piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 5 - Ważne decyzje.

Perspektywa Diany...
Ruszył gwałtownie i zaczął kopać torby, które stały przy szafie. Wpadł jakby w furie, a po chwili usiadł i zaczął płakać jak dziecko. Na początku moje serce od razu się ruszyło, ale uświadomiłam sobie, że nie mogę na to reagować. On mnie nie szanuje, a na litość mnie nie weźmie. Maciek tyle razy mi powtarzał, że mam go zostawić, bo on nie jest dla mnie, tyle razy mi to sugerował, a ja szłam w zaparte i nikogo nie słuchałam. Wiedziałam też, że jak jestem z nim to Gardini nie będzie się tak czepiał i bardziej mi zaufa. Zagłuszyłam na chwile swoje sumienie i stanęłam nad nim.
-Powiesz mi co ty wyprawiasz? - zapytałam go.
-Próbuje zrozumieć co robią tutaj te walizki i kto Ci nagadał głupot – nie patrzył na mnie.
-Skąd wiesz, że są dla Ciebie? - sam się wydał – Może chce je po prostu przewietrzyć hmm? - dążyłam dalej.
-Maciek wczoraj prawie mnie pobił bo rzekomo Cię zdradziłem – odparł i spojrzał mi w oczy.
-Rzekomo? - zaczęłam się śmiać ironicznie – Człowieku nie pogrążaj się ja wszystko widziałam i nie zaprzeczaj.
-Blanka dobrze wiesz, że kocham tylko Ciebie – wstał i chwycił moją twarz w dłonie.
-Wiem ja jestem tego pewna – powiedziałam łagodnie a jemu aż się oczy zaświeciły.
-Wiedziałem że mnie zrozumiesz Aniołku – chciał mnie pocałować.
-Chwilunia – odsunęłam go od siebie – Wiem, że kochasz mnie, ale jeszcze Paulinę, Kasie, Magdę i Moniek – wymieniałam.
-To wszystko nie prawda, nie wierz w to – nie odpuszczał.
-Arek od pewnego czasu wszyscy mi odradzali żebym Cię zostawiła, bo mnie nie szanujesz i teraz się z nimi zgodzę. Nie chcę Cię znać i zniknij z mojego życia proszę.
-Nie mogę przecież wiesz, że jesteś dla mnie światem – słodził mi.
-To już koniec świata i przeżyliśmy może i dużo, ale też jedną sytuacje ja prawie nie. Do dzisiaj mam pamiątkę, ale wracać do tego nie chce. Koniec z nami – chciałam iść do siebie.
-Diana ja nie odpuszczę, kocham Cię i chce być przy tobie do końca swoich dni- mówił pewnie.
-Nasze dni się właśnie skończyły i nie dotykaj mnie bo się brzydzę – odepchnęłam go.
Mój telefon zaczął dzwonić. Chciałam go odebrać, bo pomyślałam, że to Michał, ale Arek chwycił urządzenie i zaczął się śmiać.
-Dzwoni Maciek już się martwi o Ciebie. Jakby nie miał swojego życia tylko wpieprza się do nas – mówił zły.
-Oddaj mi telefon – poprosiłam łagodnie.
-Bo co? - zapytał ironicznie – Chcesz pogadać i umówić się na następne spotkanie, by mnie zdradzić? - krzyczał prawie.
-Jak możesz tak w ogóle mówić? - byłam wściekła.
-Taka prawda, cały czas Maciuś tu, Maciuś tam, więc próbujesz mi zarzucić, że to ja zdradziłem, a sama zapewne nie byłaś lepsza – zbliżyłam się do niego i spojrzałam w oczy.
-Co prawda boli? - mówił te słowa by zadać mi ból.
-Ty mnie kochasz? - zaczęłam się śmiać – Jak śmiesz tak mówić? Nigdy Ciebie nie zdradziłam, bo nie jestem taka jak Ty. Oddaj mi telefon – mówiłam zła.
-Nie Ci nie oddam – pokazał mi telefon i z całej siły rzucił w ścianę.

