sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 9 - Zadowolony los mego życia.

Perspektywa Klauna...
Gwałtownie wstała jednak Gardini jej skutecznie uniemożliwił wyjście z autokaru.

-Dokąd moja Pani się wybiera? - zapytał Diany.
-Nie chcę jechać i powtarzam to już po raz setny- warknęła.
-Nie ma gadania i siadasz- kazał mi usiąść a Blankę usadził na miejscu.

Widziałem, że było jej bardzo ciężko, ale nie dała mi nic do siebie powiedzieć. Próbowałem, ale ona była jakby poza zasięgiem. Istniała gdzieś w swoim świecie i swoich snach. Autokar ruszył w stronę Spały, a Diana zamknęła oczy i włożyła słuchawki do uszu. Spojrzałem jeszcze na jej nadgarstki, były okryte bluzą, ale i tak dało się zauważyć kawałek bandażu.
Jechaliśmy, a ja co jakiś czas próbowałem się do niej zwrócić, jednak cały czas bez skutecznie. W pewnym momencie Andrea podszedł do niej i mówił szeptem. Spojrzał na mnie i wskazał rękę żebym jej nie zaczepiał. Nie wytrzymałem i podszedłem do trenera. Ja nie mam zamiaru z nią nie rozmawiać. Kocham ją i chcę to wszystko wyjaśnić, a nie się kłócić.

-Dlaczego niby mam z nią nie rozmawiać? - zapytałem wujka Diany.
-Bo przez Ciebie dzieje się to wszystko – warknął.
-Ja nic nie zrobiłem, dobrze wiesz jakie mam stosunki z Mileną – odpyskowałem.
-Synku nie unoś się – zwrócił mi uwagę – Ja jej już wszystko tłumaczyłem, ale nie wiem czy wiesz, że jej cokolwiek ciężko jest uświadomić.
-Ale no kurcze, my tylko spaliśmy, wiem że ona nie była w nic wtajemniczona, ale dlaczego tak słabo mi ufa. Nie zawiodłem jej i nie chce zawieść, kocham ją nad życie – zaakcentowałem ostatnie słowa.
-Usiądź lepiej na swoje miejsce, jej w końcu przejdzie, będzie z nami do samego końca, więc spokojnie uda jej się to przegadać.

Wróciłem zrezygnowany na swoje miejsce, oczywiście cały czas patrzyłem na Dianę, ale ona miała zamknięte oczy i słuchawki w uszach. Co jakiś czas dało się słyszeć jak leciutko syczała z powodu nadgarstków.
Położyłem się wygodnie i zamknąłem oczy, przysnęło mi się, a kiedy się obudziłem byliśmy już pod ośrodkiem Spały. Pierwszy raz w życiu w autobusie był taki spokój, że dało się spać tak długo. Aż sam byłem zdziwiony tym wszystkim.

Pod ośrodkiem jak zawsze zaczęły się małe komplikacje, co do przydzielenia nas do pokoi. Było dużo osób w ośrodku i musieliśmy się jakoś z tym pogodzić. Siatkarze po kolei wchodzi do swoich pokoi, ja jakoś się nie pchałem. Nie zależało mi na tym gdzie wyląduje, abym się wyspał i miał spokój. Diany nigdzie nie widziałem. Możliwe że poszła gdzieś jak ja szarpałem się z walizką.
Weszliśmy do hotelu i każdy z nas otrzymał klucze do pokoi. Sprawa tym razem była tego typu, że dostaliśmy na pierwszy tydzień pobytu troche inne pokoje. Ponieważ składały się one z tak zwanego studia. Czyli było jedno wejście, po lewej stronie była jedna łazienka dla dwóch pomieszczeń. Dwa pokoje dwuosobowe obok siebie mające jedna łazienkę. Chłopakom pasowało bo będę jeszcze bliżej siebie i łatwiej będzie im grać w karty albo robić inne dziwne rzeczy. Szedłem za wszystkim, ale po chwili wchodziłem na pierwsze piętro sam, bo nikt nie szedł za mną. Okazało się, że każdy ma swój pokój, a ja na ten tydzień będę sam. Powiem szczerze, że nawet mi to pasowało. Nikt nie będzie mi truł. Wyłożyłem się na łóżku i myślałem, gdzie jest mój kochany anioł. Tak bardzo tęsknie za Blanką. Muszę coś z tym zrobić bo dłużej nie dam już tak rady. Położyłem torbę do szafy bez rozpakowania się, zamknąłem drzwi na klucz i wyłożyłem na łóżku. W drzwiach do tych pokoi były szyby przez które było widać cienie osób które wchodzą do studia. Zamykając oczy ujrzałem kogoś ale nie interesowałem się tym ponieważ i tak mam być sam na te dwa pokoje. Może to sprzątaczka chce dać papier albo coś takiego. Przyłożyłem głowę do poduszki i zamknąłem oczy.

