Perspektywa
Klauna...
Gwałtownie
wstała jednak Gardini jej skutecznie uniemożliwił wyjście z
autokaru.
-Dokąd
moja Pani się wybiera? - zapytał Diany.
-Nie
chcę jechać i powtarzam to już po raz setny- warknęła.
-Nie
ma gadania i siadasz- kazał mi usiąść a Blankę usadził na
miejscu.
Widziałem,
że było jej bardzo ciężko, ale nie dała mi nic do siebie
powiedzieć. Próbowałem, ale ona była jakby poza zasięgiem.
Istniała gdzieś w swoim świecie i swoich snach. Autokar ruszył w
stronę Spały, a Diana zamknęła oczy i włożyła słuchawki do
uszu. Spojrzałem jeszcze na jej nadgarstki, były okryte bluzą, ale
i tak dało się zauważyć kawałek bandażu.
Jechaliśmy,
a ja co jakiś czas próbowałem się do niej zwrócić, jednak cały
czas bez skutecznie. W pewnym momencie Andrea podszedł do niej i
mówił szeptem. Spojrzał na mnie i wskazał rękę żebym jej nie
zaczepiał. Nie wytrzymałem i podszedłem do trenera. Ja nie mam
zamiaru z nią nie rozmawiać. Kocham ją i chcę to wszystko
wyjaśnić, a nie się kłócić.
-Dlaczego
niby mam z nią nie rozmawiać? - zapytałem wujka Diany.
-Bo
przez Ciebie dzieje się to wszystko – warknął.
-Ja
nic nie zrobiłem, dobrze wiesz jakie mam stosunki z Mileną –
odpyskowałem.
-Synku
nie unoś się – zwrócił mi uwagę – Ja jej już wszystko
tłumaczyłem, ale nie wiem czy wiesz, że jej cokolwiek ciężko
jest uświadomić.
-Ale
no kurcze, my tylko spaliśmy, wiem że ona nie była w nic
wtajemniczona, ale dlaczego tak słabo mi ufa. Nie zawiodłem jej i
nie chce zawieść, kocham ją nad życie – zaakcentowałem
ostatnie słowa.
-Usiądź
lepiej na swoje miejsce, jej w końcu przejdzie, będzie z nami do
samego końca, więc spokojnie uda jej się to przegadać.
Wróciłem
zrezygnowany na swoje miejsce, oczywiście cały czas patrzyłem na
Dianę, ale ona miała zamknięte oczy i słuchawki w uszach. Co
jakiś czas dało się słyszeć jak leciutko syczała z powodu
nadgarstków.
Położyłem
się wygodnie i zamknąłem oczy, przysnęło mi się, a kiedy się
obudziłem byliśmy już pod ośrodkiem Spały. Pierwszy raz w życiu
w autobusie był taki spokój, że dało się spać tak długo. Aż
sam byłem zdziwiony tym wszystkim.
Pod
ośrodkiem jak zawsze zaczęły się małe komplikacje, co do
przydzielenia nas do pokoi. Było dużo osób w ośrodku i musieliśmy
się jakoś z tym pogodzić. Siatkarze po kolei wchodzi do swoich
pokoi, ja jakoś się nie pchałem. Nie zależało mi na tym gdzie
wyląduje, abym się wyspał i miał spokój. Diany nigdzie nie
widziałem. Możliwe że poszła gdzieś jak ja szarpałem się z
walizką.
Weszliśmy
do hotelu i każdy z nas otrzymał klucze do pokoi. Sprawa tym razem
była tego typu, że dostaliśmy na pierwszy tydzień pobytu troche
inne pokoje. Ponieważ składały się one z tak zwanego studia.