Komórka rozpadła się na kilka części i nie było z niej co zbierać. Spojrzałam na niego i nie wiedziałam co zrobić. Chciałam odejść, ale on chwycił mnie i przycisnął do ściany. Zaczął całować i mocno trzymać za ręce. Stałam prosto i nie wykonywałam żadnych ruchów.
-Puszczaj Arek – krzyknęłam.
-Jesteś moja i mam prawo do wszystkiego – mówił i całował.
-Nic nie możesz – szarpnęłam się.
-Skoro jesteś moją dziewczyną to musisz robić wszystko by mnie zadowalać.
-Nie jestem już twoją dziewczyną – poprawiłam go.
-Tego ja nie powiedziałem i jesteś moja na wieki – wpił się w moje usta i mocno trzymał za nadgarstki.
-Arek puszczaj ja nie chce nic od Ciebie – nie mogłam się ruszyć.
-Zawsze miałaś problem gdy Cię całowałem i chciałem czegoś więcej.
-No właśnie i zawsze dawałam się obmacywać, a nigdy tego nie chciałam. Teraz z tym koniec, a ja człowieku nie chce nic robić przeciwko sobie – mówiłam i płakałam.
-Daj spokój kocham Cię – położył mnie na kanapie i zaczął całować i rozbierać.
Czułam jak przez moje ciało przechodzi paraliż i nie mogę się ruszyć.
-Arek nie – odepchnęłam go mocno i gwałtownie wstałam, czując ból w nodze.
Chciałam jak najszybciej wyjść z domu. Chwyciłam torebkę i już chwytałam klamkę kiedy Maciek pociągnął mnie za rękę i znowu wpił się w moje usta.
-Zostajesz ze mną – odparł pewny siebie.
Całował mnie, a ja nie miałam siły go odepchnąć był za silny. Już chciałam krzyczeć, kiedy drzwi się gwałtownie otworzyły i stanął w nich Maciek.
Odsapnęłam, ale po chwili jak się oboje bili to się cała trzęsłam. Nie byłam w stanie by ich rozdzielić. Bili się w najlepsze a ja stałam i czekałam nie wiadomo na co. Nie reagowali ty okładali się pięściami. Usłyszałam dźwięk telefonu wydobywającego się z kieszeni Maćka, ale nie miałam nawet jak go wyciągnąć. Prosiłam by ktoś wszedł, ale jak na złość nikogo nie było, poniedziałek południe i wszyscy chyba w pracy. Nie minęło 10 minut, a w drzwi otworzyły się znowu. Tym razem stanął w nich mój Misiek. Nie miałam pojęcia skąd się tutaj wziął, ale dziękowałam Bogu, że dalej ma mnie w swojej opiece. Rozdzielił ich natychmiast i obił jeszcze Arka. Jednak wtedy już ja go odsunęłam bo Maciek próbował wstać.
-Zostaw nie warto – złapałam go za rękę.
-Może i masz racje – obrócił się w moim kierunku – Jednak zawsze można – odparł i jeszcze raz przyłożył Arkowi.
-Michał proszę nie rób tego – szarpnęłam do za koszule i przytuliłam do niego.
-Co ty tutaj w ogóle robisz? - Maciek zapytał jak już swobodnie stał.
-Kubiak do Ciebie dzwonił gdzie jesteś i w słuchawce słyszać było tylko wrzaski i szum – mówił patrząc mi w twarz – Wiedział, że pójdziesz do Diany rano, bo wczoraj mówiłeś, ale nie wiedzieliśmy gdzie Mieszka, jednak zadzwoniłem do Gardiniego i jestem.
-Wyjdźcie z naszego domu – Arek podniósł się i zaczął wydzierać.
-Po pierwsze to dom jest Diany, a ty tutaj tylko przebywasz – odgryzł się Maciek.
-Ty się lepiej nie odzywaj – Miziator ruszył w jego stronę.
-Wara od niego – Winiar stanął w jego obronie – A teraz posłuchaj uważnie, bo powtarzać się nie lubię. Wychodzimy teraz z domu, a jak dziś wieczorem do ósmej godziny ty stąd nie znikniesz, to całe to zamieszanie zgłoszę na policje.
-Proszę bardzo – zaczął się ironicznie śmiać.