Perspektywa Diany...
Wzięłam swoją walizkę i poszłam za wujkiem. W ogóle chodziłam za nim jakbym miała trzy latka. Jednak nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, czułam się jak dziecko we mgle. Wszyscy chłopacy na mnie patrzeli, a ja nie wiedziałam jak się odezwać. Każdy chciał mi tłumaczyć jaki to Michał jest niewinny. Jednak dla mnie to nie było ważne, ja mam już dosyć łez i krzywd. Chcę wreszcie spokoju i odrobiny prywatności.
Wujek wsadził mnie do swojego pokoju a sam poszedł z Anastasim na dół bo chłopaki mieli mieć jakieś spotkanie organizacyjne. Nawet nie wiem, gdzie będę spała bo tutaj są tylko dwa łóżka, ale jedno trenera, a drugie wujka. Wzruszyłam ramionami, zdjęłam protezę bo było mi jakoś niewygodnie i otworzyłam swoją książkę „Gdzie indziej”. Przewracałam kartka po kartce, kiedy do pokoju ktoś wszedł. Myślałam, że to wujek jednak był to Bartman.

-Dlaczego nie jesteś na spotkaniu? - zapytałam zdziwiona.
-Ja wszystko wiem i nie muszę nikogo słuchać - odparł przekonany.
Również bardzo znacznie spojrzał na moją nogę albo jej brak.
-Musi być Ci ciężko – wskazał palcem na protezę.
-Nie jest – zaprzeczyłam – Do wszystkiego da się przyzwyczaić tak samo do tego – powiedziałam.
-Jesteś naprawdę ładną dziewczyną a to może Ci nie raz przeszkadzać w zdobywaniu nowych znajomości – nie wiem do czego dążył.
-Powiem Ci szczerze, że nie zgadzam się. To mi bardzo pomaga, jeśli ktoś jest walnięty i patrzy tylko na wygląd a nie to co człowiek ma w środku to nawet nie podchodzi. A ja takich ludzi nie lubię, więc jeśli już kogoś poznaje to osobę która zasługuje na mój czas.
-Bardzo wysoko mierzysz – zaśmiał się.
-Wiem, że to może brzmieć lekko na wyrost, jednak każdy z nas powinien siebie cenić. Ja nie mam siebie za kogoś nie wiadomo jak cudownego tylko szacunek jest ważny – skończyłam swój wywód – A właściwie dlaczego tutaj jesteś? - nie rozumiałam jego wizyty.
-Coś tam Twój wujek szeptał, że tu jesteś i postanowiłem wpaść – odparł niepewnie.
-To miło, chociaż chciałam odpocząć - trochę źle się odezwałam.
-Mogę wyjść – podniósł się jednak zatrzymałam go rękę i kazałam usiąść- Mogę Ci coś powiedzieć? - zapytał niepewnie.
-Jasne tylko oby nic złego – spojrzałam na niego ze strachem, ale po chwili się już i tak śmialiśmy.
-Kiedy Cię pierwszy raz zobaczyłem wtedy na meczu od razu mi się spodobałaś. Nie wiem czy wiesz ale no mówiąc o mnie to ciężko z dziewczynami mam, znaczy się w takim sensie, że są one na jedną noc. Sam nie wiem dlaczego mi nie idzie. Nie znalazłem jeszcze tej odpowiedniej. Wygląd robi wrażenie po kilku drinkach, potem łóżko, ale rano uświadamiam sobie, że to pusta laska, która nic od życia nie dostanie no może co najwyżej piątkę dzieci każde z innym facetem.
-Dobrze, ale nie rozumiem nic z tego – pokręciłam głową od nadmiaru informacji od niego.
Nie wiedziałam nawet do czego zmierza, ale uważnie słuchałam go dalej.
-Chcę Ci po prostu coś powiedzieć słuchaj – przerwał mi – I jak wtedy mi się spodobałaś to od razu chciałem do Ciebie podejść, jednak po chwili zobaczyłem twoją protezę i zachowałem się jak mały szczyl. Który na pięknym aucie ujrzał drobną ryskę i stwierdził, że tego modelu nie chce. Pamiętam jak rozmawiałem w tym czasie z Michałem. On nie patrzył na to jak wyglądasz tylko na to jaka jesteś właśnie w środku. Uwierz, że nie raz mam go przed oczami jak patrzył i mówił na Ciebie. Może to głupie jednak ja o sobie mogę powiedzieć, że jestem pieprzonym dupkiem który nie szanuje dziewczyn mimo tego że ma ich tak wiele. A Winiar jest tym pieprzonym ideałem nie chce ich mieć wiele tylko chcę to jedyną i znalazł właśnie Ciebie. Nie wiem sam jak to nazwać, ale odezwało się we mnie chyba sumienie, które kazało mi to powiedzieć. Powiem Ci tak Misiek jest najporządniejszy z nas wszystkich. Po dupie dostał już od dziewczyny i również chce szczęścia jak ty. Nigdy w życiu by Cię nie skrzywdził, a co dopiero zdradził. Jeśli mówię źle to niech mi ręce zabiorą bym nie mógł grać.
-Zbyszek ja nie wiem co ja mam... - gubiłam się, ale Bartman mi przerwał.
-Po prostu nie raz trzeba dać się komuś wytłumaczyć, bo to jest najważniejsze, a nie z góry go osądzać, dlatego lepiej pośpiesz się, bo ludziom często pociąg ucieka spod nosa – pomachał mi słodko i wyszedł.