Czyli było jedno wejście, po lewej stronie była jedna łazienka
dla dwóch pomieszczeń. Dwa pokoje dwuosobowe obok siebie mające
jedna łazienkę. Chłopakom pasowało bo będę jeszcze bliżej
siebie i łatwiej będzie im grać w karty albo robić inne dziwne
rzeczy. Szedłem za wszystkim, ale po chwili wchodziłem na pierwsze
piętro sam, bo nikt nie szedł za mną. Okazało się, że każdy ma
swój pokój, a ja na ten tydzień będę sam. Powiem szczerze, że
nawet mi to pasowało. Nikt nie będzie mi truł. Wyłożyłem się
na łóżku i myślałem, gdzie jest mój kochany anioł. Tak bardzo
tęsknie za Blanką. Muszę coś z tym zrobić bo dłużej nie dam
już tak rady. Położyłem torbę do szafy bez rozpakowania się,
zamknąłem drzwi na klucz i wyłożyłem na łóżku. W drzwiach do
tych pokoi były szyby przez które było widać cienie osób które
wchodzą do studia. Zamykając oczy ujrzałem kogoś ale nie
interesowałem się tym ponieważ i tak mam być sam na te dwa
pokoje. Może to sprzątaczka chce dać papier albo coś takiego.
Przyłożyłem głowę do poduszki i zamknąłem oczy.
Perspektywa
Diany...
Wzięłam
swoją walizkę i poszłam za wujkiem. W ogóle chodziłam za nim
jakbym miała trzy latka. Jednak nie wiedziałam co mam ze sobą
zrobić, czułam się jak dziecko we mgle. Wszyscy chłopacy na mnie
patrzeli, a ja nie wiedziałam jak się odezwać. Każdy chciał mi
tłumaczyć jaki to Michał jest niewinny. Jednak dla mnie to nie
było ważne, ja mam już dosyć łez i krzywd. Chcę wreszcie
spokoju i odrobiny prywatności.
Wujek
wsadził mnie do swojego pokoju a sam poszedł z Anastasim na dół
bo chłopaki mieli mieć jakieś spotkanie organizacyjne. Nawet nie
wiem, gdzie będę spała bo tutaj są tylko dwa łóżka, ale jedno
trenera, a drugie wujka. Wzruszyłam ramionami, zdjęłam protezę bo
było mi jakoś niewygodnie i otworzyłam swoją książkę „Gdzie
indziej”. Przewracałam kartka po kartce, kiedy do pokoju ktoś
wszedł. Myślałam, że to wujek jednak był to Bartman.
-Dlaczego
nie jesteś na spotkaniu? - zapytałam zdziwiona.
-Ja
wszystko wiem i nie muszę nikogo słuchać - odparł przekonany.
Również
bardzo znacznie spojrzał na moją nogę albo jej brak.
-Musi
być Ci ciężko – wskazał palcem na protezę.
-Nie
jest – zaprzeczyłam – Do wszystkiego da się przyzwyczaić tak
samo do tego – powiedziałam.
-Jesteś
naprawdę ładną dziewczyną a to może Ci nie raz przeszkadzać w
zdobywaniu nowych znajomości – nie wiem do czego dążył.
-Powiem
Ci szczerze, że nie zgadzam się. To mi bardzo pomaga, jeśli ktoś
jest walnięty i patrzy tylko na wygląd a nie to co człowiek ma w
środku to nawet nie podchodzi. A ja takich ludzi nie lubię, więc
jeśli już kogoś poznaje to osobę która zasługuje na mój czas.
-Bardzo
wysoko mierzysz – zaśmiał się.
-Wiem,
że to może brzmieć lekko na wyrost, jednak każdy z nas powinien
siebie cenić. Ja nie mam siebie za kogoś nie wiadomo jak cudownego
tylko szacunek jest ważny – skończyłam swój wywód – A
właściwie dlaczego tutaj jesteś? - nie rozumiałam jego wizyty.
-Coś
tam Twój wujek szeptał, że tu jesteś i postanowiłem wpaść –
odparł niepewnie.
-To
miło, chociaż chciałam odpocząć - trochę źle się odezwałam.
-Mogę
wyjść – podniósł się jednak zatrzymałam go rękę i kazałam
usiąść- Mogę Ci coś powiedzieć? - zapytał niepewnie.
