napił się.
-Mmm
pyszne – wymruczał – Skąd to masz? - zapytał.
-Twój
kolega stwierdził, że musi się zaopiekować dziewczyną kolegi
kiedy on sam zajmuje się na razie ważniejszymi sprawami –
wytłumaczyłam.
-Oj
z Krystiana zawsze był czaruś – powiedział ze śmiechem – Ale
dobrze, że tak o Ciebie zadbał.
Posiedzieliśmy
jeszcze chwile i każdy udał się do ośrodka. Zrobiło się już
późno a jutro chłopaki już mają trening więc nie mogli więcej
balować.
Weszłam
do pokoju i od razu skierowałam się do łazienki. Marzyłam o
prysznicu i ciepłym łóżeczku w objęciach Miśka. Kąpałam się
i słyszałam jak Michał rozmawia z kimś przez telefon.
-Za
5 minut – odparł i rozłączył się.
Po
chwili dało się już słyszeć jak otwiera drzwi do łazienki i
mierzy mnie wzrokiem.
-Diana
a mówiłem Ci że jesteś moja pięknością? - zapytał i pożerał
mnie wzrokiem.
-Mówiłeś,
ale to nie znaczy że możesz patrzeć na mnie jak się kąpie.
-Właśnie
to znaczy – zamknął drzwi i już wchodził do mnie pod prysznic
kiedy ktoś zapukał.
Zrobił
smutne oczka i poszedł otworzyć...
***
Jest rozdział, ale co mam powiedzieć to nie wiem. Sami oceńcie ja coś sama nie mogę tego ogarnąć. Pozdrawiam i czekam na komentarze :)
Jejku jak ja lubię taką sielankę ;))
OdpowiedzUsuńCiekawe kto tam się dobija :D
Mi rozdział się mega podoba ;)
Pozdrawiam serdecznie ;*