Przyszedł, namieszał mi w głowie i wyszedł. Sama nie wiem co to miało być, ale naprawdę pokazał mi kilka rzeczy. Ja też jestem pewna tego jak Misiek mocno mnie kocha, ale no zranił mnie i ja nic na to nie poradzę, że tak bardzo to mnie boli. Zamknęłam książkę, przyłożyłam głowę do poduszki i moje powieki opadły. Widziałam ciemność a w oddali jakby jasne światło, a po chwili w nim twarz Michała. Tak słodko się do mnie uśmiechał. Po chwili poczułam jak nadgarstki mnie mocno pieką.
Leżałam i myślałam tak o tym wszystkim co się dzieje.

Perspektywa Klauna...
Po spotkaniu z chłopakami poszedłem się przejść. Nie wiem dlaczego, ale Bartman powiedział w moją stronę dziwne słowa. Wszyscy widzą jak bardzo się martwię i chcą mi pomóc. Kiedy wyszliśmy z sali konferencyjnej to on odezwał się do mnie.
-Misiek nie martw się, bo uwierz, że ona to skutecznie przemyśli i będzie na zawsze Twoja.
Spojrzałem się na niego dziwnie i poszedłem w stronę lasu, gdzie zawsze spacerowałem. W drodze usłyszałem tylko jak Wlazły mówił, że blanka jest w pokoju u trenerów.
Chodziłem i myślałem jak się do niej odezwać, co zrobić by wreszcie mi uwierzyła. Po chwili zaczął dzwonić mój telefon. Na wyświetlaczu był napis „Wlazły”. Odebrałem i słuchałem co ma mi do powiedzenia.

-Misiek, gdzie ty jesteś? - zapytał się na początku.
-Spaceruje sobie po lesie i podziwiam widoki – odpowiedziałem lekko uszczypliwie.
-Dobrze, bo martwi się trochę o Ciebie – z drażnił mnie lekko tym.
-Uwierz, że potrafię o siebie zadbać i nie powieszę się na pierwszym lepszym drzewie tylko poradzę sobie ze swoimi emocjami – warknąłem.
-Michał uwierz, że ja też jestem tego pewny tylko chodzi mi o to żebyś nie tracił czasu na latanie po lesie tylko poszedł porozmawiać z Dianą i ze mną, bo musimy obgadać sprawy związane z drużyną.
-Nie tracę czasu tylko dobrze go wykorzystuje. Pamiętam o drużynie, zaraz wrócę do ośrodka. Za 5 minut bądź w moim pokoju na pierwszym piętrze – powiedziałem.
-Nareszcie taka postawa mi się podoba – odezwał się i rozłączył.