-Jasne
tylko oby nic złego – spojrzałam na niego ze strachem, ale po
chwili się już i tak śmialiśmy.
-Kiedy
Cię pierwszy raz zobaczyłem wtedy na meczu od razu mi się
spodobałaś. Nie wiem czy wiesz ale no mówiąc o mnie to ciężko z
dziewczynami mam, znaczy się w takim sensie, że są one na jedną
noc. Sam nie wiem dlaczego mi nie idzie. Nie znalazłem jeszcze tej
odpowiedniej. Wygląd robi wrażenie po kilku drinkach, potem łóżko,
ale rano uświadamiam sobie, że to pusta laska, która nic od życia
nie dostanie no może co najwyżej piątkę dzieci każde z innym
facetem.
-Dobrze,
ale nie rozumiem nic z tego – pokręciłam głową od nadmiaru
informacji od niego.
Nie
wiedziałam nawet do czego zmierza, ale uważnie słuchałam go
dalej.
-Chcę
Ci po prostu coś powiedzieć słuchaj – przerwał mi – I jak
wtedy mi się spodobałaś to od razu chciałem do Ciebie podejść,
jednak po chwili zobaczyłem twoją protezę i zachowałem się jak
mały szczyl. Który na pięknym aucie ujrzał drobną ryskę i
stwierdził, że tego modelu nie chce. Pamiętam jak rozmawiałem w
tym czasie z Michałem. On nie patrzył na to jak wyglądasz tylko na
to jaka jesteś właśnie w środku. Uwierz, że nie raz mam go przed
oczami jak patrzył i mówił na Ciebie. Może to głupie jednak ja o
sobie mogę powiedzieć, że jestem pieprzonym dupkiem który nie
szanuje dziewczyn mimo tego że ma ich tak wiele. A Winiar jest tym
pieprzonym ideałem nie chce ich mieć wiele tylko chcę to jedyną i
znalazł właśnie Ciebie. Nie wiem sam jak to nazwać, ale odezwało
się we mnie chyba sumienie, które kazało mi to powiedzieć. Powiem
Ci tak Misiek jest najporządniejszy z nas wszystkich. Po dupie
dostał już od dziewczyny i również chce szczęścia jak ty. Nigdy
w życiu by Cię nie skrzywdził, a co dopiero zdradził. Jeśli
mówię źle to niech mi ręce zabiorą bym nie mógł grać.
-Zbyszek
ja nie wiem co ja mam... - gubiłam się, ale Bartman mi przerwał.
-Po
prostu nie raz trzeba dać się komuś wytłumaczyć, bo to jest
najważniejsze, a nie z góry go osądzać, dlatego lepiej pośpiesz
się, bo ludziom często pociąg ucieka spod nosa – pomachał mi
słodko i wyszedł.
Przyszedł,
namieszał mi w głowie i wyszedł. Sama nie wiem co to miało być,
ale naprawdę pokazał mi kilka rzeczy. Ja też jestem pewna tego jak
Misiek mocno mnie kocha, ale no zranił mnie i ja nic na to nie
poradzę, że tak bardzo to mnie boli. Zamknęłam książkę,
przyłożyłam głowę do poduszki i moje powieki opadły. Widziałam
ciemność a w oddali jakby jasne światło, a po chwili w nim twarz
Michała. Tak słodko się do mnie uśmiechał. Po chwili poczułam
jak nadgarstki mnie mocno pieką.
Leżałam
i myślałam tak o tym wszystkim co się dzieje.
Perspektywa
Klauna...
Po
spotkaniu z chłopakami poszedłem się przejść. Nie wiem dlaczego,
ale Bartman powiedział w moją stronę dziwne słowa. Wszyscy widzą
jak bardzo się martwię i chcą mi pomóc. Kiedy wyszliśmy z sali
konferencyjnej to on odezwał się do mnie.
