Perspektywa
Klauna...
Udałem
się otworzyć drzwi chociaż miałem dużą ochotę żeby po
grzeszyć trochę z Dianą jednak co się odwlecze to nie uciecze.
Oczywiście za drzwiami stał Krystian. Chciałem z nim pogadać, ale
nie wiem skąd się wziął Wlazły i Bartman. Ale to nic. Wpuściłem
ich do pokoju i rozłożyli karty. Zawsze mieliśmy taki zwyczaj
graliśmy albo na kasę albo na to kto komu robi śniadanie na
zgrupowaniu. Śmieszne ale prawdziwe. Graliśmy kiedy z łazienki
wyszła Diana w spiętych mokrych włosach i szlafroku który
odsłaniał jej nogę. Wszyscy się przywitali a Krystian patrzył na
nią bardzo przerażony. Była jego kolej ale w ogóle był w innym
świecie i nie wiedział co jest grane.
-Krystian
teraz Ty – odezwałem się do niego.
-Ah
tak – spojrzał po kartach i rzucił byle co.
Nie
to co trzeba ale chłopaki już nie kazali mi się odzywać. Po
trzech kartach Krystian przegrał bo w ogóle nie wiedział co jest
grane. Diana poszła do pokoju obok i czytała jakaś książkę.
Krystian w pewnym momencie wstał i poszedł do niej. Nie chciałem w
to wnikać ale widziałem że coś jest nie tak.
Perspektywa
Diany...
Leżałam
czytając książkę kiedy do pokoju wszedł Krystian. Patrzył na
mnie ale nie mógł wypowiedzieć nawet słowa. Patrzyłam na niego i
nie wiedziałam co się dzieje. Aż się wystraszyłam.
-Krystian
wszystko dobrze? - odparłam po chwili.
-Tak
tylko – widziałam jak bardzo był zmieszany.
-Ja
chciałem – jąkał się – Bo to źle wyszło a mi teraz głupio
– nie mógł złożyć zdania.
-Po
kolei i spokojnie mów co jest na rzeczy – poprosiłam go o to.
-Chodzi
mi o to co powiedziałem o Twojej figurze i o nogach. Przepraszam –
zaczął mówić patrząc w podłogę – Ja naprawdę nie wiedziałem
że no masz protezę, nie chciałem Cię zranić a teraz tak bardzo
mi głupio – mówił jak mały chłopczyk który przeprasza mamę
za to że zbił talerz od kompletu.
-Spokojnie
no jak mogłeś o tym wiedzieć, a nie czuj się źle bo sprawiłeś
mi radość. Skoro nie wiedziałeś, że nie mam nogi a one i tak Ci
się podobają to mogę czuć się piękna – zaśmiałam się.
-Naprawdę
jeszcze raz przepraszam – powtórzył.
-Przeprosiny
przyjęte – powiedziałam radośnie – Idź graj z chłopakami i
niczym się nie martw, wszystko jest dobrze.
Wróciłam
do czytania a Krystian udał się do chłopaków. Naprawdę byłam
zadowolona, że nie widać mojej nogi. Czytałam dosyć długo, ale w
końcu usłyszałam jak chłopaki się rozchodzą do swoich pokoi.
Nic dziwnego, bo była trzecia w nocy a rano muszą trenować, a
barman ma również pracę. Odłożyłam książkę i na balsomowałam
się. Wtedy Michał wrócił wykąpany i ucałował mnie w czoło.
Długo nie myśląc wziął mnie na ręce i zaniósł do swojego
pokoju. Położyliśmy się i leżeliśmy zadowoleni. W pewnym
momencie zrobiło mi się nie dobrze. Sama nie wiem dlaczego. Szybko
wstałam i uciekłam do łazienki zamykając drzwi na klucz.
Zwymiotowałam a z moich oczu aż pociekły łzy. Usłyszałam że
Misiek puka do drzwi.
-Diana
otwórz – wrzasnął.
-Nic
się nie dzieje połóż się – poprosiłam.
-Otwieraj
szybko – poprosił raz jeszcze, ale stanowczo.
-Nie
będziesz mnie oglądał w takim stanie, proszę Cię idź spać –
mówiłam.
-Otwieraj,
bo jak nie to pożałujesz – wrzasnął, był bardzo wkurzony.
