Perspektywa
Klauna...
Patrzyłem
na nią, a moje serce biło coraz szybciej i wpłynęła do niego
radość, ale też i żal. Nie mogłem od niej oderwać oczu. Nie
wiedziałem, czy to tylko głupi zbieg okoliczności, a ja śnie.
Słyszałem, że ktoś wypowiada moje imię, ale nie potrafiłem się
odezwać. Poczułem jak ktoś mnie szturcha. Przerzuciłem wzrok na
tego osobnika i ujrzałem Bartmana. Z wielkim uśmiechem i świecącymi
oczami. Od razu było wiadomo, że ma kogoś na oku.
-Też
Ci się ta pani spodobała? - kiwnął głową w stronę dziewczyny.
-Tak
tylko zerkam – spuściłem wzrok, ale kątem oka patrzyłem na nią.
-Jest
śliczna i chyba do niej wystartuje – powiedział zawzięcie.
-Próbuj,
próbuj – czułem żal.
Nie
byłem pewien czy to ona, ale śniłem o niej tyle razy. Te kontury i
głos, który słyszałem jeszcze ostatnimi miesiącami bardzo
często. Przez to całe zamieszanie nie spojrzała nawet na nas i
dalej nie patrzy. Śmieje się dziwie do tego całego Maćka. Do
szatni wszedł chłopak i przyniósł kule. Podał je Arkowi, a ten
tylko położył je obok dziewczyny i dalej patrzył w ścianę. Nie
wiedziałem co jest grane, co to za kule i co tutaj robią? Siatkarze
wyszli z szatni już na boisko. Zostałem tylko ja, Wlazły,
Miziator, Maciek i wszedł Bartman. Niby się przebierałam, ale tak
naprawdę cały czas patrzyłem na nią. Jej przyjaciele usiedli i
spojrzała w moim kierunku. Przeleciała po nas wzrokiem i wróciła
do rozmowy z Maćkiem. Jednak po chwili znowu przerzuciła wzrok na
nas. Dokładnie na mnie. Nasze spojrzenia się spotkały, ale ona
długo nie wytrzymała i spojrzała się w podłogę. Nie
zrezygnowałem i dalej czekałem aż popatrzy. Po chwili ponowie
spojrzała mi w twarz. W jej oczach widziałem wielkie przerażenie i
radość. Czułem jakby chciała się do mnie odezwać, ale wszyscy
na nas patrzą i nam to uniemożliwiają. Nie mogłem uwierzyć, że
to ona. Tak nagle ją straciłem, a jeszcze naglej ją odzyskałem.
Czy to na pewno ona? Może się mylę i mam złudzenia? Poznaje ją,
ten głos i imię. W tyle przypadków w jednym miejscu to nie wierze.
-Michał
co z Tobą? - Bartman mnie szturchnął.
-Zostaw
mnie – odepchnąłem go.
Nic
się nie odezwał tylko wyszedł na sale. Wlazły usiadł obok mnie i
patrzył również na nią. Wiedział, że tam zerkam.
-Winiar
co się dzieje? - zapytał ciszej.
-To
ona Mario to ona – mówiłem jak zaczarowany.
-Kto?
- nie wiedział o czym mówię.
-Moja
Diana, mój anioł – odwróciłem twarz w jego stronę.
Zrobił
wielkie oczy i upewnił się, czy mówię o tej samej dziewczynie co
siedzi z nami w tym pomieszczeniu. Chciałem mu coś powiedzieć,
ale głośnie wrzaski Miziatora mi w tym przerwały.
-Dziewczyno
co Ty wyprawiasz? - uniósł głos w jej kierunku.
-To
co do mnie należy – odpowiedziała mu pewnie.
-Nie
rozumiesz, że nie możesz? - ukucnął przed nią.
-Właśnie
to Ty nie rozumiesz, że mogę wszystko, bo nie jestem niewładna aż
tak – odepchnęła go.
-Blanka
proszę nie rób tego. Nie chce się kłócić, ale musisz na siebie
uważać – odezwał się ten Maciek, z którym przyjechała.
-Maciuć
wszystko będzie dobrze – puściła mu buziaka i zdjęła swoje
spodnie.
W
tym samym czasie wszedł Bartman. Uśmiechnął się na ten widok,
ale jak zobaczyliśmy ją w całej okazałości, kiedy Maciek usiadł,
to jego uśmiech zniknął. Zmierzyłem ją od góry do dołu i
przełknąłem ślinę. To samo zrobił Mariusz, a jej przyjaciele
byli niewzruszeni.
Wiele
razy wyobrażałem sobie jej ciało, dotyk i wszystko po kolei.
Jednak teraz byłem wstrząśnięty. Otóż mój anioł na na lewej
nodze miał protezę. Nie rozumiałem tego, ale moja Diana nie miała
nogi. Patrzyłem na nią zamglonym wzrokiem, a ona spojrzała na mnie
z żalem i zwiesiła głowę. Ubrała swój strój, zmieniła
protezę, na sportową i założyła na jedną nogę sportowe
żarówiaste buty. I dzielnie wstała z ławki. Nie spojrzała już
na mnie tylko wyszła i udała się na salę, a Miziator i Arek
wybiegli od razu za nią.
-Misiek
powodzenia życzę, ale ta dziewczyna nie jest chyba dla mnie.
-Głupi
jesteś Bartman – wkurzyłem się, że tak podszedł do sprawy.
-No
co? - zapytał oburzony -Jest za bardzo szalona. Nie ogarnął bym
jej dosyć, że siebie nie mogę.
-Właśnie
tym się różnimy gdybyś nie wiedział – odparłem i udaliśmy
się na sale.
Zaraz
mieliśmy grać z trzema drużynami, a dziewczyny już zaczęły.
Idąc balkonem nad salą. Zobaczyłem mojego anioła. Z tego co
zauważyłem była libero. Nie mogłem w to wszystko uwierzyć. Dosyć
że straciła z jakiegoś powodu nogę, to się nie poddaje tylko
idzie i gra. Stanąłem i nie mogłem się na nią napatrzeć. Ktoś
mnie szturchnął przez przypadek, bo stałem na środku drogi.
Rozmarzony w swoim świecie. Okręciłem się dwa razy i moje oczy
dostrzegły Miziatora. Stał i całował się z jakąś dziewczyną
koło toalet. Pokręciłem głową bez zrozumienia i zszedłem na
dół. Panie zaczęły mecz i dzielnie grały. Gardini chodził i
cały czas patrzył na Dianę. Najwidoczniej był to jej wujek. Był
bardzo wściekły, bo na wszystkich się darł. Nie podchodziliśmy
już do niego i zajęliśmy się rozgrzewką. Przed rozpoczęciem
naszego meczu jeszcze raz spojrzałem na nią. Nie widziała mnie,
ale ja za to widziałem jak dobrze sobie radziła w tym co robi.
Zaczęliśmy
grać nie wiem jakim zespołem, bo było dla mnie to mało istotne.
Nic się nie liczyło tylko ona. Rozgrywałem kolejne piłki, by jak
najszybciej skończyć grę i móc dalej na nią patrzeć.
Oczywiście
wygraliśmy z naszymi przeciwnikami, ale każdy wiedział, że to
tylko zabawa i nie zachwycaliśmy się tym nie wiadomo jak. Za chwile
mieliśmy rozgrywać mecz ponownie, ale teraz udałem się na górę
by móc oglądać poczynania mojego anioła. Po chwili obok mnie
pojawił się Bartman. Szturchnął mnie ramieniem i czekał aż się
odezwę. Jednak ja milczałem, a on nie odpuszczał i dalej mnie
dręczył.
-Chcesz
coś konkretnego? - nie wytrzymałem i krzyknąłem.
-Sorry,
ale nie wiem na co się pogniewałeś – myślałem, że go zaraz
rozwalę.
-Zibi
jesteś moim przyjacielem a jesteś głupszy niż ustawa przewiduje.
-Nie
jest tak źle – zaczął się śmiać.
-Jest
– obróciłem się w jego stronę, ale i tak dalej zerkałem na
moją ukochaną – Podobała Ci się ta dziewczyna – skinąłem w
jej stronę głową- Jednak jak tylko zobaczyłeś że nie ma nogi to
od razu się wycofałeś. Dla mnie takie zachowanie jest bezczelne.
Dobrze wiesz, że nie lubię czegoś takiego i będę to karcił.
-Po
prostu wiesz jak ze mną jest. Ciężko mi znaleźć tą jedyną.
-Jak
ją znajdziesz to zapamiętaj. Nie patrz na to jak wygląda ale jaka
jest i jak się zachowuje to jest ważne – spojrzałem jeszcze raz
na boisko i z dziwnym spojrzeniem udałem się na dół. Zostawiają
Bartmana ze swoimi myślami.
Zagraliśmy
jeszcze dwa mecze i było po całym turnieju. Wszyscy tak o tym
trąbili od miesiąca, a na szczęście wszystko się udało.
Oczywiście nikt nie dał rady nas pokonać, ale to nie było ważne
liczyła się dobra zabawa i nasze samopoczucie. Moje nie było
najlepsze, ale odkąd zobaczyłem Dianę to chodzę jak w skowronka.
Ja nie jestem pewien że to ona, ale ten głos i wygląd. Wszystko
jakby mi mówiło, że to właśnie osoba na którą tyle czekałem,
ale jest mały problem, bo od pewnego czasu to ja każdą dziewczynę
bym wziął za nią. Jednak żadna nie jest tak wyjątkowa i
odpowiednia. Nie mam pojęcia co mam zrobić, ale jak mam jakiś ślad
to na pewno tego tak nie zostawię tylko zrobię wszystko, by dojść
prawdy, czy to ona.
Przebraliśmy
się z chłopakami po uroczystym zakończeniu i wszyscy byli
zaproszeni na imprezę do dużego klubu. Był wynajęty tylko dla
zawodników i trenerów. Oczywiście przyszła część męska jak i
damska. Pojechaliśmy do domu, by się w miarę uszykować. Razem z
chłopakami cieszyliśmy się bardzo z tego wszystkiego. Nie chodziło
tylko o wygraną, ale o ludzi których mogliśmy poznać. Po
ceremonii wymieniliśmy się koszulkami właśnie z tą drużyną od
mojej rzekomej Diany. Oczywiście z Miziatorem i Maćkiem też. Nie
znaliśmy ich w ogóle no bo skąd, ale w szatni jakoś nam wszystkim
zaczęła się kleić gadka. Bartman razem z Maćkiem podłapali
wspólny temat, a potem to już się włączyli wszyscy po kolei. Na
koniec jak każdy chciał się udać szykować na imprezę
stwierdzili, że dokończymy rozmowę właśnie tam. Zbytnio się jej
nie przysłuchiwałam tylko cały czas patrzyłem na nią. Jej twarz,
ruchy, śmiech i wieczny uśmiech na twarzy. Cały czas żartowała z
chłopakami i nie liczyło się dla niej to że nie ma nogi. Po
prostu czerpała wszystko co najlepsze w życiu. Nie spojrzała na
mnie ani razu, ale to nic, bo chociaż mogłem swobodnie się jej
przypatrzeć. Przebrała się bez skrępowania jako jedyna z
dziewczyn w naszej szatni i czekała na Maćka, który jak zauważyłem
cały czas też na nią zerkał.
W
domu nie wiedziałem co mam ubrać. Chłopaki już dawno byli gotowi,
a ja biegałem w bokserkach po domu i szukałem chyba samego siebie.
-Misiek
czego szukasz? - zapytał Wlazły patrząc na mnie jak na idiotę.
-Właśnie
nie wiem co mam ubrać.
-Ostatnio
pożyczałem od Ciebie koszulę, jest już wyprana i wisi u Ciebie w
szafie. Do tego twoje idealne spodnie na które lecą wszystkie
laski, butki i jedziemy – skwitował mnie.
-Jesteś
wielki przyjacielu – krzyknąłem i wbiegłem do swojego pokoju.
-Mario
Ty jesteś jego drugą mamą – zaśmiał się Kubiak.
-Nie
drugą a pierwszą – podkreślił Wlazły.
-Słyszę
to wszystko przyjaciele – odezwałem się.
-No
i bardzo dobrze, zadzwonimy do twojej mamy i powiemy że sobie
zupełnie nie radzisz i żeby tu przyjechała – mówił Bartman.
-Mi
się ten plan podoba będziemy mieli chociaż pyszne obiadki –
dodał uśmiechnięty Kubi.
-Nawet
nie próbujcie, bo obiadki będą, ale na laski będziemy mieli
szlaban – zacząłem ubierać buty – Zresztą ja właśnie jadę
do kobiety która powinna się mną zająć już dawno, ale mama to
to nie jest- zacząłem tajemniczo.
-Oj
Winiar oby Ci się udało, bo łatwe to nie będzie na pewno –
Bartman poklepał mnie po placach i zeszliśmy na dół do mojego
auta.
Po
10 minutach byliśmy na miejscu. Odstawiłem auto i udaliśmy się do
klubu. To miejsce było nad niewielkim jeziorem i widok zza niego był
piękny i miał swój urok. Dużo osób czekało przed i rozmawiało.
Próbowałem dostrzec Diany, ale nie widziałem jej nigdzie.
Zauważyłem tylko Miziatora, ale nie był z nią, a z jakąś
blondynką i nieźle się już bawili. Bartman również pytał o
Maćka, ale nikt nie wiedział gdzie jest. Usiedliśmy przy stoliku
duża część osób bawiła się na parkiecie. Oczywiście były to
zawodniczki z zawodnikami. Na moje nie szczęście stoliki były duże
i w naszym gronie siedzieli głównie chłopaki z szatni, ale w
towarzystwie Miziatora i jego koleżanki. Niby nic złego nie robili,
ale ona wiecznie się do niego kleiła i macała, a jemu to bardzo
pochlebiało. Siedzieliśmy i gadaliśmy o wszystkim.
Arkowi(Miziatorowi) cały czas dzwonił telefon ale odrzucał
połączenia i wracał do szeptania dziewczynie czegoś na ucho. Nie
minęło pięć minut, a ona mu coś powiedziała. Oczy mu się
zaświeciły i bez większych wyjaśnień wspólnie udali się do
toalety. Pokręciłem z niedowierzaniem głową, a Wlazły tylko
kiwnął głową żebym dał sobie spokój i kazał spojrzeć w
stronę drzwi. Zerknąłem, a moje serce od razu zaczęło szybciej
bić. Weszła ona kobieta mojego życia w towarzystwie Maćka.
Pomagał jej przecisnąć się przez tłum i wszyscy podchodzili i
gratulowali jej meczu. Bo po tak długiej przerwie i jeszcze bez nogi
weszła na boisko i zagrała bardzo dobry mecz. Szli w kierunku
naszego stolika. Usiedli naprzeciwko mnie i zrobiła jeden ruch.
Spojrzała się w pewnym momencie na mnie, a ja ten kontakt wzrokowy
utrzymałem. Patrzyła na mnie i jej twarz nic nie wyrażała, ale w
pewnym momencie jakby sobie coś przypomniała. Jej oczy zrobiły się
duże i chciała coś powiedzieć. Jednak Maciek ją zajął, a ja
zwinnie wstałem i podszedłem do baru. Zamówiłem sobie setkę ale
uświadomiłem sobie, że nie mogę wypić, bo mam auto, a u chłopaki
już dawno zaczęli pić, więc nie będzie miał kto wrócić.
Wziąłem wodę gazowaną z lodem i przechyliłem naraz, by obudzić
swoje ciało. Odwróciłem się do przodu aby spojrzeć w stronę
Diany, ale jej ciało uciekało mi z każdą sekundą. Szła w stronę
toalet z dziwnym wyrazem twarzy. Na początku obróciłem się z
powrotem do baru, ale potem uświadomiłem sobie, że tam jest Arek z
tą laską. Ruszyłem w tamtą stronę, musiałem przecisnąć się
przez parkiet i ogromny tłum ludzi. Zanim to zrobiłem chwila
minęła. Kiedy dotarłem do toalet Diana wyszła stamtąd tak szybko
jak tylko noga jej na to pozwalała. Nie widziała mnie bo stałem w
jednym końcu korytarza, a ona skierowała się do wyjścia
awaryjnego i była od razu na powietrzu. Chciałem iść za nią, ale
wszedłem do środka. Na początku nikogo nie zauważyłem, ale jak
chciałem wejść do jednej z kabin to przy ścianie ujrzałem ich
dwoje. Arek w najlepsze całował dziewczynę i pozbywał się jej
ciuchów. Specjalnie uderzyłem w drzwi, by mnie usłyszeli.
Próbowali doprowadzić się do porządku, ale słabo im wyszło.
-Zajęte
nie widać? - krzyknął zły Arek.
-Nie,
ja tutaj widzę tylko jednego skurwysyna który zdradza swoją
dziewczynę. Weź się człowieku ogarnij.
-Zajmij
się swoimi sprawami i wyjdź – polecił mi i dalej zaczęli się
całować.
-Szczęścia
wam życzę – wyszeptałem i wyszedłem.
Udałem
się w tą samą stronę gdzie weszła Diana. Owiało mnie lekkie
powietrze, bo nie było już za ciepło i zacząłem się rozglądać.
Na horyzoncie dostrzegłem drobną posturę. Przy jeziorku był mały
mostek a na nim stała Diana. Podszedłem do tego mostu i zrobiłem
mały krok na niego. Dziewczyna była w połowie i jak tylko byłem
blisko niej to się miarowo poruszyła po czym odwróciła. Spojrzała
z niedowierzaniem i widziałem, że płakała. Zatrzymałem się
kawałek za nią tak że mogłem dokładnie opisać jej plecy.
Czekałem czy coś powie, byłem bardzo ciekaw czy w ogóle wie kto
ja jestem. Zacząłem się rozglądać dookoła widok był piękny, a
w tle było słychać delikatne łaknie dziewczyny. Udawałem że nie
patrze na nią, ale jednym okiem cały czas zerkałem na jej osobę.
W pewnym momencie obróciła się do mnie i patrzyła na moją twarz.
Po chwili usłyszałem jakby cichy głos. Wydawało mi się, że coś
powiedziała. Przysunąłem się bliżej do niej i poczuła to.
-Diana...-
zacząłem bardzo niepewnie.
-Michał...-
wypowiedziała moje imię i ukucnęła.
Patrzyłem
na nią z góry i słyszałem jak bardzo płacze. Nie powstrzymywała
tego tylko płakała, a jej wielkie łzy spadały na jasną bluzkę.
Ukucnąłem przed nią i uniosłem jej pod brudek. Nie patrzyła mi w
oczy tylko cały czas patrzyła gdzieś za mnie. Chwyciłem ją pod
nogi, ręce położyłem na swojej szyi i uniosłem do góry.
Zszedłem z mostu i usiadłem z nią na murku. Siedziała na moich
kolanach i cały czas ryczała jak bóbr. Nie wiedziałem co zrobić
i jak temu zapobiedz. Chwyciłem jej twarz w dłonie i już wtedy
patrzył mi głęboko w oczy. Teraz jestem pewny, że to są te moje
jedyne oczy bez których nie będę mógł żyć już nigdy.
-Aniele
czekałem na Ciebie tyle czasu i w końcu Cię mam.
-Boże
– wyłkała – Ja dalej nie mogę w to uwierzyć, że to wszystko
się tak stało. Życie jest okropne.
-Daj
spokój ten idiota nie był ciebie wart. Nie znam go, ale od piątku
los dużo mi o nim powiedział.
-Ale
ja nie płacze z jego powodu – wyjaśniła mi – Już dawno
wiedziałam, że on mnie oszukuje i wszyscy mi to mówili, a ja bałam
się zostawić. Jednak po tym co zobaczyłem czuję do niego taką
nienawiść, że nie miałbym siły płakać.
-To
dlaczego jesteś cała w histerii? - nie mogłem pojąć.
-Dlatego,
że nie mogę uwierzyć w to, że przez tyle czasu pisałam z
Michałem Winiarskim i nie byłam tego świadoma, a do tego... -
widziałem jak bardzo jest niepewna – Ja Cię Kocham – wyszeptała
szeptem.
-Czekałem,
szukałem, wariowałem, próbowałem zrozumieć z jakiego powodu
odeszłaś i czemu los mi Cię zabrał – wymieniałem.
-Michał
wypadek, jedna rozmowa i koniec normalnego życia – dotknęła
swojej protezy.
-Jeden
koniec ma zawsze drugi początek i mój zaczyna się właśnie teraz-
przytuliłem się do niej.
-Ja
Ciebie oszukałam – odparł i zeszła z moich kolan.
-Już
dawno tego nie pamiętam i to wypadek przy pracy. Mnie nie interesuje
ile masz lat, a to jaka jesteś. A jesteś cudowna – położyłem
swoje ręce na jej brzuchu.
-Michał
ja nie mogę niszczyć Ci życia, jesteś sportowcem masz opinie i
jesteś młody – mówiła właściwie krzyczała.
-Diana
cicho – położyłem palca na jej ustach.
-Michał
nie – odsunęła rękę – Ja nie mogę utrudniać Ci życia, ja
sama sobie z tym radzę, ale nie chce być problem dla Ciebie.
-Nie
będziesz żadnym problemem, nie liczy się to jak wyglądasz, ale to
jaka jesteś mówię Ci to po raz kolejny.
-Michał
ja nie mogę – znowu zaczęła łkać – Nigdy nie za tańczę z
tobą tak jak trzeba w sukience, nie będę kobietą która dobrze
będzie przy tobie wyglądać.
-Powiedz
tak jeszcze raz a się obrażę, bo nie lubię słuchać głupot.
-Boje
się, boje się, bo wiem, że źle z tobą postąpiłam, ale zrobiłam
to dla Twojego dobra. Nie chciałam byś się nade mną litował.
-Daj
spokój już dziewczyno – chwyciłem ją za ramiona i obróciłem
ją do siebie przodem
-Ja
cię Kocham tak samo jak ty mnie, więc te wszystkie twoje argumenty
są mało ważne i nieistotne.
-Michał
jakie to wszystko jest trudne – położyła dłoń na moim policzku
i przejechała po nim swą delikatną rączką.
-Ja
już Cię samej nie zostawię – na te słowa ucałowała mnie
delikatnie.
-Co
ja teraz zrobię? - zapytała sama siebie – Nie chce z nim
mieszkać, nie chce go znać, nawet nie interesuje go to gdzie teraz
jestem.
-Powiem
po raz drugi i ostatni – zacząłem się śmiać – Nie zostawię
Cię i będziesz mieszkać ze mną.
-Michał
nie chce być twoim problemem już teraz. Zawieź mnie do domu, a
spotkamy się kiedy indziej. Ja dzisiaj już nie chce funkcjonować.
-Nie
zostawię Cię samej – odparłem pewnie.
-Arek
nie wróci dzisiaj do domu. Mogę się założyć, a jutro każe mu
się spakować i zniknąć z mojego życia.
-Boje
się o Ciebie księżniczko – pocałowałem ją.
-Zawieź
mnie do domu – wyszeptała i wtuliła we mnie.
Wziąłem
ją na ręce i zaniosłem do auta. Kazałem chwile poczekać i
wróciłem do klubu bo jej rzeczy. Wytłumaczyłem Maćkowi co i jak,
ale nie chciał mnie słuchać. Jednak Wlazły pomógł i kazał mi
jechać, a on miał się nim zająć. Pożegnałem się z nimi i
wróciłem do auta. Diana leżała wygodnie w fotelu z lekko
przymkniętymi oczami. Nie mogłem jej zostawić w takim stanie.
Zabrałem ją do siebie i po drodze zasnęła na dobre. Nie poczuła
nawet jak dotarliśmy do domu. Na rękach zaniosłem ją do siebie i
położyłem do łóżka. Jeszcze kilka godzin temu nie powiedziałbym
że ona będzie koło mnie, a co dopiero w moim łóżku. Leżała a
ja patrzyłem w nią i częściowo jej nogę. To niby nic, bo u niej
tego właściwie nie widać. Jest tak samo piękna jak była i to się
nigdy nie zmieni.
Wykąpałem
się i położyłem obok mojego anioła teraz już wiedziałem że
zawsze będę koło niej zasypiać i się budzić.
Perspektywa
Diany...
Otworzyłam
oczy i wtuliłam głowę w pościel jak zawsze miałam zwyczaj.
Jednak nie poczułam swojego charakterystycznego zapachu, ale męskie
perfumy, które były cudowne. Szybko usiadłam i rozejrzałam się
dookoła. Z mojej lewej strony leżał on mmm mój idealny. Kocham go
i mam go koło siebie wreszcie. Zegarek wskazywał 8 rano, a ja całą
noc spała z protezą. Źle to wyszło, ale Michał najwidoczniej
tego nie przewidział. Wzięłam zeszyt który leżał na szafce i
długopis.
„Kochany
muszę wracać do siebie. Dziękuję, że się mną zaopiekowałeś
wczoraj. Chyba faktycznie nie byłabym w stanie sobie sama poradzić.
Mój numer wpisuje Ci w komórkę. Pod nazwą...sam znajdziesz jak
kochasz. Załatwię wszystko z Arkiem i się odezwę albo sam to
zrobisz. Już twoja wola. Dziękuję i przepraszam za kłopot. Diana”
Wyszłam
z pokoju po cichu i w progu natknęłam się na uśmiechniętego
Mariusza.
-Nie
zadam dużo pytań, ale dwa na pewno – zaczął wesoło.
-Tak,
więc słucham uważnie – dołączyłam się do niego.
-Uciekasz
od mojego przyjaciela? - zapytał z krzywą miną.
-Nie
uciekam ale muszę wracać do siebie żeby ułożyć sobie życie.
-W
porządku – przytaknął – Odwieść Cię do domu? -
zaproponował.
-Chyba
skorzystam – powiedziałam niepewnie.
Mariusz
zabrał swoje rzeczy i udaliśmy się jego autem w stronę mojego
domu. Po to bym mogła raz na zawsze skończyć z Arkiem i być z
Michałem już na dobre i złe.
Perspektywa
Klauna...
Przebudziłem
się i chciałem przytulić się mojego anioła, ale poczułem pod
dłonią tylko kartkę. Przeczytałem ją i chwyciłem telefon.
Znalazłem numer pod nazwą „Siatkarka”. Uśmiechnąłem się do
siebie i odpaliłem laptopa. Wyobrażałem sobie jak by wyglądało
nasze pierwsze spotkanie, ale po co je sobie wyobrażać jak mogę to
przelać na kartkę. W tym momencie pragnąłem jej, jej ciała i
wszystkiego co z nią związane. Pisanie pochłonęło mnie na
dobre...
***
Mamy kolejny rozdział, mam nadzieje, że będzie się podobać, bo Diana spotkała Miśka. Będą szczęśliwi? Tego dowiecie się z czasem, ale jak wspominałam miało być tylko szczęście, jednak zawsze jakieś małe zamiany mogą zajść. Czekam na wasze opinie. Tak jak już wspomniałam ostatnio. Kolejny rozdział będzie małą niespodzianka. Otóż wyniknie mała zmiana, mam nadzieje, że się spodoba i częściej będę mogła tak robić, ale jak chcecie się dowiedzieć, co to takiego czekam na wasze komentarze i pozdrawiam :)
Ja tam wierzę, że będą ze sobą szczęśliwi, tylko niech się jeszcze spotkają i to jak najszybciej !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na kolejny :)
http://forever-like-a-dream.blogspot.com/2013/11/rozdzia-8.html
Aww <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam!!
Zapraszam do mnie na 14 rozdział ;)) Tak dobrze czytasz 14 :))
Buziaki,
Rudzielec
Bardzo mi się podoba! :) Nareszcie się spotkali, ja już nie mogłam się doczekać! :D Proszę , dodawaj częściej rozdziały, bo mnie ciekawość zżera, jak pewnie wszystkich :) Są to najciekawsze opowiadania jakie w życiu czytałam :D Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńSuper, że Diana wreszcie zrozumiała, że kocha Michała, a Arek niszczy jej życie.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że da się namówić Miśkowi na bycie razem i nie będzie myślała, że jest dla niego ciężarem...
A i liczę na to, że Arek nie zrobi jakiejś afery, jak się dowie. Różnie może z nim być...
Naprawdę życzę Dianie, żeby jej się to wszystko ułożyło. Wiele już przeszła i nie zasługuje na bycie okłamywaną i ograniczaną na każdym kroku.
Już nie mogę doczekać się kolejnego ;)
Buziaki ;*
Super rozdział, przyjemnie się czytało :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Awwwwwhh <33 Świetny rozdział! :D Mam nadzieję, że Diana raz na zawsze skończy z Arkiem, by być szczęśliwa z Michałem♥ Czekam na nexty! ^^
OdpowiedzUsuńPzdr :3 gemsetmeczjanowicz9.blog.pl
Świetny ! I rozdział i blog, bo dopiero tutaj trafiłam :P Podoba mi się ta historia i bardzo mnie wciągnęła :D Czekam na następny ! :D
OdpowiedzUsuń