Perspektywa
Diany...
Ruszył
gwałtownie i zaczął kopać torby, które stały przy szafie. Wpadł
jakby w furie, a po chwili usiadł i zaczął płakać jak dziecko.
Na początku moje serce od razu się ruszyło, ale uświadomiłam
sobie, że nie mogę na to reagować. On mnie nie szanuje, a na
litość mnie nie weźmie. Maciek tyle razy mi powtarzał, że mam go
zostawić, bo on nie jest dla mnie, tyle razy mi to sugerował, a ja
szłam w zaparte i nikogo nie słuchałam. Wiedziałam też, że jak
jestem z nim to Gardini nie będzie się tak czepiał i bardziej mi
zaufa. Zagłuszyłam na chwile swoje sumienie i stanęłam nad nim.
-Powiesz
mi co ty wyprawiasz? - zapytałam go.
-Próbuje
zrozumieć co robią tutaj te walizki i kto Ci nagadał głupot –
nie patrzył na mnie.
-Skąd
wiesz, że są dla Ciebie? - sam się wydał – Może chce je po
prostu przewietrzyć hmm? - dążyłam dalej.
-Maciek
wczoraj prawie mnie pobił bo rzekomo Cię zdradziłem – odparł i
spojrzał mi w oczy.
-Rzekomo?
- zaczęłam się śmiać ironicznie – Człowieku nie pogrążaj
się ja wszystko widziałam i nie zaprzeczaj.
-Blanka
dobrze wiesz, że kocham tylko Ciebie – wstał i chwycił moją
twarz w dłonie.
-Wiem
ja jestem tego pewna – powiedziałam łagodnie a jemu aż się oczy
zaświeciły.
-Wiedziałem
że mnie zrozumiesz Aniołku – chciał mnie pocałować.
-Chwilunia
– odsunęłam go od siebie – Wiem, że kochasz mnie, ale jeszcze
Paulinę, Kasie, Magdę i Moniek – wymieniałam.
-To
wszystko nie prawda, nie wierz w to – nie odpuszczał.
-Arek
od pewnego czasu wszyscy mi odradzali żebym Cię zostawiła, bo mnie
nie szanujesz i teraz się z nimi zgodzę. Nie chcę Cię znać i
zniknij z mojego życia proszę.
-Nie
mogę przecież wiesz, że jesteś dla mnie światem – słodził
mi.
-To
już koniec świata i przeżyliśmy może i dużo, ale też jedną
sytuacje ja prawie nie. Do dzisiaj mam pamiątkę, ale wracać do
tego nie chce. Koniec z nami – chciałam iść do siebie.
-Diana
ja nie odpuszczę, kocham Cię i chce być przy tobie do końca
swoich dni- mówił pewnie.
-Nasze
dni się właśnie skończyły i nie dotykaj mnie bo się brzydzę –
odepchnęłam go.
Mój
telefon zaczął dzwonić. Chciałam go odebrać, bo pomyślałam, że
to Michał, ale Arek chwycił urządzenie i zaczął się śmiać.
-Dzwoni
Maciek już się martwi o Ciebie. Jakby nie miał swojego życia
tylko wpieprza się do nas – mówił zły.
-Oddaj
mi telefon – poprosiłam łagodnie.
-Bo
co? - zapytał ironicznie – Chcesz pogadać i umówić się na
następne spotkanie, by mnie zdradzić? - krzyczał prawie.
-Jak
możesz tak w ogóle mówić? - byłam wściekła.
-Taka
prawda, cały czas Maciuś tu, Maciuś tam, więc próbujesz mi
zarzucić, że to ja zdradziłem, a sama zapewne nie byłaś lepsza –
zbliżyłam się do niego i spojrzałam w oczy.
-Co
prawda boli? - mówił te słowa by zadać mi ból.
-Ty
mnie kochasz? - zaczęłam się śmiać – Jak śmiesz tak mówić?
Nigdy Ciebie nie zdradziłam, bo nie jestem taka jak Ty. Oddaj mi
telefon – mówiłam zła.