-Policja to jest nic, jest jeszcze coś – Misiek zaczął pewnie – Wiedz, że w żadnym klubie siatkarskim miejsca dla Ciebie nie będzie, a tym bardziej w kadetach w reprezentacji.
-Grozisz mi? - spojrzał na mnie i Miśka.
-Nie, ja Cię tylko ostrzegam i obyś mnie posłuchał – chwycił mnie za rękę i chciał wyjść.
-Poczekaj chwilkę muszę zabrać kilka swoich rzeczy – przeszłam obok niego niepewnie i weszłam do swojego pokoju.
Wszędzie było pełno porozwalanych jego ciuchów. Zabrałam swoją torebkę i wszystkie jego zdjęcia i puchary rzuciłam do jednej z walizki. Rozglądnęłam się i wyszłam z powrotem do przedpokoju. Maćka już nie było, a Michał stał i gniewnie patrzył na mojego byłego.
-Pamiętaj 20 a ciebie ma tutaj nie być – spojrzałam jeszcze raz na niego i wyszłam za siatkarzem,
Stanęliśmy przed blokiem, właściwie to ja stanęłam a Winiar patrzył co ja tak naprawdę robię. Zatrzymałam się po to by zrozumieć co ja takiego robię. Przecież Arek był moim światem, a teraz robię coś takiego.
-Michał ja Ci bardzo dziękuję, ale nie mogę, proszę zostaw mnie samą – zaczęłam płakać.
-Diana chce być tylko przy tobie – odparł i przytulił mnie.
-Kocham Cię – odparłam i dotknęłam jego policzka.
-Dlatego zostań ze mnę, nie chce by ktoś Cię krzywdził – mówił spokojnie prawie szeptem.
-Daj mi się zastanowić odezwę się do Ciebie proszę – mówiłam błagalnie.
-Gdzie teraz pójdziesz? - zapytał mnie.
-Spokojnie dam sobie radę, on mnie już nie ruszy.
-Zadzwonię do Ciebie za godzinę i sprawdzę czy wszystko gra tak? - zaproponował.
-Ten idiota rozwalił mi telefon, Michał jak wszystko sobie ułożę to dam Ci znać i wtedy coś uzgodnimy.
-Diana mówiąc mi że mnie kochasz uzgodniłaś wszystko, nie ma się już nad tym zastanawiać.
-Ja mam, to się dzieję tak szybko a ja nie nadążam, kocham Cię, ale krzywdzić Cię również nie chcę – dotknęłam jego dłoni i zaczęłam iść.
-Zostawię Cię teraz, ale wiedz że nie odpuszczę tak łatwo – odwróciłam się na te słowa i puściłam mu buziaka.

Nie odwracałam się już, tylko szłam przed siebie i wiedziałam gdzie nogi mnie poniosą. Weszłam na duże osiedle po jakiś 15 minutach i jako tako wdrapałam się po schodach na pierwsze piętro. Zapukałam do drzwi i po kilku sekundach otworzyła mi je kobieta która jest dla mnie jak mama.
-Cześć Blanka – przytuliła mnie do siebie, a ja zaczęłam płakać – Mała co się dzieję?
-Gubię się, gubię się w swoim życiu ja nie dam już rady – mówiłam.
-Dziewczyno wstałaś po takim wypadku i funkcjonujesz więc teraz już nic cię nie złamie.
-Jednak miłość to coś jeszcze silniejszego niż mój wypadek – wtuliłam się w kobietę.
-Diana co ty tu robisz? - Maciek wyszedł z pokoju i patrzył na mnie.
-Przyszłam do Ciebie bo nie wiem co robić – podeszłam a on mnie przytulił.
-Chodź idziemy do mnie – objął mnie ramieniem i weszliśmy do jego pokoju.
Jak zawsze położyłam się na jego wielkim łóżku i patrzyłam w sufit. Na całej jego powierzchni były różne napisy i słowa, mimo tego że już tyle razy to widziałam to i tak za każdym razem znajduje jeszcze jeden. Tym razem to był wyraz „rozterka”.
-Dlaczego nie poczekałeś tylko wyszedłeś dzisiaj ode nas? - zastanawiało mnie to.