Schowałem telefon do kieszeni i pokręciłem z niedowierzaniem głową. Ja naprawdę dam sobie radę tylko potrzebuje czasu by to wszystko wyszło tak jak ma wyjść.
Wszedłem po schodach na górę do swojego pokoju. Zaraz za mną szedł Mariusz. Weszliśmy do mnie i zaczęliśmy o rozmawiać.

-Powiem Ci szczerze, że na Twoim miejscu już dawno bym się zabrał za to by Diana wróciła do Ciebie, a nie błąkał się po lesie – opieprzył mnie.
-Mariusz, ale Ty nie rozumiesz, że ona nie chce rozmawiać. Jeśli człowiek nie chce to nie można go do tego zmusić.
-Takie głupie gadanie, już kto jak kto ale Ty z każdym pogadasz – spojrzał na mnie dziwnymi oczami – Tylko ja wiem też bardzo dobrze, że to nie jest każda dziewczyna, bo Ty do tej czujesz coś bardzo szczególnego i też w pewnym stopniu jej się boisz.
-Mario ja się jej nie boję tylko ja ją kocham nad życie i można powiedzieć, że boje się jej dotknąć by jej nie uszkodzić. Ona jest dla mnie takim małym aniołkiem. Jest wszystkim co mogłem dostać od losu a w taki głupi sposób to straciłem.
-Dlatego rusz dupę i idź do niej. Ty nie jesteś zwykły Misiek, masz na nazwisko Winira i znalazłeś swoje szczęście nie lubisz się poddawać więc nie rób tego.
-Tym razem chyba jednak to zrobię – spojrzałem na niego smutnymi oczami i wyszedłem na korytarz.

Mariusz mnie dogonił i złapał na rękę.
-Nie poddawaj się kochasz ją mocno przecież wiesz, że ona jest tylko Twoja. Milena to Twoja przyjaciółka siostra i dobrze wszyscy wiemy że nic nie robiliśmy. Ona też to zrozumie – powiedział z nadzieją w głosie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym żeby tak było. Ja nic nie zrobiłem ona jest dla mnie wszystkim, ja już nie wytrzymuje bez niej- zaskomlałem jak małe dziecko.
-Ja to widzę dlatego zrób coś – spojrzałem na niego badawczo.

Perspektywa Diany...
Kiedy trenerzy wrócili do swoich pokoi, musiałam odstąpić im łóżek, dlatego wtedy przyszło pytanie, gdzie ja będę spała. Wujek spojrzał na mnie badawczo i wskazał na swoje łóżko. W pewnym momencie zrobiło mi się aż gorąco.

-Nigdy w życiu nie zrobisz mi tego – warknęłam a trener reprezentacji spojrzał na mnie.
-Ale co to takiego no przecież jesteśmy rodziną – mówił całkiem poważnie.
-A tyle, że jestem dorosła prawie, nie mam nogi i chce spać sama – tupnęłam zdrową nogą.
-Ja też dużo rzeczy chcę a nie mam – odparł w moją stronę.
-No błam zrób coś – skomlałam aż Andrea Anastasi się odezwał.
-One room is free on the second floor – odparł a mi się aż oczy zaświeciły.
-What is the number of? - zapytałam który to numer.
-This is 25 but – nie zdążył do kończyć bo chwyciłam walizkę i wyszłam z ich pokoju.
Kiedy ja byłam za drzwiami dokończył zdanie.
-Michał Winiarski is next to the room.

Wjechałam na drugie piętro windą ze swoją walizka. Szłam do swojego nowego pokoju i słyszałam jakąś rozmowę. Zatrzymałam się przed wejściem do długiego korytarza i ujrzałam Mariusza. Trzymał Michała za ramie i tłumaczył mu coś. Z jego rozmowy wynikało znowu to samo. Michał jest niewinny a ja go bezsensu oskarżyłam i jestem głupią idiotką.
Już chciałam iść w ich stronę, kiedy Michał szybko ruszył w stronę schodów na szczęście mnie nie widział. Mariusz coś tam jeszcze szepnął do siebie i wszedł do pokoju obok którego stali. Szukałam numerków na drzwiach i spostrzegłam 25 na końcu korytarza. O dziwo drzwi były otwarte, a w środku dwoje drzwi. Weszłam do pokoju po prawo a po lewo wyglądało jakby ktoś był, ale nie wnikałam. Rozpakowałam walizkę i chciałam iść się wykąpać. Proteza wyjątkowo dzisiaj bardzo mi przeszkadzała. Wzięłam swój ulubiony ręcznik, piżamkę i poszłam pod prysznic.