Podeszłam
do drzwi i przekręciłam zamek. Michał wszedł do środka i zaczął
trzymać mi włosy a ja wymiotowałam dalej. Widziałam w jego oczach
strach, co jakiś czas odwracałam się do niego. Po chwili z moich
oczu zaczęły spadać niewielkie łzy, ale to z wycieńczenia,
przestałam już wymiotować.
-Blanka
spokojnie nic się nie stało – przytulił mnie i podał ręcznik.
-Przepraszam
po prostu nie mam już siły – odparłam.
Michał
długo nie myśląc rozebrał mnie, wziął na ręce i wsadził pod
zimny prysznic. Cały czas trzymał mnie w swoich ramionach i patrzył
w oczy. Po czym owinął w ręcznik, porządnie wytarł, ubrał
świeżą piżamkę i zaniósł do łóżka. Leżałam wygodnie
przytulona do niego. Było mi bardzo dobrze.
-Moja
mała księżniczka – wyszeptał mi do ucha – Nie wstydź się
mnie nigdy, w każdej sytuacji Ci pomogę nie patrząc na wygląd czy
Twój stan. Po prostu kocham Cię bardzo mocno – pocałował mnie w
czoło.
Kolejne
dni leciały coraz szybciej. Nastała sobota, chłopaki grają
dzisiaj mecz z wielką Brazylią, oczywiście okaże się, czy ona
taka wielka. Do meczu zostało pół godziny. Chłopaki mają zagrać
szybki mecz i mogą wracać do domu. Te kilka tygodni z nimi było
cudowne ale wszystko co dobre musi się skończyć.
Patrzyłam
w górę hali w Bydgoszczy i widziałam same wysokie piłki. Śmiałam
się na ten widok i podziwiałam chłopaków. Siatków mi się nigdy
nie znudzi.
Sędzia
zagwizdał początek meczu. Na samym początku było ciężko, szła
piła za piłką najpierw Polska, zaraz Brazylia i punkt za punkt.
Jednak po chwili Brazylia uciekła nam na stan 16:10 w pierwszym
secie. Przerwa techniczna, trener tłumaczył im co i jak. Kiwnęli
głową i wrócili na boisko. Kolejna potężna zagrywka Bruna i jest
17:10 a po tym następnym as serwisowy. Przegrywamy siedmioma
punktami czy jest jeszcze nadzieja? Bruno ponownie zaserwował tym
razem z małymi kłopotami. Jednak Igła idealnie przyjął Piotrek
wystawił a Michał przebił blok po palcach i aut. Piłka dla
Polaków. Na zagrywce staje mój Misiek. Jego spojrzenie na piłkę i
lekkie uderzenie. Piłka zatańczył na siatce. Miałam ochotę
kopnąć go w dupę że psuje w takim momencie zagrywke, ale jakiś
cudem piłka spadł na stronę Brazylii i piłka nasza. Kolejna
poszła as, bo libero nie zdołał wybronić. Już jest 17:12.
Kolejną zagrywkę idealnie przyjechali, wystawili i atak na nas po
bloku aut. Teraz to już koniec pomyślałam jednak, sędzia
wygwizdał antenka. Punkt dla nas. Kolejne dwa ataki również się
udały i mamy 17:15 już lepiej się oddychało ale nie dobrze.
Trener Brazylii prosi o czas. Chce nas specjalnie rozbić. Pogadał,
wręcz pokrzyczał do swoich chłopaków i ponownie zaczęli grać.
Ale Miśka to nie rozproszyło i ponownie mocna zagrywka jest as
niesamowite uczucie. Walczymy o swoje i nie poddajemy się a Brazylia
słabnie.
Odrobiliśmy
przewagę do 17:18 teraz kilka dobrych zagrywek dwa asy Michała
Ruciaka i wygrywamy tego seta 25:27 brawo. Jest już 0:1 dla nas.
Następna
partia poszła troche gorzej bo Brazylia się podniosła i
przegraliśmy seta 25:23 czyli jest 1:1 w setach.
Dalej
już szło tylko łatwiej kolejnego seta wygraliśmy 22:25 a
ostatniego z dużą przewagą 15:25 Brazylia całkowicie się
pogubiła i nie wiedziała co zrobić, na naszą korzyść
oczywiście. Tak wróciliśmy z wygraną 1:3 dla nas. Chłopaki byli
bardzo zadowoleni chociaż wiedzieli że to nie koniec walki i przed
nimi jeszcze wiele starć, ale ja wiem, że poradzą sobie ze
wszystkim w końcu to POLSKA i trzeba w nich wierzyć.