-Misiek
nie martw się, bo uwierz, że ona to skutecznie przemyśli i będzie
na zawsze Twoja.
Spojrzałem
się na niego dziwnie i poszedłem w stronę lasu, gdzie zawsze
spacerowałem. W drodze usłyszałem tylko jak Wlazły mówił, że
blanka jest w pokoju u trenerów.
Chodziłem
i myślałem jak się do niej odezwać, co zrobić by wreszcie mi
uwierzyła. Po chwili zaczął dzwonić mój telefon. Na wyświetlaczu
był napis „Wlazły”. Odebrałem i słuchałem co ma mi do
powiedzenia.
-Misiek,
gdzie ty jesteś? - zapytał się na początku.
-Spaceruje
sobie po lesie i podziwiam widoki – odpowiedziałem lekko
uszczypliwie.
-Dobrze,
bo martwi się trochę o Ciebie – z drażnił mnie lekko tym.
-Uwierz,
że potrafię o siebie zadbać i nie powieszę się na pierwszym
lepszym drzewie tylko poradzę sobie ze swoimi emocjami –
warknąłem.
-Michał
uwierz, że ja też jestem tego pewny tylko chodzi mi o to żebyś
nie tracił czasu na latanie po lesie tylko poszedł porozmawiać z
Dianą i ze mną, bo musimy obgadać sprawy związane z drużyną.
-Nie
tracę czasu tylko dobrze go wykorzystuje. Pamiętam o drużynie,
zaraz wrócę do ośrodka. Za 5 minut bądź w moim pokoju na
pierwszym piętrze – powiedziałem.
-Nareszcie
taka postawa mi się podoba – odezwał się i rozłączył.
Schowałem
telefon do kieszeni i pokręciłem z niedowierzaniem głową. Ja
naprawdę dam sobie radę tylko potrzebuje czasu by to wszystko
wyszło tak jak ma wyjść.
Wszedłem
po schodach na górę do swojego pokoju. Zaraz za mną szedł
Mariusz. Weszliśmy do mnie i zaczęliśmy o rozmawiać.
-Powiem
Ci szczerze, że na Twoim miejscu już dawno bym się zabrał za to
by Diana wróciła do Ciebie, a nie błąkał się po lesie –
opieprzył mnie.
-Mariusz,
ale Ty nie rozumiesz, że ona nie chce rozmawiać. Jeśli człowiek
nie chce to nie można go do tego zmusić.
-Takie
głupie gadanie, już kto jak kto ale Ty z każdym pogadasz –
spojrzał na mnie dziwnymi oczami – Tylko ja wiem też bardzo
dobrze, że to nie jest każda dziewczyna, bo Ty do tej czujesz coś
bardzo szczególnego i też w pewnym stopniu jej się boisz.
-Mario
ja się jej nie boję tylko ja ją kocham nad życie i można
powiedzieć, że boje się jej dotknąć by jej nie uszkodzić. Ona
jest dla mnie takim małym aniołkiem. Jest wszystkim co mogłem
dostać od losu a w taki głupi sposób to straciłem.
-Dlatego
rusz dupę i idź do niej. Ty nie jesteś zwykły Misiek, masz na
nazwisko Winira i znalazłeś swoje szczęście nie lubisz się
poddawać więc nie rób tego.
-Tym
razem chyba jednak to zrobię – spojrzałem na niego smutnymi
oczami i wyszedłem na korytarz.
Mariusz
mnie dogonił i złapał na rękę.
-Nie
poddawaj się kochasz ją mocno przecież wiesz, że ona jest tylko
Twoja. Milena to Twoja przyjaciółka siostra i dobrze wszyscy wiemy
że nic nie robiliśmy. Ona też to zrozumie – powiedział z
nadzieją w głosie.
-Nawet
nie wiesz jak bardzo chciałabym żeby tak było. Ja nic nie zrobiłem
ona jest dla mnie wszystkim, ja już nie wytrzymuje bez niej-
zaskomlałem jak małe dziecko.