-Nie
Ci nie oddam – pokazał mi telefon i z całej siły rzucił w
ścianę.
Komórka
rozpadła się na kilka części i nie było z niej co zbierać.
Spojrzałam na niego i nie wiedziałam co zrobić. Chciałam odejść,
ale on chwycił mnie i przycisnął do ściany. Zaczął całować i
mocno trzymać za ręce. Stałam prosto i nie wykonywałam żadnych
ruchów.
-Puszczaj
Arek – krzyknęłam.
-Jesteś
moja i mam prawo do wszystkiego – mówił i całował.
-Nic
nie możesz – szarpnęłam się.
-Skoro
jesteś moją dziewczyną to musisz robić wszystko by mnie
zadowalać.
-Nie
jestem już twoją dziewczyną – poprawiłam go.
-Tego
ja nie powiedziałem i jesteś moja na wieki – wpił się w moje
usta i mocno trzymał za nadgarstki.
-Arek
puszczaj ja nie chce nic od Ciebie – nie mogłam się ruszyć.
-Zawsze
miałaś problem gdy Cię całowałem i chciałem czegoś więcej.
-No
właśnie i zawsze dawałam się obmacywać, a nigdy tego nie
chciałam. Teraz z tym koniec, a ja człowieku nie chce nic robić
przeciwko sobie – mówiłam i płakałam.
-Daj
spokój kocham Cię – położył mnie na kanapie i zaczął całować
i rozbierać.
Czułam
jak przez moje ciało przechodzi paraliż i nie mogę się ruszyć.
-Arek
nie – odepchnęłam go mocno i gwałtownie wstałam, czując ból w
nodze.
Chciałam
jak najszybciej wyjść z domu. Chwyciłam torebkę i już chwytałam
klamkę kiedy Maciek pociągnął mnie za rękę i znowu wpił się w
moje usta.
-Zostajesz
ze mną – odparł pewny siebie.
Całował
mnie, a ja nie miałam siły go odepchnąć był za silny. Już
chciałam krzyczeć, kiedy drzwi się gwałtownie otworzyły i stanął
w nich Maciek.
Odsapnęłam,
ale po chwili jak się oboje bili to się cała trzęsłam. Nie byłam
w stanie by ich rozdzielić. Bili się w najlepsze a ja stałam i
czekałam nie wiadomo na co. Nie reagowali ty okładali się
pięściami. Usłyszałam dźwięk telefonu wydobywającego się z
kieszeni Maćka, ale nie miałam nawet jak go wyciągnąć. Prosiłam
by ktoś wszedł, ale jak na złość nikogo nie było, poniedziałek
południe i wszyscy chyba w pracy. Nie minęło 10 minut, a w drzwi
otworzyły się znowu. Tym razem stanął w nich mój Misiek. Nie
miałam pojęcia skąd się tutaj wziął, ale dziękowałam Bogu, że
dalej ma mnie w swojej opiece. Rozdzielił ich natychmiast i obił
jeszcze Arka. Jednak wtedy już ja go odsunęłam bo Maciek próbował
wstać.
-Zostaw
nie warto – złapałam go za rękę.
-Może
i masz racje – obrócił się w moim kierunku – Jednak zawsze
można – odparł i jeszcze raz przyłożył Arkowi.
-Michał
proszę nie rób tego – szarpnęłam do za koszule i przytuliłam
do niego.
-Co
ty tutaj w ogóle robisz? - Maciek zapytał jak już swobodnie stał.
-Kubiak
do Ciebie dzwonił gdzie jesteś i w słuchawce słyszać było tylko
wrzaski i szum – mówił patrząc mi w twarz – Wiedział, że
pójdziesz do Diany rano, bo wczoraj mówiłeś, ale nie wiedzieliśmy
gdzie Mieszka, jednak zadzwoniłem do Gardiniego i jestem.
-Wyjdźcie
z naszego domu – Arek podniósł się i zaczął wydzierać.
-Po
pierwsze to dom jest Diany, a ty tutaj tylko przebywasz – odgryzł
się Maciek.