Wróciliśmy
do Warszawy. Chciałam wrócić do domu i odpocząć, jednak Michał
uparł się, że przenosi się do mnie, a na razie musi poznać kąty
i muszę go oprowadzić. Nie protestowałam, pożegnaliśmy się z
chłopakami i wróciliśmy do domu.
Włożyłam
kluczę w zamek, jednak o dziwo dom był otwarty. Przestraszyłam się
a Michał stwierdził, że dom musiał być przez ten cały czas
otwarty albo rabusie. Wszedł pierwszy i długo nie wychodził.
Usłyszałam rozmowy, więc również weszłam do środka. Dochodziły
z salonu. Weszłam tam powoli. Ku mojemu zdziwieniu siedziała tam
moja mama. Oczy mi prawie wyszły z wrażenia a jej jeszcze bardziej
kiedy na mnie spojrzała.
-Diana
możesz mi powiedzieć co tutaj robi ten pan? - wskazała na Michała.
-Ten
Pan to mój chłopak mamo – odparłam zgryźliwie.
Stałam
przed nią i mierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu. Zatrzymała
się na mojej nodze a z jej oczy zaczęły lecieć łzy.
-Córciu
ale jak dlaczego? - zadawała pytania.
-Właśnie
dlatego nie chciałam byś cokolwiek wiedziała, stało się tak było
mi pisane a żyje normalnie i nie musisz się niczym martwić.
Nic
nie mówiła, patrzyła tylko na mnie z żalem w oczach.
-Blanka
ja lepiej pójdę, wy musicie sobie porozmawiać – odparł Michał.
-Proszę
zostań – powiedziałam.
-Później
przyjdę, wieczorem – ucałował mnie i pożegnał grzecznie z moją
mamą.
-Idę
zrobić herbatę – odparłam i poszłam zaraz za nim.
Weszłam
do kuchni i zauważyłam że moja mama udała się do drzwi. Nie
miałam sił już iść za nią. Ta niezapowiedziana wizyta to jakiś
szok.
Perspektywa
Klauna...
Pożegnałem
się z Dianą i chciałem wrócić do domu. Ta cała sytuacja z jej
mamą nie była wesoła. Kiedy zobaczyła mnie w tym salonie sądziłem
że dostane po twarzy.
Schodziłem
po schodach kiedy usłyszałem jak ktoś mnie woła.
-Panie
Michale – odwróciłem się na te słowa.
-Tak?
- to była mama Diany.
-Chciałam
przeprosić za swoje zachowanie po prostu zdziwiłam się tym
wszystkim, nie sądziłam że jak wrócę to będzie czekało na mnie
tyle wrażeń.
-Nic
się nie stało, rozumiem z Dianą trzeba być do tego
przyzwyczajonym- uśmiechnąłem się.
-Proszę
przyjść dzisiaj wieczorem na kolację – poprosiła.
-Diana
tego chce? - dopytywałem.
-Ona
jeszcze nic nie wie, wieczorem przyjeżdża też jej ojciec, chcemy
zrobić jej kolejną niespodziankę – tłumaczyła – A do tego
muszę poznać swojego przyszłego zięcia.
-Dobrze
będę – zgodziłem się.
-W
takim razie do zobaczenia – odparł radośnie i wróciła do domu.
Wyszedłem
przed blok i spojrzałem w okno, Blanka stała w nim i machała w
moją stronę.
-Boże
jak ja ją mocno kocham – odparłem w stronę chmur.
W
tym momencie przyszedł mi do głowy świetny pomysł. Jest idealny
czas i pora, ale mam mało czasu.
Perspektywa
Diany...
Krzątałam
się po kuchni, a mama stała w drzwiach, obserwowała mnie kątem
oka. Czułam na sobie jej wzrok. W pewnym momencie zaczęło mnie już
to krępować.
-Dlaczego
przyjechałaś tak bez zapowiedzi? - zapytałam lekko zdenerwowana.
-Chciałam
żebyś miała niespodziankę – usiadła przy stole w kuchni.
-Cudowna
niespodzianka – powiedziałam zgryźliwie – Nie widzimy się
praktycznie w ogóle, a tu ni z tego ni z owego stajesz mi w drzwiach
i masz jeszcze pretensje do Michała, nie znoszę jak wtrącasz się
w moje życie.
-Zrozum
że się o Ciebie martwię jesteś taka mała – mówiła jak do
niemowlaka.