-Ja
to widzę dlatego zrób coś – spojrzałem na niego badawczo.
Perspektywa
Diany...
Kiedy
trenerzy wrócili do swoich pokoi, musiałam odstąpić im łóżek,
dlatego wtedy przyszło pytanie, gdzie ja będę spała. Wujek
spojrzał na mnie badawczo i wskazał na swoje łóżko. W pewnym
momencie zrobiło mi się aż gorąco.
-Nigdy
w życiu nie zrobisz mi tego – warknęłam a trener reprezentacji
spojrzał na mnie.
-Ale
co to takiego no przecież jesteśmy rodziną – mówił całkiem
poważnie.
-A
tyle, że jestem dorosła prawie, nie mam nogi i chce spać sama –
tupnęłam zdrową nogą.
-Ja
też dużo rzeczy chcę a nie mam – odparł w moją stronę.
-No
błam zrób coś – skomlałam aż Andrea Anastasi się odezwał.
-One
room is free on the second floor – odparł a mi się aż oczy
zaświeciły.
-What
is the number of? - zapytałam który to numer.
-This
is 25 but – nie zdążył do kończyć bo chwyciłam walizkę i
wyszłam z ich pokoju.
Kiedy
ja byłam za drzwiami dokończył zdanie.
-Michał
Winiarski is next to the room.
Wjechałam
na drugie piętro windą ze swoją walizka. Szłam do swojego nowego
pokoju i słyszałam jakąś rozmowę. Zatrzymałam się przed
wejściem do długiego korytarza i ujrzałam Mariusza. Trzymał
Michała za ramie i tłumaczył mu coś. Z jego rozmowy wynikało
znowu to samo. Michał jest niewinny a ja go bezsensu oskarżyłam i
jestem głupią idiotką.
Już
chciałam iść w ich stronę, kiedy Michał szybko ruszył w stronę
schodów na szczęście mnie nie widział. Mariusz coś tam jeszcze
szepnął do siebie i wszedł do pokoju obok którego stali. Szukałam
numerków na drzwiach i spostrzegłam 25 na końcu korytarza. O dziwo
drzwi były otwarte, a w środku dwoje drzwi. Weszłam do pokoju po
prawo a po lewo wyglądało jakby ktoś był, ale nie wnikałam.
Rozpakowałam walizkę i chciałam iść się wykąpać. Proteza
wyjątkowo dzisiaj bardzo mi przeszkadzała. Wzięłam swój ulubiony
ręcznik, piżamkę i poszłam pod prysznic.
Perspektywa
Klauna...
Nie
zdenerwowałem się na Mariusza, ale chciałem ochłonąć. Nie wiem
dlaczego ale poczułem chęć napicia się. Od lat znałem pewien
barek który był kawałek za lasem. Przeszedłem na skróty przez
gęste krzaki i wszedłem do małego lokalu. Wszyscy oczywiście mnie
tam już znali i się witali.
-Co
naszego sportowca tutaj sprowadza? - zapytał barman.
-Mały
kieliszek wódki proszę na otarcie łez i dobre wybory – odparłem.
-Dobry
wybór ale nie będzie to przeszkadzać w grze? - zapytał
delikatnie.
-W
tym nic mi nie przeszkodzi, a jeden to dla zdrowotności jest –
powiedziałem z uśmiechem.
Kelner
podał mi kieliszek wódki a ja go przechyliłem od razu delikatnie
się krzywiąc.
-Złamane
serce? - zapytał i zabrał kieliszek.
-Nie,
ale naderwane jednak zaraz je złoże – rzuciłem 10 zła na blat i
podałem rękę barmanowi.
-U
nas takie coś na koszt firmy – puścił oczko do mnie i oddał.
Jednak
nie zabrałem tylko rzuciłem do puszki w której zbierali na chorego
chłopca.
-Taki
datek jest honorowy i na pewno przyniesie dobre rzeczy – podał mi
rękę i wyszedłem z lokalu.