-Ty
się lepiej nie odzywaj – Miziator ruszył w jego stronę.
-Wara
od niego – Winiar stanął w jego obronie – A teraz posłuchaj
uważnie, bo powtarzać się nie lubię. Wychodzimy teraz z domu, a
jak dziś wieczorem do ósmej godziny ty stąd nie znikniesz, to całe
to zamieszanie zgłoszę na policje.
-Proszę
bardzo – zaczął się ironicznie śmiać.
-Policja
to jest nic, jest jeszcze coś – Misiek zaczął pewnie – Wiedz,
że w żadnym klubie siatkarskim miejsca dla Ciebie nie będzie, a
tym bardziej w kadetach w reprezentacji.
-Grozisz
mi? - spojrzał na mnie i Miśka.
-Nie,
ja Cię tylko ostrzegam i obyś mnie posłuchał – chwycił mnie za
rękę i chciał wyjść.
-Poczekaj
chwilkę muszę zabrać kilka swoich rzeczy – przeszłam obok niego
niepewnie i weszłam do swojego pokoju.
Wszędzie
było pełno porozwalanych jego ciuchów. Zabrałam swoją torebkę i
wszystkie jego zdjęcia i puchary rzuciłam do jednej z walizki.
Rozglądnęłam się i wyszłam z powrotem do przedpokoju. Maćka już
nie było, a Michał stał i gniewnie patrzył na mojego byłego.
-Pamiętaj
20 a ciebie ma tutaj nie być – spojrzałam jeszcze raz na niego i
wyszłam za siatkarzem,
Stanęliśmy
przed blokiem, właściwie to ja stanęłam a Winiar patrzył co ja
tak naprawdę robię. Zatrzymałam się po to by zrozumieć co ja
takiego robię. Przecież Arek był moim światem, a teraz robię coś
takiego.
-Michał
ja Ci bardzo dziękuję, ale nie mogę, proszę zostaw mnie samą –
zaczęłam płakać.
-Diana
chce być tylko przy tobie – odparł i przytulił mnie.
-Kocham
Cię – odparłam i dotknęłam jego policzka.
-Dlatego
zostań ze mnę, nie chce by ktoś Cię krzywdził – mówił
spokojnie prawie szeptem.
-Daj
mi się zastanowić odezwę się do Ciebie proszę – mówiłam
błagalnie.
-Gdzie
teraz pójdziesz? - zapytał mnie.
-Spokojnie
dam sobie radę, on mnie już nie ruszy.
-Zadzwonię
do Ciebie za godzinę i sprawdzę czy wszystko gra tak? -
zaproponował.
-Ten
idiota rozwalił mi telefon, Michał jak wszystko sobie ułożę to
dam Ci znać i wtedy coś uzgodnimy.
-Diana
mówiąc mi że mnie kochasz uzgodniłaś wszystko, nie ma się już
nad tym zastanawiać.
-Ja
mam, to się dzieję tak szybko a ja nie nadążam, kocham Cię, ale
krzywdzić Cię również nie chcę – dotknęłam jego dłoni i
zaczęłam iść.
-Zostawię
Cię teraz, ale wiedz że nie odpuszczę tak łatwo – odwróciłam
się na te słowa i puściłam mu buziaka.
Nie
odwracałam się już, tylko szłam przed siebie i wiedziałam gdzie
nogi mnie poniosą. Weszłam na duże osiedle po jakiś 15 minutach i
jako tako wdrapałam się po schodach na pierwsze piętro. Zapukałam
do drzwi i po kilku sekundach otworzyła mi je kobieta która jest
dla mnie jak mama.
-Cześć
Blanka – przytuliła mnie do siebie, a ja zaczęłam płakać –
Mała co się dzieję?
-Gubię
się, gubię się w swoim życiu ja nie dam już rady – mówiłam.
-Dziewczyno
wstałaś po takim wypadku i funkcjonujesz więc teraz już nic cię
nie złamie.
-Jednak
miłość to coś jeszcze silniejszego niż mój wypadek – wtuliłam
się w kobietę.
