Perspektywa
Diany...
Siedziałam
sobie na kanapie i oglądałam TV. Jak zawsze nic nie było ale w coś
trzeba było patrzeć. Usłyszałam dzwonek do drzwi, wzięłam kule
bo coś noga mnie lekko pobolewała udałam się do drzwi. Nie
patrząc przez wizjer otworzyłam drzwi a za nimi stał Arek. Zlękłam
się i to bardzo. Już chciałam je zamknąć ale wsadził nogę
pomiędzy nie.
-Gdzie
księżniczka ucieka? - zapytał słabym głosem.
-Dlaczego
znowu mnie nachodzisz? - mówiłam zła – Ja nie chce cię znać,
nie rozumiesz tego? - mówiłam coraz szybciej.
-Ale
ja, ale... - mówił niesprawnie bo był bardzo pijany – Chciałem
Ci to dać – wyciągnął zza pleców kwiatki.
-Nie
chce od Ciebie nic, idź stąd – krzyknęłam.
-Blanka
przepraszam – ledwo co uklęknął i powiedział.
Był
nieźle pijany w pewnym momencie zrobiło mi się go szkoda, ale
postanowiłam nie dać się na litość. Zrobił tyle złego a ja nie
będę go teraz żałować, tacy ludzie jak on na to nie zasługują.
-Twój
czas się skończył chcesz coś jeszcze? - zapytałam nie patrząc
na niego.
Miałam
tego wszystkiego dosyć co on wyprawia i dlaczego w ogóle przyszedł.
-Wybacz
mi – bełkotał – Diana ja nie chciałem ja kocham tylko Ciebie
mieliśmy być do końca razem.
-Właśnie
dobrze że to powiedziałeś mieliśmy czas przeszły teraz to już
tylko słowa i nie ma nic – mówiłam patrząc mu już w twarz.
-Obiecałem
sobie że się Tobą zaopiekuję i tak będzie – tupnął lekko
nogą i się zachwiał a ja się zaśmiałam.
-Wybacz
ale ja nie chcę cię już znać, możesz być tylko moim kolegą i
nie wiem nawet czy to jest możliwe. Ja kocham Michała i uwierz że
nie udało Ci się odsunąć mnie od niego. Byłam wściekła i
dobrze sobie to wykombinowałeś że usuniesz wszystko z komputera
ale miłość jest wieczna. Ty masz swoje dziwki a ja mam mojego
Michała. Teraz każdy do swoich zabaweczek i dobranoc – chciałam
zamknąć drzwi ale znowu mi przeszkodził.
-Nie
ma mowy ja nie odpuszczę i Cię kocham zrozum to – chciał wejść
do środka.
-Odejdź
ode mnie i wynoś się z mojego domu, nie chce cię znać –
odepchnęłam go lekko jednak on dalej napierał.
Czułam
że nie mam już siły i z nim nie wygram. Pchnął mnie i upadłam.
Zasyczałam z bólu głośno a on zaczął mnie przepraszać i
całować po nogach.
-Diana
wybacz, ja nie chciałem, daj mi porozmawiać i przeprosić.
-Wynoś
się – miałam go dosyć, ale on rzucił się na mnie i zaczął
całować.
Szarpałam
się mocno ale on nie odpuszczał. Poczułam jak w pewnym momencie
uścisk słabnie a po chwili już nie czułam jego ciała. Otworzyłam
oczy i ujrzałam Mariusz. Trzymał Arka ale on nie wiedział co się
dzieje. Pomógł mi wstać, powiedział że zaraz wróci tylko
wyrzuci śmieci. Zabrał Arka z domu a ja powoli się ogarnęłam.
Usłyszałam dźwięki telefonu domowego. Odebrałam i usłyszałam
wujka Castellaniego.
-Witaj
córeczko – często tak do mnie mówił.
-Dobry
wieczór wujku – odpowiedziałam wycierając łzy.
-Dlaczego
płaczesz? - od razu usłyszał – Coś nie tak? Mów a ja zaraz
będę u Ciebie.
-Nie
płaczę, tak tylko lekko się wzruszyłam i łzy mi poleciały.
-Nie
wierzę ci i wiem dobrze że chyba znowu Arek był u ciebie.
-Nie
mówmy o tym, co się stało że dzwonisz? - dopytywałam.
-Chciałem
się zapytać co robisz i tak po prostu.
-Oglądałam
film no i teraz Mariusz jest u mnie no i w ogóle muszę już kończyć
papap – szybko go zbyłam.
-I
tak się wszystkiego dowiem papa – rozłączył się i wiem dobrze
że mam przerąbane bo tak czy tak ktoś mu doniesie o wszystkim a ja
dostanę.
Wstawiłam
wodę na herbatę i po chwili wrócił Mariusz. Usiadł przy stole i
o nic nie pytał. Postawiłam dwa kubki na stole i usiadłam
naprzeciwko niego.
-Oj
ale u Ciebie w życiu się dzieje – westchnął.
-Oj
dzieje się dzieje – potwierdziłam – A tak w ogóle co ty tutaj
robisz? - dopytywałam.
-Winiar
coś przeczuwał i poprosił bym sprawdził czy wszystko dobrze.
Dlaczego nie odbierasz od niego telefonu? - zapytał.
-Nie
dzwonił – odpowiedziałam pewnie.
-Właśnie
dzwonił i to wiele razy weź lepiej sprawdź telefon – polecił
mi.
Wzięłam
telefon i chciałam go odblokować, jednak nie dało się bo się
rozładował.
-Upss
– zajęczałam – Rozładował się a on na pewno tak się
martwił.
-Bardzo
martwił i dzwonił tak wiele razy – Mariusz popijał herbatę.
-A
dlaczego sam nie przyjechał tylko posłał Ciebie? - zapytałam.
-Winiar
jest w Łodzi, jutro wraca i wpadne jutro po ciebie – powiedział.
-Rozumiem
i chętnie się wybiorę bo bardzo się stęskniłam.
-Będę
tak pod wieczór bo zanim oni dojadą i w ogóle – tłumaczył się.
-Spokojnie
rozumiem – przytaknęłam
-Dobrze,
sprawdziłem wszystko nie było aż tak źle ale następnym razem
uważaj bo może nie być tak kolorowo i jak przyjdzie trzeźwy to
będzie miał więcej siły i będzie bum – uprzedził mnie.
-Wiem,
wiem będę się pilnować – obiecałam.
-Jednak
wiesz że muszę o wszystkim powiedzieć Michałowi a on bardzo nie
będzie zadowolony.
-Proszę
nie mów, bo będzie się tylko niepotrzebnie denerwował. Niech to
zostanie pomiędzy nami proszę? - błagałam.
-Diana
przykro mi ale muszę wszystko powiedzieć to jest mój kumpel i chce
Ci też dupę ratować bo to nie jesteś śmieszne.
-Dobrze,
rób jak masz robić ja się jakoś wytłumaczę – odparłam.
Pożegnałam
się z Mariuszem, obiecałam że grzecznie się położę i zamknę
drzwi. Szybki prysznic, zamknięte drzwi i wszystko gotowe.
Podłączyłam jeszcze telefon u wygodnie położyłam się do łóżka.
Napisałam SMS-a że wszystko dobrze i przepraszam że nie odbierałam
a o reszcie by gadał z Mariuszem. Przyłożyłam głowę do poduszki
i spokojnie zasnęłam.
Perspektywa
Klauna...
Usłyszałem
Mariusza który najwyraźniej jechał do domu bo było słychać szum
aut.
-Mów
– odparłem szybko.
-Niby
jest dobrze, nie odbierała bo miała rozładowany telefon ale Arek i
tak u niej był. Jednak był tak pijany że nie był w stanie nic
zrobić. Przyniósł jakieś kwiaty i szarpał się z nią, ale
wywaliłem go i kazałem jej się zamknąć. Dzisiaj to już nie
wróci ale nie wiadomo co będzie dalej.
-Kurcze
mać – uderzyłem w łóżku zły – Czułem normalnie że coś
jest nie tak.
-Najważniejsze
że nic się nie stało i jest teraz bezpiecznie.
-Wiem
o tym – przytaknąłem lekko zamyślony – Jak tylko wrócę to
zabieram ją do siebie albo idę do niej. Za bardzo się o nią boje.
-Rozumiem
Cię bardzo dobrze, ale to już jutro a teraz wracam do domu spać.
-Dzięki
Ci Mario naprawdę wiszę ci przysługę – odparłem – Będziemy
jutro tak pod wieczór.
-Dobrze,
to do jutra, na razie – pożegnaliśmy się.
Położyłem
się na spokojnie i wreszcie mogłem zasnąć. Odczytałem też SMS-a
od Diany i prawie byłem spokojny. Zamknąłem oczy i usnąłem.
Perspektywa
Diany...
Cały
dzień siedziałam w domu i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
Michał jakoś się nie odzywał, być może jest bardzo zajęty,
więc nie chciałam mu w niczym przeszkadzać. Leżałam i nie
chciało mi się nic robić. Spojrzałam przez okno i zauważyłam
dzieciaki bawiące się w piaskownicy a obok nich byli rodzice.
Piekli razem kiełbaski i wesoło się śmiali. Patrzyłam na to
dłuższą chwilkę i aż sama do siebie zaczęłam się śmiać. Nie
raz bardzo chciałabym wrócić do czasów dzieciństwa by mieć
rodziców przy sobie. Teraz tak naprawdę nie wiedzą co się ze mną
dzieje. Mama jest nieświadoma że jej córka jest na dobrą sprawę
kaleką. Dziwne to dla mnie gdyż no grałam i mówiono o tym, jednak
widać jak się tym wszystkim interesuje. Jednak ja się bardzo
cieszę z tego powodu bo mam jedno marudzenie mniej.
Ubrałam
dres, wzięłam telefon, słuchawki, kule bo coś ciężko mi się
chodziło i wyszłam na dwór. Pogoda nie była zła, wręcz
przeciwnie świeciło słoneczko ale był wiatr. Ubrałam swoje
okulary i udałam się w stronę parku. Szłam i patrzyłam na
bawiące się dzieci. Każde miało w sobie tyle radości i energii.
Miałam wielką ochotę zagrać w siatkę jednak na halę był
kawałek i podejrzewam że ktoś inny ma teraz trening. Usiadłam na
jednej z ławek i oparłam się wygonie wystawiając głowę na
słońce. Mój spokój trwał może jakieś 15 minut bo poczułam jak
ktoś kładzie dłoń na moim ramieniu. Zdjęłam okulary i ujrzałam
Bartmana. Nie mam pojęcia co on tutaj robi, ale zaraz na pewno się
dowiem.
-Witam
panią - odparł wesoło.
-Ja
również witam, a dlaczego zakłócasz mój spokój? - zapytałam.
-A
tak sobie przechodziłem i patrze znajoma twarz – odparł weosło i
usiadł obok mnie.
-A
no troszkę znajoma, co tam powiesz? - zaczęłam rozmowę.
-Wszystko
po staremu za kilka dni mamy zgrupowanie, dzisiaj wraca Michał i no
chyba dobrze – wymieniał.
-Bardzo
dobrze – dopowiedziałam.
-Będziesz
dzisiaj u nas? - zapytał zadziornie.
-Tego
to nie wiem, ale Mariusz wspomniał że chyba po mnie przyjedzie.
-Rozumiem
to bardzo się cieszę – widziałam na jego twarzy wielką radość
ale też coś jeszcze.
-Zbyszek
wszystko w porządku? - próbowałam się czegoś dowiedzieć.
-Oczywiście,
w jak najlepszym a dlaczego pytasz? - udał chyba głupka i ominął
ten temat.
-A
tak tylko się pytam, muszę wracać do domu – odparłam i wstałam
z ławki.
-Dobrze,
odprowadzić cię? - zaproponował.
-Nie
no masz swoje sprawy a ja się spokojnie powoli przejdę.
-Noga
dokucza? - wskazał na kule.
-Jak
zawsze, ale teraz coś częściej jednak to nic takiego. Norma mego
życia i boleć ona będzie zawsze no ale od tego się nie umiera –
zaczęliśmy się śmiać.
-To
uważaj na siebie i jak coś to do zobaczenia – pożegnaliśmy się
i każde z nas poszło w swoja stronę.
Perspektywa
Klauna...
Mielna
rano pojechała jeszcze do karczmy a ja ogarnąłem lekko w domu bo
zrobiłem mały bałagan i pozbierałem swoje rzeczy. Na dobrą
sprawę dużo tego nie było jednak ja jestem mistrzem co do robienia
bałaganu i nawet z kilku rzeczy wyjdzie jeden wielki miszmasz.
Zamknąłem dokładnie dom i pojechałem po Milenę. Mieliśmy od raz
jechać do Warszawy. Pożegnałem się z ciocią, oczywiście
wyściskała mnie jak zawsze, wycałowała i kazała wpadać
częściej. Milena również to samo przebrnęła i siedzieliśmy po
chwili już w aucie.
-Będziesz
dzisiaj widział się z Dianą? - zapytała Milena.
-Sam
nie wiem, nie umawiałem się z nią, jednak coś czuje że nie
wytrzymam bez niej dłużej.
-Rozumiem,
a jakieś plany na dzisiaj już masz? - dopytywała.
-Tak
– przytaknął głową – Porządnie się jeszcze wyspać bo
jestem bardzo zmęczony i sam nie wiem dlaczego a potem to już mogę
latać po całej Warszawie – zaśmiał się.
-Ja
chyba zrobię to samo, ale to na pewno ta pogoda i takie ciśnienie
że organizm dostaje po dupie – powiedział.
-Mam
nadzieje że jak najszybciej będę miała okazję poznać tę twoją
wybrankę.
-Okaże
się co i jak. Może uda mi się ją ściągnąć dzisiaj na noc.
Jechaliśmy
i cały czas rozmawialiśmy. Kilka kilometrów przed Warszawą
wjechaliśmy na orlen bo Milena chciała coś do picia. Ona poszła a
ja wybrałem numer Blanki. Czekałem aż odbierze jednak to się nie
stało. Usłyszałem tylko sekretarkę i ponownie wróciło do mnie
uczucie obawy. Nie znoszę jak ktoś nie odbiera ode mnie telefonu a
tym bardziej jak to Diana. Martwię się okropnie a on zamiast
odebrać to bóg wie co się z nią dzieje.
Odłożyłem
telefon i po chwili przyszła Milena. Podała mi herbatę i patrzyła
mi na twarz. Cały czas myślałem o moim Aniele i tempo patrzyłem w
dal, ale tak naprawdę nic takiego tam nie było.
-Michał
co się takiego wydarzyło? - zapytała patrząc na moją twarz.
-Nic
się nie wydarzyło tylko no ona znowu nie odbiera – powiedziałem
zrezygnowany.
-Ale
Michał ona tylko nie odbiera telefonu a nie przeczytałeś jej
nekrologu – widziałem że lekko się zdrażniła.
-Nawet
tak nie żartuj – skarciłem ją.
-Wiem
wiem to jest złe porównanie – przytaknęła mi – Jednak no jak
dalej będziesz aż tak każdą rzecz wyolbrzymiał to będziesz
musiał mieć ją cały czas przy sobie bo inaczej oszalejesz a ona
będzie twoją niewolnicą i bardzo jej się to nie spodoba.
-Ja
wiem o tym bardzo dobrze, ale no chodzi mi o tego jej byłego. To
jakiś psychol no zresztą nie chce by ktokolwiek się koło niej
kręcił. Ona jest tylko moja.
-Wiemy
o tym wszyscy bardzo dobrze, ale przestań już się zachowywać jak
jej ojciec bo każdego by szlak trafił.
-Dobrze
jakoś się opanuje ale nie ręczę za siebie jeśli jej się coś
stanie – zapiąłem pasy i odpaliłem silnik.
Aż
do samej Warszawy nie zamieniliśmy ani słowa. Jechałem i byłem
skupiony na drodze a reszta mnie i tak szukała gdzieś Diany. Ja tą
dziewczynę normalnie chyba uduszę jak już się znajdzie przy mnie.
Podjechałem pod blok a Milena cały czas mnie obserwowała.
-Teraz
nie będziesz się do mnie odzywał bo powiedziałam Ci prawdę? -
krzyknęła.
-Nikt
tego nie powiedział po prostu myślę sobie o tym wszystkim.
-Michał
jako twoja przyjaciółka musiałam ci to powiedzieć bo zachowujesz
się jak wariat i sorry ale powinieneś się bardzo ogarnąć –
wzięła swoją torbę i poszła na górę.
Zamknąłem
bagażnik i stałem oparty o auto. Myślałem nad tym wszystkim co
robię i naprawdę jestem wariat ale to nie moja wina że aż tak
bardzo się martwię. Zabrałem swoją walizkę i wszedłem na górę.
Chłopaki
skakali już wokół Mileny a ja rzuciłem krótkie cześć i
poszedłem do siebie.
Rozebrałem
się z ciuchów, brudne rzuciłem do pralki i wszedłem pod prysznic.
Wszystkie głupie myśli zmyłem z siebie i położyłem się do
łóżka. Marzyłem by lekko się przespać. Zadzwoniłem jeszcze do
Diany ale dalej nie odbierała. Leżałem i po chwili przyszła
Milena widać że też była wykąpana i marzyła o śnie. Położyła
się obok mnie w topiku i bokserkach po czym po chwili zasnęła.
Bardzo się cieszę że mam taką przyjaciółkę, bo wiem, że ona
zawsze mi pomoże i nie odrzuci nigdy.
Obróciłem
się na drugi bok i po chwili również zasnąłem ze zmęczenia.
Perspektywa
Diany...
W
domu zrobiłam wszystko i lekko z grubsza ogarnęłam po sobie.
Leżałam i czytałam kolejną książkę. Czekałam na telefon od
chłopaków. Jestem przekonana, że Mariusz zaraz zadzwoni i będzie
kazał mi się ubierać.
Nie
minęło 15 minut a usłyszałam dzwonek swego telefonu. Spojrzałam
na wyświetlacz, ale to była mama, a nie Mariusz.
-Halo
– odebrałam i wzięłam kulę idąc do kuchni.
-Witam
Cię córeczko moja droga – powiedziała słodko.
-Cześć
mamo, coś się stało, że dzwonisz? - dopytywałam.
-A
to już nie można się stęsknić za Tobą? - odpowiedziała
pytaniem na pytanie.
-Nie
no można, ale tak sobie pytam – usiadłam w kuchni przy oknie i
patrzyłam na miasto.
-Tak,
więc stęskniłam się, ale mam też propozycje dla Ciebie –
mówiła powoli z lekką tajemniczością – Może wpadłabyś na
kilka dni do mnie? Nie widziałyśmy się już kilka lat a wiesz
dobrze, że ja pracy zostawić nie mogę.
-Tak
wiem o tym – zagięła mnie tym pytaniem no przecież ja nie mogę
jechać w takim stanie – Mamuś dziękuję Ci za zaproszenie jednak
mam drużynę, naukę i jeszcze parę innych rzeczy. Nie miałabym
jak a na dwa dni to się nie opłaca jechać.
-Nie
no rozumiem wiem że łatwo się mówi ale mi na pewno by tak samo
trudno było się wyrwać.
-Rozumiem
Cię mamo, ale no zawsze ty możesz się do mnie wybrać – mówiłam
wszystko by tylko odwlec spotkanie.
-Pomyśle
nad wszystkim i odezwij się czasem bo tęsknie za Tobą mocno-
powiedziała.
-Ja
również bardzo mocno tęsknie i pracuj sobie a ja nie będę ci
przeszkadzać.
-Dobrze,
trzymaj się córcia i do usłyszenia – rozłączyła się.
Tak
właśnie wygląda rozmowa z moją mamą jest o wszystkim i tak
naprawdę o niczym sensownym. Nie umiemy rozmawiać i taka jest
prawda a jak na razie nie mam jak jechać do niej. Jakby się
dowiedziała że nie mam nogi i tak dalej to nie miałabym życia.
Niech będzie tak jak jest i nie psujmy tego.
Nie
minęło kilka minut a telefon znowu zaczął dzwonić, jednak tym
razem było to już Mariusz. Nie dał mi nic powiedzieć tylko kazał
się ubrać i powiedział, że będzie za 15 minut pod moimi drzwiami
i mam czekać. Grzecznie się posłuchałam i tak było. Po kilku
minutach Mario stał zadowolony w drzwiach z wielkim uśmiechem.
-Przyjechałem
po księżniczkę mojego kolegi – oznajmił mi.
-A
gdzie ten twój kolega? - zapytałam zamykając drzwi.
-Zmęczony
jest po jeździe i się położył. Powiedział, że się prześpi i
pojedzie do Ciebie, ale stwierdziliśmy z chłopakami, że pomożemy
mu i dostarczymy cię na czas od razu.
-Jak
to z chłopakami? - weszliśmy do windy.
-Normalnie
reszta jest w samochodzie na dole i czekają na nas. Kubi ma zrobić
jakąś pyszną kolację, więc się przygotuj – poruszył
charakterystycznie brwiami.
Zaśmiałam
się i zeszliśmy na dół. Chłopaki siedzieli w aucie i w najlepsze
się śmiali. Nawet nie wiem kiedy droga nam zleciała i byliśmy pod
domem siatkarzy. Oni zabierali zakupy z auta a ja weszłam do środka.
Trochę pamiętałam co gdzie i jak jednak byłam tutaj tylko raz.
Dlatego pokoju Michała nie zapamiętałam. Dopiero jak chłopcy
weszli do pokazali gdzie mam się skierować. Powoli uchyliłam drzwi
i spojrzałam że Misiek ślicznie śpi. Jednak kiedy otworzyłam je
szerzej ujrzałam...Mój świat się zawalił jak słaby mur...
***
Witam,
jakoś tak zatęskniłam za wami. Stwierdziłam, że mam duże braki,
zaległości i wgl się opuściłam. W tamtym roku wszystko jakoś szło
łatwiej. Dlatego właśnie jak najszybciej chcę skończyć tego bloga i
wrócić do mojej Julki i chłopaków. Mam już na to pomysł, ale no na razie
skupmy się na Klaunie. Powiem tak, by był kolejny rozdział to
chciałabym zobaczyć przynajmniej 11 komentarzy, które pokażą mi, czy to
jest dobre, czy też złe.
A jakieś spekulacje, co Diana zauważyła, gdy otworzyła szerzej drzwi? Czekam na odpowiedzi w komentarzach.
No nie, no nie, ! Ona zobaczyła Winiara z Mileną :( Obym się myliła i żeby było dobrze :(
OdpowiedzUsuńZapraaszam do siebie . :*
jedyniecomogeciobiecac.blogspot.com
Mam nadzieje, że sytuację którą zobaczy szybko sie wyjaśni.:)
OdpowiedzUsuńCudowny! Mam nadzieje ze Diana nie osadzi Miska o cos glupiego
OdpowiedzUsuń