Ponownie
przelazłem przez krzaki prosto do pokoju trenerów. Zapukałem mocno
w drzwi i czekałem aż ktoś mi otworzy. Wyszedł Gardini.
-Coś
się stało Michał? - zapytał zdenerwowany jakby.
-Nie,
szukam Diany proszę powiedz mi gdzie ona jest – mówiłem
błagalnie.
-Chętnie
bym Ci pomógł ale miała iść do pokoju swojego nie wiem gdzie
jest skoro się z nią nie spotkałeś – odparł zdziwiony.
-Nie
wiem gdzie ma pokój więc nie miałem jak się z nią spotkać –
to było przecież logiczne.
-Jak
to? - zapytał bardziej siebie niż mnie – Przecież ty jesteś w
pokoju 25 i ona też – na te słowa wybiegłem jak z procy w stronę
swojego korytarza.
Nie
wiedziałem czy on mówi prawdę, trochę w to nie wierzyłem, że
los aż tak by się do mnie uśmiechnął jednak kiedy otworzyłem
drzwi od drugiego pokoju to kogoś walizka stała ale nikogo nie
było. Stwierdziłem że wykąpie się i poczekam na nią to wróci.
Tyle czekałem to jeszcze kilka godzin mnie nie zbawi. Ważne że
będzie tak blisko. Chwyciłem swój ręcznik i otworzyłem drzwi od
łazienki. Pod prysznicem ujrzałem czyjaś sylwetkę. Od razu się
cofnąłem ale po chwili coś zaskoczyłem. Przyjrzałem się raz
jeszcze i spostrzegłem piękne ciało mojej Diany. Wszedłem do
środka i bez wahania wiedziałem co muszę zrobić by wszystko było
znowu dobrze.
***
Witam was wszystkich bardzo serdecznie. Jakoś tak wzięłam się za pisanie i idzie mi nawet dobrze. Jednak widzę że nie ma kto czytać, znaczy się komentować i sama nie wiem czy mam dalej pisać, czy nie. Możemy iść na kompromis. Mam już trzy rozdziały do przodu. Jeśli ujrzę 20 opinii to kolejny rozdział będzie od razu. Pamiętam jak czytaliście Julkę, rozdziałów było multum kiedy je czytałam od razu lepiej mi się czytało, bo wiedziałam, że mam dla kogo, a teraz jest was bardzo mało. To czekam i już świeżutki rozdziali czeka :)
No miejmy nadzieję,że w końcu się pogodzą :)
OdpowiedzUsuńJak zaspamuję komentarzami to się będzie liczyło?
bo ja już się nie mogę kolejnego doczekać ;*
ten był fantastyczny!
Pozdrawiam;)
Mi nie zależy żeby w liczniku była bardzo duża ilośc komentarzy, bo to jest cool tylko zależy mi na nich, dlatego, że chcę wiedziec czy wam się podoba i może macie jakieś nowe pomysły na dalsze części ;)
UsuńMyślę że każdy zasługuje aby go wysłuchac
OdpowiedzUsuńTeż mam takie zdanie na ten temat, jednak wiele osób nie daje tego zrobic i niepotrzebnie się kłócą, ale może kiedyś człowiek zrozumie swój błąd.
Usuńświetny rozdział :) czekam na następny :))) POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńKocham twoj blog! Rozdzial fantastyczny. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńDopiero wczoraj znalazłam tego bloga, ale zdążyłam już się zakochać. Nie patrząc na ilość komentarzy powinnaś wiedzieć, że zawsze znajdzie się mała grupa ludzi, którzy z niecierpliwością bedą wyczekiwali kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem masz talent do pisania. Wszystkie rozdziały są tak wciągajace, że wczoraj siedziałam do 5 rano myśląc co będzie dalej :D
Mam nadzieję, że Diana w końcu zrozumie Michała i znów bedą razem.
Tak jak za pewne inne czytelniczki czekam na kolejny rozdział. Bardzo Cię proszę, nie daj nam długo czekać!! ;)