-Diana
co ty tu robisz? - Maciek wyszedł z pokoju i patrzył na mnie.
-Przyszłam
do Ciebie bo nie wiem co robić – podeszłam a on mnie przytulił.
-Chodź
idziemy do mnie – objął mnie ramieniem i weszliśmy do jego
pokoju.
Jak
zawsze położyłam się na jego wielkim łóżku i patrzyłam w
sufit. Na całej jego powierzchni były różne napisy i słowa, mimo
tego że już tyle razy to widziałam to i tak za każdym razem
znajduje jeszcze jeden. Tym razem to był wyraz „rozterka”.
-Dlaczego
nie poczekałeś tylko wyszedłeś dzisiaj ode nas? - zastanawiało
mnie to.
-Nie
chciałem przeszkadzać ani tobie ani Michałowi – powiedział z
małym wyrzutem.
-Maciek
chcesz mi coś powiedzieć? Widzę, że coś jest nie tak –
zapytałam.
-Blanka
ja już dużej tak nie mogę, przecież ja chodzę z głową w
chmurach, staram się, a to wszystko idzie na darmo – chodził i
mówił nerwowo.
-Nie
rozumiem co takiego robisz i dlaczego? - dociekałam.
-Boże
jak tam bardzo... - stał przy oknie i patrzył na przechodniów.
-Powiesz
to wreszcie? - krzyknęłam już na niego.
-Kocham
Cię – wyszeptał.
-Co
takiego? - myślałam że się przesłyszałam – Proszę powtórz,
bo chyba ze mną coś nie tak.
-Diana
Kocham Cię, jak idiota od zawsze, ale zawsze Arek był na pierwszym
miejscu, nie chciałem tego psuć, jednak jak widziałem te jego
wszystkie zdrady to miałem ochotę go zabić.
-Dlaczego
ty mi tego wcześniej nie powiedziałeś? - nie mogłam uwierzyć.
-Bo
to nie jest proste, sam nie wiem jak ja to teraz zrobiłem, ale jakoś
się udało.
-Maciek
ja Ciebie też kocham, ale jak brata i ty dobrze o tym wiesz. Cieszę
się, że mi o tym powiedziałeś, ale ja nic nie mogę zrobić.
-Ja
nic nie oczekuje, wiem, że na Ciebie nie zasługuje, ale będzie mi
chociaż łatwiej teraz żyć.
-Nie
mów tak – skarciłam go i podeszłam do niego – Zasługujesz na
każdą dziewczynę bez wyjątku, ale ja nie jestem tą jedyną.
-Bardzo
bym chciał byś była – odwrócił się do mnie.
-Maciuś
i tak zawsze będę w twoim życiu, nie uwolnisz się ode mnie, ale
nadziej robić Ci nie mogę, bo nie kocham Cię tą miłością
jakiej ty oczekujesz.
-Dobrze
koniec tych żalów, lepiej powiedz dlaczego przyszłaś – posadził
mnie sobie na kolanach i czekał na wyjaśnienia.
Za
to go kochałam, że potrafił mnie zawsze wysłuchać, ale też cały
czas było we mnie to co mi powiedział. Nigdy bym nie pomyślała,
że Maciek coś do mnie czuje. Wiem, że uczucia mu od razu nie
przejdą, ale ja być z nim nie mogę.
-Przeze
mnie straciłeś przyjaciela – powiedziałam smętnie.
-Arek
się nim nazywał, ale nie oznacza, że był – wytłumaczył to.
-Nie
wiem co robić, wrócę do domu i go nie będzie i co dalej? -
zapytałam bardziej sama siebie.
-Kochasz
tego Michała? - dopytywał.
-Tak,
chyba tak, znaczy się ja go na pewno kocham, ale on tak szybko
zniknął a teraz tak szybko się pojawił.
-Słuchaj
serca, jednak nie bądź zawsze pod jego panowaniem, bo jak coś Ci
się nie spodoba, to masz prawo tupnąć nogą.
-Obym
za często nie musiała tego robić – odsapnęłam.