-Nie chciałem przeszkadzać ani tobie ani Michałowi – powiedział z małym wyrzutem.
-Maciek chcesz mi coś powiedzieć? Widzę, że coś jest nie tak – zapytałam.
-Blanka ja już dużej tak nie mogę, przecież ja chodzę z głową w chmurach, staram się, a to wszystko idzie na darmo – chodził i mówił nerwowo.
-Nie rozumiem co takiego robisz i dlaczego? - dociekałam.
-Boże jak tam bardzo... - stał przy oknie i patrzył na przechodniów.
-Powiesz to wreszcie? - krzyknęłam już na niego.
-Kocham Cię – wyszeptał.
-Co takiego? - myślałam że się przesłyszałam – Proszę powtórz, bo chyba ze mną coś nie tak.
-Diana Kocham Cię, jak idiota od zawsze, ale zawsze Arek był na pierwszym miejscu, nie chciałem tego psuć, jednak jak widziałem te jego wszystkie zdrady to miałem ochotę go zabić.
-Dlaczego ty mi tego wcześniej nie powiedziałeś? - nie mogłam uwierzyć.
-Bo to nie jest proste, sam nie wiem jak ja to teraz zrobiłem, ale jakoś się udało.
-Maciek ja Ciebie też kocham, ale jak brata i ty dobrze o tym wiesz. Cieszę się, że mi o tym powiedziałeś, ale ja nic nie mogę zrobić.
-Ja nic nie oczekuje, wiem, że na Ciebie nie zasługuje, ale będzie mi chociaż łatwiej teraz żyć.
-Nie mów tak – skarciłam go i podeszłam do niego – Zasługujesz na każdą dziewczynę bez wyjątku, ale ja nie jestem tą jedyną.
-Bardzo bym chciał byś była – odwrócił się do mnie.
-Maciuś i tak zawsze będę w twoim życiu, nie uwolnisz się ode mnie, ale nadziej robić Ci nie mogę, bo nie kocham Cię tą miłością jakiej ty oczekujesz.
-Dobrze koniec tych żalów, lepiej powiedz dlaczego przyszłaś – posadził mnie sobie na kolanach i czekał na wyjaśnienia.
Za to go kochałam, że potrafił mnie zawsze wysłuchać, ale też cały czas było we mnie to co mi powiedział. Nigdy bym nie pomyślała, że Maciek coś do mnie czuje. Wiem, że uczucia mu od razu nie przejdą, ale ja być z nim nie mogę.
-Przeze mnie straciłeś przyjaciela – powiedziałam smętnie.
-Arek się nim nazywał, ale nie oznacza, że był – wytłumaczył to.
-Nie wiem co robić, wrócę do domu i go nie będzie i co dalej? - zapytałam bardziej sama siebie.
-Kochasz tego Michała? - dopytywał.
-Tak, chyba tak, znaczy się ja go na pewno kocham, ale on tak szybko zniknął a teraz tak szybko się pojawił.
-Słuchaj serca, jednak nie bądź zawsze pod jego panowaniem, bo jak coś Ci się nie spodoba, to masz prawo tupnąć nogą.
-Obym za często nie musiała tego robić – odsapnęłam.
-Kiedy jestem przy tobie to wszystko wydaje mi się takie łatwe a w rzeczywistości nie da się tego tak zrobić.
-Sama wiesz, że jeśli się chce to można wszystko. Jesteś bez jednej nogi, a dzięki swojej walce ze samą sobą wróciłaś do gry – ucałował mnie w głowę.
-Maciek co ja bym bez Ciebie zrobiła – wtuliłam się w niego i dalej patrzyłam w sufit.
Szukałam wyrazów, które mi pomogą może w tym co dalej mam zrobić ze swoim życiem.
Perspektywa Klauna...
Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Chodziłem i cały czas szukałem sobie miejsca, ale nic mi nie odpowiadało. Cały czas w głowie miałem Dianę i to jak postąpiła. Czuję jakby bardzo była niepewna co do mnie i rozumiem ją, ale chce by mi zaufała i żebyśmy już razem byli zawsze na amen. Chwyciłem kluczyki od swojego auta i udałem się na dwór. Stanąłem obok samochodu ale jakoś nie mogłem prowadzić byłem taki rozgoryczony. Bałem się, że Arek nie odpuścił i nie wyprowadził się z domu, a Diana mogła nie wiedząc nic i teraz może być w niebezpieczeństwie. Czym prędzej udałem się w drogę do jej domu. Bałem się co tam zastane i czy jest cała. Wbiegłem po schodach i zapukałem do drzwi. Długo nikt nie otwierał więc nacisnąłem za klamkę. Drzwi był otwarte jakby czekały na jakiegoś zbira. Wszedłem do środka i zacząłem wołać Blankę gdzie jest. Nikt nie odpowiadał, skierowałam się do salonu. Ujrzałem dziewczynę siedziała pod ścianą z głową pomiędzy nogami i płakała w najlepsze. Pobiegłem do niej i mocno przytuliłem. Wzdrygnęła się, ale po chwili przytuliła do mnie.
-Co jest mała? - zapytałem tuląc ją.
-Gubię się we własnym życiu, gubię się i nie potrafię nad tym zapanować – łkała.
-Kochanie wszystko będzie dobrze i się ułoży masz mnie, a ja zawsze będę przy Tobie już do końca.
-Michał nie zostawiaj mnie i bądź, bo ja tego dłużej już nie zniosę tak bardzo chce odrobiny szczęścia i miłości – mówiła.
-Będę o to się bać nie musisz – wziąłem ją na ręce i zaniosłem na kanapę.
Na początku wtuliła się w poduszki, ale kiedy ja koło niej usiadłem to jej ręce powędrowały na moją szyję i mocno ją objęły.
-Dlaczego Arek mi to zrobił? Przecież byłam dobrą dziewczyną, starałam się, chciałam jak najlepiej – musiała się wygadać czułem to.
-Diana... - próbowałam coś powiedzieć.
-Kochałam go tak bardzo go kochałam, a on cały czas robił mnie w konia wiesz jak to boli? - spojrzała mi się w twarz i mówiła dalej – Siedziałam w domu, słuchałam się go, nie robiłam nic jak ta mysz pod miotłą -walnęła dłonią w sofę.
-Jednak teraz już błędu takiego nie popełnisz- próbowałam ją pocieszyć.
-Masz racje – otarła łzy i ochoczo odpowiedziała – Ja Ci powiem więcej, nie mam zamiaru leżeć i płakać w poduszkę bo ten frajer tak mnie potraktował.
-Blanka masz racje bo on nie zasługuje na twoje łzy, one są za bardzo cenne – otarłem jej łezkę z policzka.
-Michał ja chce tylko spokoju, miłości i iść dalej przez życie czy to tak wiele? - wtuliła się we mnie.
-Chce byś miała tego jak najwięcej Myszko – objąłem ją szczelnie ramionami.

Leżeliśmy i patrzyliśmy w reklamy na ekranie wielkiej plazmy. Już mnie to lekko nudziło i wodziłem paluszkiem po ciele mojego anioła.
-Michał który dzisiaj jest? - zapytała a ja zacząłem się śmiać.
-Hehee, a co to za znaczenie? - nie rozumiałem jej.
-Przecież za kilka dni zaczyna się Memoriał a potem liga światowa – zaczęła głośno myśleć.
-A owszem, owszem – bawiłem się jej włosami.
-To już nadejdzie czas, że będę sama – powiedziała smętnie.
-To tylko kilka tygodni przecież dasz rade i grzecznie będziesz czekała na mnie.
-Tygrysku, ale ja cały czas chce mieć Ciebie przy sobie – wymruczała.
-Wiesz, że dla mnie to również bardzo ważne, ale chyba nic nie możemy zrobić.
-Kto tak powiedział? - wyszeptała sama do siebie ale nie usłyszałem.
-Co tam mówisz do siebie? - zapytałem.
-A nic tak sobie tylko mruczę, ale jest już późno i pan grzecznie musi wracać do domku – poleciła mi.
-Kiedy ja chce zostać z Tobą już na zawsze, koło twego ciała, w twoim łóżku i twej głowie – wymieniałem.