-Nie
– krzyknęłam i się odwróciłam – Może i jestem młoda, ale
nie mała. Tyle lat nie mieszkam z Tobą i mogłabyś się
przyzwyczaić do tego, że dorosłam, chcę mieć swój dom, rodzinę
i kochającego męża, żeby wszyscy byli blisko siebie, a nie tak
jak ja i Ty z ojcem.
-Wiesz
dobrze jak to wszystko wyszło praca, ojca kariera – mówiła.
-No
właśnie – zaśmiałam się ironicznie – Wszystko ważne a ja
byłam jak książka którą się przestawia z kąta w kąt –
wycierałam talerz który mi spadł i narobił bałaganu.
Mama
od razu podbiegła i chciała pomóc mi pozbierać.
-Proszę
Cię zostaw, ja nie jestem kaleką idealnie sobie ze wszystkim radzę.
Usiądź przy stole i mnie posłuchaj – powiedziałam to takim
tonem, że nawet nie zaprotestowała.
Zebrałam
całe szkoła, a mama nawet słowem się nie odezwała. Stanęłam
nad nią jak matka która ochrzania ją bo wróciła za późno do
domu.
-Mam
dwadzieścia parę lat, mam dom, swoje pieniądze, nie jestem na
Twoim utrzymaniu. Mimo tego że przysyłasz mi pieniądze to ich nie
wydaje tylko wszystkie są schowane. Chce żyć na własny rachunek.
Mam cudownego chłopaka, który bardzo mnie wspiera. Mimo tego że
nie mam tej jednej pieprzonej nogi to czuje się cudownie i nie
jestem ograniczona bo robię wszystko to co zawsze, a nawet więcej.
Planuje być z Michałem do końca życia i czy Ci się to podoba czy
nie. Tak więc proszę Cię nie wtrącaj się w to co ja robię,
jedynie że masz jakieś ale to możesz już wyjść- spojrzałam na
nią po swojej przemowie.
-Dianuś
dziecko – stanęła obok mnie i przytuliła się do mnie – Nie
bój się nie będę się wtrącać, obiecuje i zaufam Ci, ale
pamiętam, że zawsze, kiedy będziesz potrzebowała pomocy to zawsze
możesz się zwrócić do mnie i do ojca.
-Dobrze
– przytaknęłam – Na dzisiaj mam nadzieję że koniec
niespodzianek? - zapytałam.
-Na
tą godzinę nie zaplanowałam nic – zaśmiała się mama – Chodź
pojedziemy do sklepu i zrobimy dzisiaj jakąś dobrą kolację.
Udałam
się z mamą do sklepu. Ja w gotowaniu to nie jestem jakiś mistrz,
ale mama często lubi bawić się w kuchni tylko tyle że zawsze nie
ma na to czasu, bo ciągle jest coś do zrobienia. Kupiliśmy
wszystko co potrzebne i udaliśmy się do auta. Mama po drodze
wjechała kupić jeszcze jakieś dobre wino i whisky, mimo tego że
była kobietą to lubiła sobie wypić coś mocniejszego.
W
domu zaczęliśmy wszystko przygotowywać, ja zrobiłam sałatkę
włoską a mama rybę na słodko i ryż z jakimś dziwnym sosem. Nie
wtrącałam się w garnki tylko siedziałam i przyglądałam się.
Mama już wszystko zrobiła, a ja miałam przygotować stół.
Rodzicielka podała mi nakrycie dla czterech osób, dziwnie się na
nią spojrzałam i wiedziałam, że mogą być małe kłopoty, ale
nic nie mówiłam. Wzięłam wszystko nakryłam i poszłam się
przebrać bo byłam cała umazana od kolacji.
-Diana?
- zawołała mama.
-Co
się stało? - odpowiedziałam.
-Możesz
ubrać coś ładnego na dzisiaj, chce żeby był dobry klimat –
poprosiła.
-Dobrze,
jeśli prosisz coś mogę założyć – w pokoju przekopałam całą
szafę i znalazłam idealna śliczną tunikę.
Wyszłam
z pokoju i chciałam iść do łazienki, jednak ktoś zadzwonił do
drzwi. Skręciłam do korytarza otworzyć od razu. Kiedy uchyliłam
drzwi nie dowierzałam swoim oczom.
Perspektywa
Michała...
Gotowy
siedziałam u Julki pod blokiem, w czarnych dżinsach, niebieskiej
koszuli i z kwiatkami w ręku. Sam nie wiedziałam czy dobrze robię,
ale to jedyny moment i druga taka okazja może się już więcej nie
powtórzyć. Wysiadłem z auta i udałem się na górę po schodach.