Perspektywa Klauna...
Nie zdenerwowałem się na Mariusza, ale chciałem ochłonąć. Nie wiem dlaczego ale poczułem chęć napicia się. Od lat znałem pewien barek który był kawałek za lasem. Przeszedłem na skróty przez gęste krzaki i wszedłem do małego lokalu. Wszyscy oczywiście mnie tam już znali i się witali.

-Co naszego sportowca tutaj sprowadza? - zapytał barman.
-Mały kieliszek wódki proszę na otarcie łez i dobre wybory – odparłem.
-Dobry wybór ale nie będzie to przeszkadzać w grze? - zapytał delikatnie.
-W tym nic mi nie przeszkodzi, a jeden to dla zdrowotności jest – powiedziałem z uśmiechem.

Kelner podał mi kieliszek wódki a ja go przechyliłem od razu delikatnie się krzywiąc.

-Złamane serce? - zapytał i zabrał kieliszek.
-Nie, ale naderwane jednak zaraz je złoże – rzuciłem 10 zła na blat i podałem rękę barmanowi.
-U nas takie coś na koszt firmy – puścił oczko do mnie i oddał.
Jednak nie zabrałem tylko rzuciłem do puszki w której zbierali na chorego chłopca.
-Taki datek jest honorowy i na pewno przyniesie dobre rzeczy – podał mi rękę i wyszedłem z lokalu.

Ponownie przelazłem przez krzaki prosto do pokoju trenerów. Zapukałem mocno w drzwi i czekałem aż ktoś mi otworzy. Wyszedł Gardini.
-Coś się stało Michał? - zapytał zdenerwowany jakby.
-Nie, szukam Diany proszę powiedz mi gdzie ona jest – mówiłem błagalnie.
-Chętnie bym Ci pomógł ale miała iść do pokoju swojego nie wiem gdzie jest skoro się z nią nie spotkałeś – odparł zdziwiony.
-Nie wiem gdzie ma pokój więc nie miałem jak się z nią spotkać – to było przecież logiczne.
-Jak to? - zapytał bardziej siebie niż mnie – Przecież ty jesteś w pokoju 25 i ona też – na te słowa wybiegłem jak z procy w stronę swojego korytarza.

Nie wiedziałem czy on mówi prawdę, trochę w to nie wierzyłem, że los aż tak by się do mnie uśmiechnął jednak kiedy otworzyłem drzwi od drugiego pokoju to kogoś walizka stała ale nikogo nie było. Stwierdziłem że wykąpie się i poczekam na nią to wróci. Tyle czekałem to jeszcze kilka godzin mnie nie zbawi. Ważne że będzie tak blisko. Chwyciłem swój ręcznik i otworzyłem drzwi od łazienki. Pod prysznicem ujrzałem czyjaś sylwetkę. Od razu się cofnąłem ale po chwili coś zaskoczyłem. Przyjrzałem się raz jeszcze i spostrzegłem piękne ciało mojej Diany. Wszedłem do środka i bez wahania wiedziałem co muszę zrobić by wszystko było znowu dobrze.

                                               ***
Witam was wszystkich bardzo serdecznie. Jakoś tak wzięłam się za pisanie i idzie mi nawet dobrze. Jednak widzę że nie ma kto czytać, znaczy się komentować i sama nie wiem czy mam dalej pisać, czy nie. Możemy iść na kompromis. Mam już trzy rozdziały do przodu. Jeśli ujrzę 20 opinii to kolejny rozdział będzie od razu. Pamiętam jak czytaliście Julkę, rozdziałów było multum kiedy je czytałam od razu lepiej mi się czytało, bo wiedziałam, że mam dla kogo, a teraz jest was bardzo mało. To czekam i już świeżutki rozdziali czeka :)