-To wszystko jest do zrobienia, ale jeszcze za wcześnie. Misiek wszystko małymi kroczkami i dojdziemy do sedna sprawy – dotknęła mojego policzka.
-Czyli mam się wynosić stąd? - zrobiłem słodkie oczka.
-Czym prędzej bo jak nie to użyje siły – zaczęła się śmiać.
-Chętnie tej siły skosztuje na własnym ciele mmm – odparłem z zadziorem.
-Michał do widzenia – wstała i pociągnęła mnie w stronę drzwi.

Pożegnałem się grzecznie z nią i zostawiłem. Trzy raz powiedziałem by się zamknęła na trzy zamki i grzecznie poszła spać. Zszedłem po schodach i wyszedłem na zewnątrz. Owiał mnie zimny wietrzyk i stanąłem patrząc w niebo, jakbym miał tam coś zobaczyć. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi bo miałem przy sobie swego anioła. Ruszyłem w stronę domu zadowolony z siebie.
Kiedy byłem na miejscu przypomniało mi się jeszcze, że miałem powiedzieć Dianie by otworzyła pocztę. Napisałem jej SMS-a.

„Kochanie sprawdź swoja pocztę. Kocham Cię mocno.”

Udałem się do kuchni, a Bartman i Wlazły siedzieli jedząc kanapki i patrząc coś w laptopie.
-Gdzie się szwędałeś? - zapytał Szampon.
-Byłem u Blanki – odpowiedziałem krótko.
-Oj kolego żebyś ty w końcu był z nią szczęśliwy bo jak nie to wiesz że nie będzie za ciekawie, ja już nie chce słyszeć słów że znowu ktoś cię zostawił.
-Spokojnie teraz będzie inaczej, nikt mnie nie zostawi a ja nikogo i będziemy żyli długo i szczęśliwie – powiedziałem pewny siebie.
-To wszystko spoko a zdajesz sobie sprawę, że za tydzień zgrupowanie już i będziecie musieli się rozstać – Bartman jak zawsze potrafi umilić sytuacje.
-Daruj sobie i się nie martw, nic nas nie rozdzieli, a jutro muszę jechać do Łodzi- zakomunikowałem im.
-A coś się stało tam? - dopytywał Zibi.
-Nic się nie stało, ale chce porozmawiać z ciocią i Mileną – wyjaśniłem.
-A nie zabierasz ze sobą Diany? - Wlazły zapytał zdziwiony.
-Niech odpoczywa w domu, a ja szybko postaram się to załatwić i będę z powrotem w domu, idę spać – pożegnałem się.
Wykąpałem się szybko i myślałem co porabia mój anioł, tak bardzo ja kocham i tak bardzo tęsknie za jej widokiem, głosem i ciepłem ciała, ale będę musiała nad tym panować. Obróciłem się na drugi bok i zamknąłem oczy by móc zobaczyć Dianę.

Perspektywa Diany...
Dostałam SMS-a od Michała i otworzyłam skrzyknę. Kiedy zobaczyłam ile mam do czytania to się zaśmiałam i byłam bardzo ciekawa co takiego on mi tam napisał. Czytałam literkę po literce i...
***
Oj przepraszam, że tak długo mnie nie było. Naprawdę wszystko zaniedbałam i olałam. Przepraszam za to wszystko, ale można też powiedzieć, że brak weny sama nie wiedziałam co dalej z tym wszystkim będzie. Do tego jeszcze problemy jak to u nastolatki. Jednak chłopak doradził mi, że muszę kontynuować to co zaczęłam. Myślałam nad tym trochę ale zdecydowałam że ma racje. No i tak wstawiłam kolejny rozdział. Nie wiem co będzie dalej. Co wam dużo mówić, powiem z ręką na sercu, że bardzo tęsknie za historią Michała i Julki. Jednak nie wiem czy ktoś by chciał czytać dalej te losy i smęty, ale braku mi bardzo tamtej historii. Czekam na wasze komentarze i opinie. Bardzo mi to jest potrzebne do mobilizacji ale również by zobaczyć czy chcecie to czytać. Pozdrawiam :*