Zaraz a mną szedł pewien pan. Krzątał się niemiłosiernie w
jednej ręce trzymał kwiaty i torebeczkę a w drugą próbowała
zawiązać sobie krawat. Uśmiechnąłem się pod nosem i zapukałem
do drzwi Diany. O dziwo on również stanął za mną. Ale nie się
nie odzywaliśmy. Słyszałem jak ktoś z drugiej strony drzwi
szarpie się z zamkiem. W progu stanęła Diana. Wyglądała cudownie
a jej mina mówiła wszystko.
-Co
wy tutaj robicie? Obaj? - nie mogła uwierzyć.
-Stoimy
i może byś nas wpuściła? - odezwał się Diany tata.
-Tak
oczywiście – otworzyła szerzej drzwi – Jednak dalej nie
rozumiem z jakiej okazji tutaj jesteście.
-Mnie
zaprosiła Twoja mama – odezwałem się.
-Mnie
również – dodał ojciec Blanki.
-No
to wszystko jasne – Diana odwróciła się i spojrzała dziwnym
wzrokiem na matkę.
-Proszę,
zapraszam na kolację – rodzicielka wprowadziła nas do pokoju.
Jedliśmy
wszyscy razem, ale nikt się nie odzywał. Czułem, że atmosfera
jest napięta, ale nie chciałem nic zaczynać. Diana cały czas
patrzyła na mnie i delikatnie się uśmiechała. Nie wiedziałem
kiedy zadziałać i jak się zachować. Kiedy Pani Kasia przyniosła
deser postanowiłem się odezwać.
-Miło
mi jest poznać rodziców Blanki, nie powiem ale obawiałem się tego
spotkania i to bardzo. Pomyślałem, że drugi raz taka okazja może
się nie trafić, że będziemy wszyscy razem, ale chciałem zapytać
Państwa – zwróciłem się do rodziców Diany – Czy oddalibyście
mi rękę Diany – dziewczyna spojrzała na mnie i miała łzy w
ochach – Kocham Dianę nad życie i chcę by była blisko mnie.
Czekałem
na ich reakcje której bardzo się bałem, bo obydwoje mieli straszne
miny jednak Diana chyba jeszcze gorszą. Jej rodzice spojrzeli się
na siebie i w końcu uśmiechnęli po czym również na mnie i
delikatnie kiwnęli głowami. Długo nie myśląc uklęknąłem przed
Blanką i wyciągnąłem pierścionek i spojrzałem na mojego anioła.
-Diana
zostaniesz moją żoną? - zapytałem pełen nadziei.
-Jeszcze
pytasz? - zapytała jak debila – Kocham Cię Misiek – uwiesiła
mi się na szyi.
-Ja
Ciebie również bardzo mocno kocham – ucałowałem ją całym
sobą.
-No
to wygląda na to, że nasza córka wychodzi za mąż – odezwała
się Pani Kasia.
-Oj
rzeczywiście – potwierdził tata Blanki.
Sam
nie wiedziałem, co mam zrobić, ale jednego jestem pewien. W końcu
jestem szczęśliwy, czuje to czego nie czułem jeszcze nigdy. Będę
nareszcie żył jak książę, bo mam przy swoim boku piękną
księżniczkę, która kocha mnie, a ja ją.
-To
co droga młodzieży, że tak się wyrażę planować już datę
ślubu? - odezwał się tata.
-Oczywiście
tylko wszystko trzeba dostosować do gry Michała a co najważniejsze
poznać jego rodziców – odezwała się Diana.
-No
właśnie kariera sportowa dużo zabiera z życia osobistego -zaczęła
Pani Kasia.
-Niech
Pani się nie martwi miłości i mnie nigdy jej nie zabraknie. Na
każdy mecz i tak jedzie ze mną, bo jej wujek nie pozwoli jej nawet
zostawić.
-Oj
tak Gardini dobrze o nią dba – potwierdził Pan Zygmunt, tata
Diany.
-To
wszystko jasne – odezwała się Blanka – Zaczynam szczęśliwe
życie- ucałowała mnie w policzek i spojrzała głęboko w oczy.
Jestem
najszczęśliwszym człowiekiem na tym świecie...
***
Hej, notka będzie w kolejnym rozdziele, bo zaraz go również wstawię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz