piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 3 - Mój anioł.

Perspektywa Klauna...
            Patrzyłem na nią, a moje serce biło coraz szybciej i wpłynęła do niego radość, ale też i żal. Nie mogłem od niej oderwać oczu. Nie wiedziałem, czy to tylko głupi zbieg okoliczności, a ja śnie. Słyszałem, że ktoś wypowiada moje imię, ale nie potrafiłem się odezwać. Poczułem jak ktoś mnie szturcha. Przerzuciłem wzrok na tego osobnika i ujrzałem Bartmana. Z wielkim uśmiechem i świecącymi oczami. Od razu było wiadomo, że ma kogoś na oku.
-Też Ci się ta pani spodobała? - kiwnął głową w stronę dziewczyny.
-Tak tylko zerkam – spuściłem wzrok, ale kątem oka patrzyłem na nią.
-Jest śliczna i chyba do niej wystartuje – powiedział zawzięcie.
-Próbuj, próbuj – czułem żal.

Nie byłem pewien czy to ona, ale śniłem o niej tyle razy. Te kontury i głos, który słyszałem jeszcze ostatnimi miesiącami bardzo często. Przez to całe zamieszanie nie spojrzała nawet na nas i dalej nie patrzy. Śmieje się dziwie do tego całego Maćka. Do szatni wszedł chłopak i przyniósł kule. Podał je Arkowi, a ten tylko położył je obok dziewczyny i dalej patrzył w ścianę. Nie wiedziałem co jest grane, co to za kule i co tutaj robią? Siatkarze wyszli z szatni już na boisko. Zostałem tylko ja, Wlazły, Miziator, Maciek i wszedł Bartman. Niby się przebierałam, ale tak naprawdę cały czas patrzyłem na nią. Jej przyjaciele usiedli i spojrzała w moim kierunku. Przeleciała po nas wzrokiem i wróciła do rozmowy z Maćkiem. Jednak po chwili znowu przerzuciła wzrok na nas. Dokładnie na mnie. Nasze spojrzenia się spotkały, ale ona długo nie wytrzymała i spojrzała się w podłogę. Nie zrezygnowałem i dalej czekałem aż popatrzy. Po chwili ponowie spojrzała mi w twarz. W jej oczach widziałem wielkie przerażenie i radość. Czułem jakby chciała się do mnie odezwać, ale wszyscy na nas patrzą i nam to uniemożliwiają. Nie mogłem uwierzyć, że to ona. Tak nagle ją straciłem, a jeszcze naglej ją odzyskałem. Czy to na pewno ona? Może się mylę i mam złudzenia? Poznaje ją, ten głos i imię. W tyle przypadków w jednym miejscu to nie wierze.
-Michał co z Tobą? - Bartman mnie szturchnął.
-Zostaw mnie – odepchnąłem go.
Nic się nie odezwał tylko wyszedł na sale. Wlazły usiadł obok mnie i patrzył również na nią. Wiedział, że tam zerkam.
-Winiar co się dzieje? - zapytał ciszej.
-To ona Mario to ona – mówiłem jak zaczarowany.
-Kto? - nie wiedział o czym mówię.
-Moja Diana, mój anioł – odwróciłem twarz w jego stronę.
Zrobił wielkie oczy i upewnił się, czy mówię o tej samej dziewczynie co siedzi z nami w tym pomieszczeniu. Chciałem mu coś powiedzieć, ale głośnie wrzaski Miziatora mi w tym przerwały.
-Dziewczyno co Ty wyprawiasz? - uniósł głos w jej kierunku.
-To co do mnie należy – odpowiedziała mu pewnie.
-Nie rozumiesz, że nie możesz? - ukucnął przed nią.
-Właśnie to Ty nie rozumiesz, że mogę wszystko, bo nie jestem niewładna aż tak – odepchnęła go.
-Blanka proszę nie rób tego. Nie chce się kłócić, ale musisz na siebie uważać – odezwał się ten Maciek, z którym przyjechała.
-Maciuć wszystko będzie dobrze – puściła mu buziaka i zdjęła swoje spodnie.
W tym samym czasie wszedł Bartman. Uśmiechnął się na ten widok, ale jak zobaczyliśmy ją w całej okazałości, kiedy Maciek usiadł, to jego uśmiech zniknął. Zmierzyłem ją od góry do dołu i przełknąłem ślinę. To samo zrobił Mariusz, a jej przyjaciele byli niewzruszeni.
Wiele razy wyobrażałem sobie jej ciało, dotyk i wszystko po kolei. Jednak teraz byłem wstrząśnięty. Otóż mój anioł na na lewej nodze miał protezę. Nie rozumiałem tego, ale moja Diana nie miała nogi. Patrzyłem na nią zamglonym wzrokiem, a ona spojrzała na mnie z żalem i zwiesiła głowę. Ubrała swój strój, zmieniła protezę, na sportową i założyła na jedną nogę sportowe żarówiaste buty. I dzielnie wstała z ławki. Nie spojrzała już na mnie tylko wyszła i udała się na salę, a Miziator i Arek wybiegli od razu za nią.
-Misiek powodzenia życzę, ale ta dziewczyna nie jest chyba dla mnie.
-Głupi jesteś Bartman – wkurzyłem się, że tak podszedł do sprawy.
-No co? - zapytał oburzony -Jest za bardzo szalona. Nie ogarnął bym jej dosyć, że siebie nie mogę.
-Właśnie tym się różnimy gdybyś nie wiedział – odparłem i udaliśmy się na sale.
Zaraz mieliśmy grać z trzema drużynami, a dziewczyny już zaczęły. Idąc balkonem nad salą. Zobaczyłem mojego anioła. Z tego co zauważyłem była libero. Nie mogłem w to wszystko uwierzyć. Dosyć że straciła z jakiegoś powodu nogę, to się nie poddaje tylko idzie i gra. Stanąłem i nie mogłem się na nią napatrzeć. Ktoś mnie szturchnął przez przypadek, bo stałem na środku drogi. Rozmarzony w swoim świecie. Okręciłem się dwa razy i moje oczy dostrzegły Miziatora. Stał i całował się z jakąś dziewczyną koło toalet. Pokręciłem głową bez zrozumienia i zszedłem na dół. Panie zaczęły mecz i dzielnie grały. Gardini chodził i cały czas patrzył na Dianę. Najwidoczniej był to jej wujek. Był bardzo wściekły, bo na wszystkich się darł. Nie podchodziliśmy już do niego i zajęliśmy się rozgrzewką. Przed rozpoczęciem naszego meczu jeszcze raz spojrzałem na nią. Nie widziała mnie, ale ja za to widziałem jak dobrze sobie radziła w tym co robi.
Zaczęliśmy grać nie wiem jakim zespołem, bo było dla mnie to mało istotne. Nic się nie liczyło tylko ona. Rozgrywałem kolejne piłki, by jak najszybciej skończyć grę i móc dalej na nią patrzeć.
Oczywiście wygraliśmy z naszymi przeciwnikami, ale każdy wiedział, że to tylko zabawa i nie zachwycaliśmy się tym nie wiadomo jak. Za chwile mieliśmy rozgrywać mecz ponownie, ale teraz udałem się na górę by móc oglądać poczynania mojego anioła. Po chwili obok mnie pojawił się Bartman. Szturchnął mnie ramieniem i czekał aż się odezwę. Jednak ja milczałem, a on nie odpuszczał i dalej mnie dręczył.
-Chcesz coś konkretnego? - nie wytrzymałem i krzyknąłem.
-Sorry, ale nie wiem na co się pogniewałeś – myślałem, że go zaraz rozwalę.
-Zibi jesteś moim przyjacielem a jesteś głupszy niż ustawa przewiduje.
-Nie jest tak źle – zaczął się śmiać.
-Jest – obróciłem się w jego stronę, ale i tak dalej zerkałem na moją ukochaną – Podobała Ci się ta dziewczyna – skinąłem w jej stronę głową- Jednak jak tylko zobaczyłeś że nie ma nogi to od razu się wycofałeś. Dla mnie takie zachowanie jest bezczelne. Dobrze wiesz, że nie lubię czegoś takiego i będę to karcił.
-Po prostu wiesz jak ze mną jest. Ciężko mi znaleźć tą jedyną.
-Jak ją znajdziesz to zapamiętaj. Nie patrz na to jak wygląda ale jaka jest i jak się zachowuje to jest ważne – spojrzałem jeszcze raz na boisko i z dziwnym spojrzeniem udałem się na dół. Zostawiają Bartmana ze swoimi myślami.
Zagraliśmy jeszcze dwa mecze i było po całym turnieju. Wszyscy tak o tym trąbili od miesiąca, a na szczęście wszystko się udało. Oczywiście nikt nie dał rady nas pokonać, ale to nie było ważne liczyła się dobra zabawa i nasze samopoczucie. Moje nie było najlepsze, ale odkąd zobaczyłem Dianę to chodzę jak w skowronka. Ja nie jestem pewien że to ona, ale ten głos i wygląd. Wszystko jakby mi mówiło, że to właśnie osoba na którą tyle czekałem, ale jest mały problem, bo od pewnego czasu to ja każdą dziewczynę bym wziął za nią. Jednak żadna nie jest tak wyjątkowa i odpowiednia. Nie mam pojęcia co mam zrobić, ale jak mam jakiś ślad to na pewno tego tak nie zostawię tylko zrobię wszystko, by dojść prawdy, czy to ona.
Przebraliśmy się z chłopakami po uroczystym zakończeniu i wszyscy byli zaproszeni na imprezę do dużego klubu. Był wynajęty tylko dla zawodników i trenerów. Oczywiście przyszła część męska jak i damska. Pojechaliśmy do domu, by się w miarę uszykować. Razem z chłopakami cieszyliśmy się bardzo z tego wszystkiego. Nie chodziło tylko o wygraną, ale o ludzi których mogliśmy poznać. Po ceremonii wymieniliśmy się koszulkami właśnie z tą drużyną od mojej rzekomej Diany. Oczywiście z Miziatorem i Maćkiem też. Nie znaliśmy ich w ogóle no bo skąd, ale w szatni jakoś nam wszystkim zaczęła się kleić gadka. Bartman razem z Maćkiem podłapali wspólny temat, a potem to już się włączyli wszyscy po kolei. Na koniec jak każdy chciał się udać szykować na imprezę stwierdzili, że dokończymy rozmowę właśnie tam. Zbytnio się jej nie przysłuchiwałam tylko cały czas patrzyłem na nią. Jej twarz, ruchy, śmiech i wieczny uśmiech na twarzy. Cały czas żartowała z chłopakami i nie liczyło się dla niej to że nie ma nogi. Po prostu czerpała wszystko co najlepsze w życiu. Nie spojrzała na mnie ani razu, ale to nic, bo chociaż mogłem swobodnie się jej przypatrzeć. Przebrała się bez skrępowania jako jedyna z dziewczyn w naszej szatni i czekała na Maćka, który jak zauważyłem cały czas też na nią zerkał.
W domu nie wiedziałem co mam ubrać. Chłopaki już dawno byli gotowi, a ja biegałem w bokserkach po domu i szukałem chyba samego siebie.
-Misiek czego szukasz? - zapytał Wlazły patrząc na mnie jak na idiotę.
-Właśnie nie wiem co mam ubrać.
-Ostatnio pożyczałem od Ciebie koszulę, jest już wyprana i wisi u Ciebie w szafie. Do tego twoje idealne spodnie na które lecą wszystkie laski, butki i jedziemy – skwitował mnie.
-Jesteś wielki przyjacielu – krzyknąłem i wbiegłem do swojego pokoju.
-Mario Ty jesteś jego drugą mamą – zaśmiał się Kubiak.
-Nie drugą a pierwszą – podkreślił Wlazły.
-Słyszę to wszystko przyjaciele – odezwałem się.
-No i bardzo dobrze, zadzwonimy do twojej mamy i powiemy że sobie zupełnie nie radzisz i żeby tu przyjechała – mówił Bartman.
-Mi się ten plan podoba będziemy mieli chociaż pyszne obiadki – dodał uśmiechnięty Kubi.
-Nawet nie próbujcie, bo obiadki będą, ale na laski będziemy mieli szlaban – zacząłem ubierać buty – Zresztą ja właśnie jadę do kobiety która powinna się mną zająć już dawno, ale mama to to nie jest- zacząłem tajemniczo.
-Oj Winiar oby Ci się udało, bo łatwe to nie będzie na pewno – Bartman poklepał mnie po placach i zeszliśmy na dół do mojego auta.

Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Odstawiłem auto i udaliśmy się do klubu. To miejsce było nad niewielkim jeziorem i widok zza niego był piękny i miał swój urok. Dużo osób czekało przed i rozmawiało. Próbowałem dostrzec Diany, ale nie widziałem jej nigdzie. Zauważyłem tylko Miziatora, ale nie był z nią, a z jakąś blondynką i nieźle się już bawili. Bartman również pytał o Maćka, ale nikt nie wiedział gdzie jest. Usiedliśmy przy stoliku duża część osób bawiła się na parkiecie. Oczywiście były to zawodniczki z zawodnikami. Na moje nie szczęście stoliki były duże i w naszym gronie siedzieli głównie chłopaki z szatni, ale w towarzystwie Miziatora i jego koleżanki. Niby nic złego nie robili, ale ona wiecznie się do niego kleiła i macała, a jemu to bardzo pochlebiało. Siedzieliśmy i gadaliśmy o wszystkim. Arkowi(Miziatorowi) cały czas dzwonił telefon ale odrzucał połączenia i wracał do szeptania dziewczynie czegoś na ucho. Nie minęło pięć minut, a ona mu coś powiedziała. Oczy mu się zaświeciły i bez większych wyjaśnień wspólnie udali się do toalety. Pokręciłem z niedowierzaniem głową, a Wlazły tylko kiwnął głową żebym dał sobie spokój i kazał spojrzeć w stronę drzwi. Zerknąłem, a moje serce od razu zaczęło szybciej bić. Weszła ona kobieta mojego życia w towarzystwie Maćka. Pomagał jej przecisnąć się przez tłum i wszyscy podchodzili i gratulowali jej meczu. Bo po tak długiej przerwie i jeszcze bez nogi weszła na boisko i zagrała bardzo dobry mecz. Szli w kierunku naszego stolika. Usiedli naprzeciwko mnie i zrobiła jeden ruch. Spojrzała się w pewnym momencie na mnie, a ja ten kontakt wzrokowy utrzymałem. Patrzyła na mnie i jej twarz nic nie wyrażała, ale w pewnym momencie jakby sobie coś przypomniała. Jej oczy zrobiły się duże i chciała coś powiedzieć. Jednak Maciek ją zajął, a ja zwinnie wstałem i podszedłem do baru. Zamówiłem sobie setkę ale uświadomiłem sobie, że nie mogę wypić, bo mam auto, a u chłopaki już dawno zaczęli pić, więc nie będzie miał kto wrócić. Wziąłem wodę gazowaną z lodem i przechyliłem naraz, by obudzić swoje ciało. Odwróciłem się do przodu aby spojrzeć w stronę Diany, ale jej ciało uciekało mi z każdą sekundą. Szła w stronę toalet z dziwnym wyrazem twarzy. Na początku obróciłem się z powrotem do baru, ale potem uświadomiłem sobie, że tam jest Arek z tą laską. Ruszyłem w tamtą stronę, musiałem przecisnąć się przez parkiet i ogromny tłum ludzi. Zanim to zrobiłem chwila minęła. Kiedy dotarłem do toalet Diana wyszła stamtąd tak szybko jak tylko noga jej na to pozwalała. Nie widziała mnie bo stałem w jednym końcu korytarza, a ona skierowała się do wyjścia awaryjnego i była od razu na powietrzu. Chciałem iść za nią, ale wszedłem do środka. Na początku nikogo nie zauważyłem, ale jak chciałem wejść do jednej z kabin to przy ścianie ujrzałem ich dwoje. Arek w najlepsze całował dziewczynę i pozbywał się jej ciuchów. Specjalnie uderzyłem w drzwi, by mnie usłyszeli. Próbowali doprowadzić się do porządku, ale słabo im wyszło.
-Zajęte nie widać? - krzyknął zły Arek.
-Nie, ja tutaj widzę tylko jednego skurwysyna który zdradza swoją dziewczynę. Weź się człowieku ogarnij.
-Zajmij się swoimi sprawami i wyjdź – polecił mi i dalej zaczęli się całować.
-Szczęścia wam życzę – wyszeptałem i wyszedłem.
Udałem się w tą samą stronę gdzie weszła Diana. Owiało mnie lekkie powietrze, bo nie było już za ciepło i zacząłem się rozglądać. Na horyzoncie dostrzegłem drobną posturę. Przy jeziorku był mały mostek a na nim stała Diana. Podszedłem do tego mostu i zrobiłem mały krok na niego. Dziewczyna była w połowie i jak tylko byłem blisko niej to się miarowo poruszyła po czym odwróciła. Spojrzała z niedowierzaniem i widziałem, że płakała. Zatrzymałem się kawałek za nią tak że mogłem dokładnie opisać jej plecy. Czekałem czy coś powie, byłem bardzo ciekaw czy w ogóle wie kto ja jestem. Zacząłem się rozglądać dookoła widok był piękny, a w tle było słychać delikatne łaknie dziewczyny. Udawałem że nie patrze na nią, ale jednym okiem cały czas zerkałem na jej osobę. W pewnym momencie obróciła się do mnie i patrzyła na moją twarz. Po chwili usłyszałem jakby cichy głos. Wydawało mi się, że coś powiedziała. Przysunąłem się bliżej do niej i poczuła to.
-Diana...- zacząłem bardzo niepewnie.
-Michał...- wypowiedziała moje imię i ukucnęła.
Patrzyłem na nią z góry i słyszałem jak bardzo płacze. Nie powstrzymywała tego tylko płakała, a jej wielkie łzy spadały na jasną bluzkę. Ukucnąłem przed nią i uniosłem jej pod brudek. Nie patrzyła mi w oczy tylko cały czas patrzyła gdzieś za mnie. Chwyciłem ją pod nogi, ręce położyłem na swojej szyi i uniosłem do góry. Zszedłem z mostu i usiadłem z nią na murku. Siedziała na moich kolanach i cały czas ryczała jak bóbr. Nie wiedziałem co zrobić i jak temu zapobiedz. Chwyciłem jej twarz w dłonie i już wtedy patrzył mi głęboko w oczy. Teraz jestem pewny, że to są te moje jedyne oczy bez których nie będę mógł żyć już nigdy.
-Aniele czekałem na Ciebie tyle czasu i w końcu Cię mam.
-Boże – wyłkała – Ja dalej nie mogę w to uwierzyć, że to wszystko się tak stało. Życie jest okropne.
-Daj spokój ten idiota nie był ciebie wart. Nie znam go, ale od piątku los dużo mi o nim powiedział.
-Ale ja nie płacze z jego powodu – wyjaśniła mi – Już dawno wiedziałam, że on mnie oszukuje i wszyscy mi to mówili, a ja bałam się zostawić. Jednak po tym co zobaczyłem czuję do niego taką nienawiść, że nie miałbym siły płakać.
-To dlaczego jesteś cała w histerii? - nie mogłem pojąć.
-Dlatego, że nie mogę uwierzyć w to, że przez tyle czasu pisałam z Michałem Winiarskim i nie byłam tego świadoma, a do tego... - widziałem jak bardzo jest niepewna – Ja Cię Kocham – wyszeptała szeptem.
-Czekałem, szukałem, wariowałem, próbowałem zrozumieć z jakiego powodu odeszłaś i czemu los mi Cię zabrał – wymieniałem.
-Michał wypadek, jedna rozmowa i koniec normalnego życia – dotknęła swojej protezy.
-Jeden koniec ma zawsze drugi początek i mój zaczyna się właśnie teraz- przytuliłem się do niej.
-Ja Ciebie oszukałam – odparł i zeszła z moich kolan.
-Już dawno tego nie pamiętam i to wypadek przy pracy. Mnie nie interesuje ile masz lat, a to jaka jesteś. A jesteś cudowna – położyłem swoje ręce na jej brzuchu.
-Michał ja nie mogę niszczyć Ci życia, jesteś sportowcem masz opinie i jesteś młody – mówiła właściwie krzyczała.
-Diana cicho – położyłem palca na jej ustach.
-Michał nie – odsunęła rękę – Ja nie mogę utrudniać Ci życia, ja sama sobie z tym radzę, ale nie chce być problem dla Ciebie.
-Nie będziesz żadnym problemem, nie liczy się to jak wyglądasz, ale to jaka jesteś mówię Ci to po raz kolejny.
-Michał ja nie mogę – znowu zaczęła łkać – Nigdy nie za tańczę z tobą tak jak trzeba w sukience, nie będę kobietą która dobrze będzie przy tobie wyglądać.
-Powiedz tak jeszcze raz a się obrażę, bo nie lubię słuchać głupot.
-Boje się, boje się, bo wiem, że źle z tobą postąpiłam, ale zrobiłam to dla Twojego dobra. Nie chciałam byś się nade mną litował.
-Daj spokój już dziewczyno – chwyciłem ją za ramiona i obróciłem ją do siebie przodem
-Ja cię Kocham tak samo jak ty mnie, więc te wszystkie twoje argumenty są mało ważne i nieistotne.
-Michał jakie to wszystko jest trudne – położyła dłoń na moim policzku i przejechała po nim swą delikatną rączką.
-Ja już Cię samej nie zostawię – na te słowa ucałowała mnie delikatnie.
-Co ja teraz zrobię? - zapytała sama siebie – Nie chce z nim mieszkać, nie chce go znać, nawet nie interesuje go to gdzie teraz jestem.
-Powiem po raz drugi i ostatni – zacząłem się śmiać – Nie zostawię Cię i będziesz mieszkać ze mną.
-Michał nie chce być twoim problemem już teraz. Zawieź mnie do domu, a spotkamy się kiedy indziej. Ja dzisiaj już nie chce funkcjonować.
-Nie zostawię Cię samej – odparłem pewnie.
-Arek nie wróci dzisiaj do domu. Mogę się założyć, a jutro każe mu się spakować i zniknąć z mojego życia.
-Boje się o Ciebie księżniczko – pocałowałem ją.
-Zawieź mnie do domu – wyszeptała i wtuliła we mnie.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do auta. Kazałem chwile poczekać i wróciłem do klubu bo jej rzeczy. Wytłumaczyłem Maćkowi co i jak, ale nie chciał mnie słuchać. Jednak Wlazły pomógł i kazał mi jechać, a on miał się nim zająć. Pożegnałem się z nimi i wróciłem do auta. Diana leżała wygodnie w fotelu z lekko przymkniętymi oczami. Nie mogłem jej zostawić w takim stanie. Zabrałem ją do siebie i po drodze zasnęła na dobre. Nie poczuła nawet jak dotarliśmy do domu. Na rękach zaniosłem ją do siebie i położyłem do łóżka. Jeszcze kilka godzin temu nie powiedziałbym że ona będzie koło mnie, a co dopiero w moim łóżku. Leżała a ja patrzyłem w nią i częściowo jej nogę. To niby nic, bo u niej tego właściwie nie widać. Jest tak samo piękna jak była i to się nigdy nie zmieni.
Wykąpałem się i położyłem obok mojego anioła teraz już wiedziałem że zawsze będę koło niej zasypiać i się budzić.

Perspektywa Diany...
            Otworzyłam oczy i wtuliłam głowę w pościel jak zawsze miałam zwyczaj. Jednak nie poczułam swojego charakterystycznego zapachu, ale męskie perfumy, które były cudowne. Szybko usiadłam i rozejrzałam się dookoła. Z mojej lewej strony leżał on mmm mój idealny. Kocham go i mam go koło siebie wreszcie. Zegarek wskazywał 8 rano, a ja całą noc spała z protezą. Źle to wyszło, ale Michał najwidoczniej tego nie przewidział. Wzięłam zeszyt który leżał na szafce i długopis.

Kochany muszę wracać do siebie. Dziękuję, że się mną zaopiekowałeś wczoraj. Chyba faktycznie nie byłabym w stanie sobie sama poradzić. Mój numer wpisuje Ci w komórkę. Pod nazwą...sam znajdziesz jak kochasz. Załatwię wszystko z Arkiem i się odezwę albo sam to zrobisz. Już twoja wola. Dziękuję i przepraszam za kłopot. Diana”

Wyszłam z pokoju po cichu i w progu natknęłam się na uśmiechniętego Mariusza.
-Nie zadam dużo pytań, ale dwa na pewno – zaczął wesoło.
-Tak, więc słucham uważnie – dołączyłam się do niego.
-Uciekasz od mojego przyjaciela? - zapytał z krzywą miną.
-Nie uciekam ale muszę wracać do siebie żeby ułożyć sobie życie.
-W porządku – przytaknął – Odwieść Cię do domu? - zaproponował.
-Chyba skorzystam – powiedziałam niepewnie.

Mariusz zabrał swoje rzeczy i udaliśmy się jego autem w stronę mojego domu. Po to bym mogła raz na zawsze skończyć z Arkiem i być z Michałem już na dobre i złe.

Perspektywa Klauna...
            Przebudziłem się i chciałem przytulić się mojego anioła, ale poczułem pod dłonią tylko kartkę. Przeczytałem ją i chwyciłem telefon. Znalazłem numer pod nazwą „Siatkarka”. Uśmiechnąłem się do siebie i odpaliłem laptopa. Wyobrażałem sobie jak by wyglądało nasze pierwsze spotkanie, ale po co je sobie wyobrażać jak mogę to przelać na kartkę. W tym momencie pragnąłem jej, jej ciała i wszystkiego co z nią związane. Pisanie pochłonęło mnie na dobre...
***
Mamy kolejny rozdział, mam nadzieje, że będzie się podobać, bo Diana spotkała Miśka. Będą szczęśliwi? Tego dowiecie się z czasem, ale jak wspominałam miało być tylko szczęście, jednak zawsze jakieś małe zamiany mogą zajść. Czekam na wasze opinie. Tak jak już wspomniałam ostatnio. Kolejny rozdział będzie małą niespodzianka. Otóż wyniknie mała zmiana, mam nadzieje, że się spodoba i częściej będę mogła tak robić, ale jak chcecie się dowiedzieć, co to takiego czekam na wasze komentarze i pozdrawiam :)

7 komentarzy:

  1. Ja tam wierzę, że będą ze sobą szczęśliwi, tylko niech się jeszcze spotkają i to jak najszybciej !
    Pozdrawiam i zapraszam na kolejny :)
    http://forever-like-a-dream.blogspot.com/2013/11/rozdzia-8.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww <3
    Uwielbiam!!
    Zapraszam do mnie na 14 rozdział ;)) Tak dobrze czytasz 14 :))
    Buziaki,
    Rudzielec

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba! :) Nareszcie się spotkali, ja już nie mogłam się doczekać! :D Proszę , dodawaj częściej rozdziały, bo mnie ciekawość zżera, jak pewnie wszystkich :) Są to najciekawsze opowiadania jakie w życiu czytałam :D Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, że Diana wreszcie zrozumiała, że kocha Michała, a Arek niszczy jej życie.
    Mam nadzieję, że da się namówić Miśkowi na bycie razem i nie będzie myślała, że jest dla niego ciężarem...
    A i liczę na to, że Arek nie zrobi jakiejś afery, jak się dowie. Różnie może z nim być...
    Naprawdę życzę Dianie, żeby jej się to wszystko ułożyło. Wiele już przeszła i nie zasługuje na bycie okłamywaną i ograniczaną na każdym kroku.
    Już nie mogę doczekać się kolejnego ;)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział, przyjemnie się czytało :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Awwwwwhh <33 Świetny rozdział! :D Mam nadzieję, że Diana raz na zawsze skończy z Arkiem, by być szczęśliwa z Michałem♥ Czekam na nexty! ^^

    Pzdr :3 gemsetmeczjanowicz9.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny ! I rozdział i blog, bo dopiero tutaj trafiłam :P Podoba mi się ta historia i bardzo mnie wciągnęła :D Czekam na następny ! :D

    OdpowiedzUsuń