-Kiedy
jestem przy tobie to wszystko wydaje mi się takie łatwe a w
rzeczywistości nie da się tego tak zrobić.
-Sama
wiesz, że jeśli się chce to można wszystko. Jesteś bez jednej
nogi, a dzięki swojej walce ze samą sobą wróciłaś do gry –
ucałował mnie w głowę.
-Maciek
co ja bym bez Ciebie zrobiła – wtuliłam się w niego i dalej
patrzyłam w sufit.
Szukałam
wyrazów, które mi pomogą może w tym co dalej mam zrobić ze swoim
życiem.
Perspektywa
Klauna...
Nie
wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Chodziłem i cały czas szukałem
sobie miejsca, ale nic mi nie odpowiadało. Cały czas w głowie
miałem Dianę i to jak postąpiła. Czuję jakby bardzo była
niepewna co do mnie i rozumiem ją, ale chce by mi zaufała i żebyśmy
już razem byli zawsze na amen. Chwyciłem kluczyki od swojego auta i
udałem się na dwór. Stanąłem obok samochodu ale jakoś nie
mogłem prowadzić byłem taki rozgoryczony. Bałem się, że Arek
nie odpuścił i nie wyprowadził się z domu, a Diana mogła nie
wiedząc nic i teraz może być w niebezpieczeństwie. Czym prędzej
udałem się w drogę do jej domu. Bałem się co tam zastane i czy
jest cała. Wbiegłem po schodach i zapukałem do drzwi. Długo nikt
nie otwierał więc nacisnąłem za klamkę. Drzwi był otwarte jakby
czekały na jakiegoś zbira. Wszedłem do środka i zacząłem wołać
Blankę gdzie jest. Nikt nie odpowiadał, skierowałam się do
salonu. Ujrzałem dziewczynę siedziała pod ścianą z głową
pomiędzy nogami i płakała w najlepsze. Pobiegłem do niej i mocno
przytuliłem. Wzdrygnęła się, ale po chwili przytuliła do mnie.
-Co
jest mała? - zapytałem tuląc ją.
-Gubię
się we własnym życiu, gubię się i nie potrafię nad tym
zapanować – łkała.
-Kochanie
wszystko będzie dobrze i się ułoży masz mnie, a ja zawsze będę
przy Tobie już do końca.
-Michał
nie zostawiaj mnie i bądź, bo ja tego dłużej już nie zniosę tak
bardzo chce odrobiny szczęścia i miłości – mówiła.
-Będę
o to się bać nie musisz – wziąłem ją na ręce i zaniosłem na
kanapę.
Na
początku wtuliła się w poduszki, ale kiedy ja koło niej usiadłem
to jej ręce powędrowały na moją szyję i mocno ją objęły.
-Dlaczego
Arek mi to zrobił? Przecież byłam dobrą dziewczyną, starałam
się, chciałam jak najlepiej – musiała się wygadać czułem to.
-Diana...
- próbowałam coś powiedzieć.
-Kochałam
go tak bardzo go kochałam, a on cały czas robił mnie w konia wiesz
jak to boli? - spojrzała mi się w twarz i mówiła dalej –
Siedziałam w domu, słuchałam się go, nie robiłam nic jak ta mysz
pod miotłą -walnęła dłonią w sofę.
-Jednak
teraz już błędu takiego nie popełnisz- próbowałam ją
pocieszyć.
-Masz
racje – otarła łzy i ochoczo odpowiedziała – Ja Ci powiem
więcej, nie mam zamiaru leżeć i płakać w poduszkę bo ten frajer
tak mnie potraktował.
-Blanka
masz racje bo on nie zasługuje na twoje łzy, one są za bardzo
cenne – otarłem jej łezkę z policzka.
-Michał
ja chce tylko spokoju, miłości i iść dalej przez życie czy to
tak wiele? - wtuliła się we mnie.
-Chce
byś miała tego jak najwięcej Myszko – objąłem ją szczelnie
ramionami.
Leżeliśmy
i patrzyliśmy w reklamy na ekranie wielkiej plazmy. Już mnie to
lekko nudziło i wodziłem paluszkiem po ciele mojego anioła.
-Michał
który dzisiaj jest? - zapytała a ja zacząłem się śmiać.
-Hehee,
a co to za znaczenie? - nie rozumiałem jej.
-Przecież
za kilka dni zaczyna się Memoriał a potem liga światowa –
zaczęła głośno myśleć.
-A
owszem, owszem – bawiłem się jej włosami.
-To
już nadejdzie czas, że będę sama – powiedziała smętnie.
-To
tylko kilka tygodni przecież dasz rade i grzecznie będziesz czekała
na mnie.
-Tygrysku,
ale ja cały czas chce mieć Ciebie przy sobie – wymruczała.
-Wiesz,
że dla mnie to również bardzo ważne, ale chyba nic nie możemy
zrobić.
-Kto
tak powiedział? - wyszeptała sama do siebie ale nie usłyszałem.
-Co
tam mówisz do siebie? - zapytałem.
-A
nic tak sobie tylko mruczę, ale jest już późno i pan grzecznie
musi wracać do domku – poleciła mi.
-Kiedy
ja chce zostać z Tobą już na zawsze, koło twego ciała, w twoim
łóżku i twej głowie – wymieniałem.
-To
wszystko jest do zrobienia, ale jeszcze za wcześnie. Misiek wszystko
małymi kroczkami i dojdziemy do sedna sprawy – dotknęła mojego
policzka.
-Czyli
mam się wynosić stąd? - zrobiłem słodkie oczka.
-Czym
prędzej bo jak nie to użyje siły – zaczęła się śmiać.
-Chętnie
tej siły skosztuje na własnym ciele mmm – odparłem z zadziorem.
-Michał
do widzenia – wstała i pociągnęła mnie w stronę drzwi.
Pożegnałem
się grzecznie z nią i zostawiłem. Trzy raz powiedziałem by się
zamknęła na trzy zamki i grzecznie poszła spać. Zszedłem po
schodach i wyszedłem na zewnątrz. Owiał mnie zimny wietrzyk i
stanąłem patrząc w niebo, jakbym miał tam coś zobaczyć. Byłem
najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi bo miałem przy sobie swego
anioła. Ruszyłem w stronę domu zadowolony z siebie.
Kiedy
byłem na miejscu przypomniało mi się jeszcze, że miałem
powiedzieć Dianie by otworzyła pocztę. Napisałem jej SMS-a.
„Kochanie
sprawdź swoja pocztę. Kocham Cię mocno.”
Udałem
się do kuchni, a Bartman i Wlazły siedzieli jedząc kanapki i
patrząc coś w laptopie.
-Gdzie
się szwędałeś? - zapytał Szampon.
-Byłem
u Blanki – odpowiedziałem krótko.
-Oj
kolego żebyś ty w końcu był z nią szczęśliwy bo jak nie to
wiesz że nie będzie za ciekawie, ja już nie chce słyszeć słów
że znowu ktoś cię zostawił.
-Spokojnie
teraz będzie inaczej, nikt mnie nie zostawi a ja nikogo i będziemy
żyli długo i szczęśliwie – powiedziałem pewny siebie.
-To
wszystko spoko a zdajesz sobie sprawę, że za tydzień zgrupowanie
już i będziecie musieli się rozstać – Bartman jak zawsze
potrafi umilić sytuacje.
-Daruj
sobie i się nie martw, nic nas nie rozdzieli, a jutro muszę jechać
do Łodzi- zakomunikowałem im.
-A
coś się stało tam? - dopytywał Zibi.
-Nic
się nie stało, ale chce porozmawiać z ciocią i Mileną –
wyjaśniłem.
-A
nie zabierasz ze sobą Diany? - Wlazły zapytał zdziwiony.
-Niech
odpoczywa w domu, a ja szybko postaram się to załatwić i będę z
powrotem w domu, idę spać – pożegnałem się.
Wykąpałem
się szybko i myślałem co porabia mój anioł, tak bardzo ja kocham
i tak bardzo tęsknie za jej widokiem, głosem i ciepłem ciała, ale
będę musiała nad tym panować. Obróciłem się na drugi bok i
zamknąłem oczy by móc zobaczyć Dianę.
Perspektywa
Diany...
Dostałam
SMS-a od Michała i otworzyłam skrzyknę. Kiedy zobaczyłam ile mam
do czytania to się zaśmiałam i byłam bardzo ciekawa co takiego on
mi tam napisał. Czytałam literkę po literce i...
***
Oj przepraszam, że tak długo mnie nie było. Naprawdę wszystko zaniedbałam i olałam. Przepraszam za to wszystko, ale można też powiedzieć, że brak weny sama nie wiedziałam co dalej z tym wszystkim będzie. Do tego jeszcze problemy jak to u nastolatki. Jednak chłopak doradził mi, że muszę kontynuować to co zaczęłam. Myślałam nad tym trochę ale zdecydowałam że ma racje. No i tak wstawiłam kolejny rozdział. Nie wiem co będzie dalej. Co wam dużo mówić, powiem z ręką na sercu, że bardzo tęsknie za historią Michała i Julki. Jednak nie wiem czy ktoś by chciał czytać dalej te losy i smęty, ale braku mi bardzo tamtej historii. Czekam na wasze komentarze i opinie. Bardzo mi to jest potrzebne do mobilizacji ale również by zobaczyć czy chcecie to czytać. Pozdrawiam :*
No, długo kazałaś na siebie czekać. :P Ale rozdział fajny.
OdpowiedzUsuńI tak wgl to poczytałabym sobie coś o Julce i Michale. Powodzenia w pisaniu. Wena wróci. :* / Ł.
Jezu.. jak dobrze, że Diana rozstała się wreszcie z Arkiem.nareszcie przejrzała na oczy.
OdpowiedzUsuńA Michał jak to Michał.bardzo opiekuńczy <3
PS. Zapraesam na moj nowy blog.tematyka-skoki narciarskir.prosze o jakąsopinie w komentarzu.:**
http://another-story-about-ski-jumping.blogspot.com/?m=1
Fajnie, że jesteś :) Mi tam się bardzo podoba i czekam na kolejne, żeby zobaczyć co będzie dalej ;) Fajnie, że są razem ;* Pozdrawiam serdecznie;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Maciek wszedł w odpowiednim momencie... Wiedziałam, że Arek będzie chciał ją skrzywdzić... :/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Diana wreszcie będzie szczęśliwa ;]
Ciekawa jestem jej reakcji na ten wyraz miłości od Michała...
Fajnie, że Maciek przyznał się, co tak naprawdę czuje. A to po raz kolejny dowodzi, że trudno o przyjaźń damsko-męską, bo jedna strona w końcu się zakocha...
Ogólnie to bardzo fajny rozdział ;)
A co do Michała i Julii... Chętnie bym poczytała, ale uważam, że najpierw powinnaś skończyć to opowiadanie. Możesz się ze mną nie zgodzić, nie chcę Cię w żaden sposób urazić. Moim zdaniem to trochę bez sensu, żebyśmy czekali nie wiadomo jak długo i tu, i tam na rozdziały... Ale jak najbardziej chce przeczytać dalszy ciąg Peryferii siatkarskich :]
Mam nadzieję, że uda Ci się częściej coś tu dodawać ;) I fajnie, że rozdział taki długi ^^
Pozdrawiam ;*
Super opowiadanie tylko nie podoba mi się to że w jednej sytuacji piszesz że bohaterka to Balnka, a w drugiej że Diana :/ Przez to robi mi się rozpierdol w głowie :D
OdpowiedzUsuńAle ogólnie świetne to jest :))
Całuje,
Rudzielec
Chętnie w głowie Ci to ułożę. Pisze Blanka bo tak w zwyczaju mają również mówić na Dianę. Każdy z nas różnie mówi na osoby nie patrzac jakie ma imie. Tak samo jak tutaj.
UsuńAaaaa :D Ok rozumiem :) Nie próbuj nawet kończyć tego bloga! :D
UsuńUwielbiam go!! :)))
Buziaki!